46
Nosiła grube futro wokół ramion i cienką szmatkę na głowie, Jade poczuła się prawie tak, jakby była z powrotem w Hiszpanii. Nie nosiła zasłony od popołudnia w dniu, w którym została wzięta do niewoli i szczerze mówiąc, nie pamiętała, jak długo to było Miesiące? Może lat? Jade przyzwyczaiła się do życia w Kattegat, że teraz były czasy, w których po prostu nie można się urodzić. Ludzie mogą po prostu nigdy nie wiedzieć, jaki jest plan działania Boga, a jeśli jest jedna rzecz, której Jade nie mogła zaprzeczyć ani zdradzić, była to jej cygańska krew. Tak jak kiedyś powiedział Tanarus, Jade sama sobie życzyła, że nie urodziła się ani razu ani dwa razy Muzułmanką. Ale prawie za każdym razem, gdy te myśli przychodziły, obraz jej matki pojawił się w jej umyśle. Zastanawiała się, jak mogła się uśmiechnąć. Pamięć o tej ciemnoskórej kobiecie, uczącej ją tajemnic życia, których ojciec Jade tak bardzo nienawidził. Ile razy Jade została pobita przez swojego ojca za udzielenie mu odpowiedzi, których nauczyła ją matka. Może nie kochała swojego ojca, ale jego krew była w niej wraz z jej matką. Zdrada jednego oznaczałaby zdradę drugiego, a Esmeralda zasługiwała na więcej Teraz, gdy czekała na spotkanie synów Ragnara, żałowała, że jej matka nie jest jakoś pod parasolem. Potrzebowała swojej mądrości (i chytrości), aby poradzić sobie z obecną sytuacją. Jak mogła pomóc Ivarowi lepiej, nie wiedząc dokładnie, co robić lub mówić? Albo co naprawdę sądzili jego bracia ... Jade widziała, jak Ivar łaknie namiotu do swojego powozu. zakładając hełm i jadąc w lesie. Tak więc miała za ostrzeżenie, żeby nie opuściła obozu. Przytuliła futro mocniej do ciała i ruszyła na miejsce, by dotrzeć do wielkiego namiotu, zanim którykolwiek z braci odszedł.
-Gdzie idziesz, tęsknie za Jade?
- chłopak! Nie widziałem ostatnio jej
- Och, ostrzyłem sobie topory, nigdy nie kręcisz, gdy blaszak będzie musiał zostać tinmanem, jeśli wiesz o co mi chodzi odpowiedział z przymknięciem oka.
-Hm! Tak - Jade dodawała mu czoła od stóp do głów, zastanawiając się, czy mięśnie generowały ciepło, by nie umarł, chodząc bez koszuli. Wyjaśniono jej tradycję za mężczyzn jako wojowników, ale nigdy nie wyobrażała sobie, że będą gotowi do boju. Oznacza to, że mogliby sycić coś innego niż spodnie i broń w zwykły dzień.
-Czy potrzebuję, żebym cię odprowadził? gdziekolwiek, panienko?
- Nie, nie tylko wybieram się na małą pogawędkę z Ubbe i Bjornem.
-Jesteś pewna, panienko? - zapytał, umieszczając jedną ze swoich potężnych toporów na jednej masywnej półce.
-wojownicy mężczyzn mają tutaj bardzo mało manier z kobietami- Jade kiwnęła głową.
-Przypominam sobie, jak skoczyłeś na mnie w dniu, w którym Ivar stracił mnie na spacer. Facet z kurczaka zaśmiał się nieśmiało.
-Gdybym wiedział lepiej, nie zrobiłbym tego, panienko. Ivar nie jest kimś, kogo można przekroczyć.
-Tak, jestem pewien, że cały obóz NAPRAWDĘ już o tym wie.- Jade weszła do namiotu, tylko po to, by mieć Bjorna, króla Haralda, i jego cholerną pchniętę jak pochmurny wiatr. Halfdan złapał ją za rękę, żeby nie upadła na tyłek, ale nic nie zrobił, by postawić ją na nogi. Jade zwisała mu z ręki, jakby stała na krawędzi klifla, na którą się uśmiechał.
-Czy nie jesteś zgrabną gołąbką?- Bjorn wziął ją za plecami i położył na swoim miejscu, z dala od braci
- Przykro nam, że byłeś mniejszy, że nadepnęlibyśmy na twoją twarz.
- Dziękuję, gdybyś nie był dupkiem, przestałbyś robić wieloryby i ...
- Nie da się. Dosłownie zamierzam płynąć.
- Żeglować gdzie? - Jade chwyciła Bjorna za rękaw i odciągnęła go od uszu. - Wyjeżdżasz? Z tym bałaganem, w który wkraczają twoi bracia?
- Tak.- Jade kiwnęła głową i pociągnęła go w dół, na wysokości oczu za ramiona.
-Jesteście braćmi, potrzebuję was ...
- Moi bracia są w pełni dorosłymi ludźmi. Oni sobie z tym poradzą.
-Ivar właśnie zabił Sigurda.
- Och, tak. To też. Tak czy inaczej, będę podróżować do Morza Śródziemnego. Zajmie Ci to trochę czasu, więc bądź bezpieczny , dobrze?
- Do zobaczenia, kiedy wrócę, jeśli jedno z nas nie umrze
- Bjorn ...? - lekko uderzył pięścią w dłoń i pstryknął palcami na brata króla Haralda Obaj mężczyźni poszli za nim do łodzi
-Jesteś idiotą, żelaznoboki!
- Przyniosę ci pamiątkę! - odpowiedział z daleka. Lament odwrócił się i powrócił do wielkiej tendencji. Tam znalazła Hvitserka i Ubbe, wykrzyknęła, kiedy zdjęła futro i materiał z jej ciała. Miała na sobie jasnoczerwoną sukienkę i złoty naszyjnik, który dał jej Ivvar.
-Umysł, jeśli trochę pogadamy?- wyglądający ponuro.
-Cóż, witajcie chłopcy!
****
Nowy rozdział już jest, co o tym myślicie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top