18
Zaczynamy maraton!
To będzie taki trochę mini maraton, bo wstawię 4 albo 5 rozdziałów, ten jest pierwszy.
Będę wstawiała co około pół godziny.
Jade weszła do zimnej wody w wannie, zamrażając każdy cal jej ciała, gdy usiadła. Skamlała, gdy woda dotknęła jej gołych pleców i wyciągnęła rękę do Ivara.
-Och, Ivar! Pospiesz się, jestem bardzo zimna!
-Mówisz, pośpiesz się?- zachichotał.
-Najwyraźniej zapominasz o swoim miejscu, Jade- Ivar wyjął kocioł z ognia i skierował się do niej przelotnie.
-Wiesz, jak się czuję, gdy dostaję rozkazy
-Zamierzam zamarznąć na śmierć!
-Nie, nie będziesz- odpowiedział, opróżniając gorącą wodę z wanny.
-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo- Ivar wlał ostatni strumień na jej klatkę piersiową i wydała dźwięk, który (symbolicznie) podniósł go na kolana; coś pomiędzy jękiem bólu a jękiem rozkoszy ...
-Dobrze się dziś spisałaś, tak uważają moi bracia, ja też
-Nawet Hvitserk?
-Nawet Hvitserk
Uśmiechnęła się do niego, jedna z nóg oparła się o brzeg wanny, kapała kroplami wody, robiąc zmarszczki.
-Cieszę się, że mogę cię zadowolić, Ivar
-Co to było dzisiaj z moim bratem?- Z daleka on i Ubbe widzieli, jak wzięła Hvitserka za ramię, aby się do niej zbliżyć - w zasięgu pocałunku. Zdenerwowało go, że widzi ją tak blisko innego mężczyzny, dopóki spodnie jego brata nie spadły, a ona odskoczyła od niego śmiejąc się. Pokazanie jego penisa nie było czymś rzadkim dla Hvitserka, ale żeby go zaskoczyć? Ivar nie powiedział ani słowa o tym ani swoim braciom, ani Jade; a incydent minął zignorowany między nimi do tej pory.
-Grozę, że odetnę mu kulki
-Czemu?
-Nic, z czym nie mogłabym sobie nic poradzić, to jest zgodne- Jade podniosła nogę w powietrzu i delikatnie spuściła ją do wody.
Ivar ukrył dłoń na drewnianej skrzyni w pobliżu i wziął z dna kostkę mydła. Zaczął pocierać ją o jej ramiona i kark.
-Nigdy więcej tego nie rób
-Dlaczego nie?
-Nie wszyscy Wikingowie są jak moi bracia, niektórzy cię uderzą, niektórzy połkną zęby, inni zrobią o wiele gorsze rzeczy zanim cię zabiją
-Nie boję się innych Wikingów
Położył jej dłoń na gardle i powiedział ustami z jednej strony głowy, przyciśniętymi do płatka ucha.
-Więc bój się mnie!- ostrzegł, delikatnie ją gryząc.
-Rób, co mówię, i nie pytaj mnie
-To nudne - odpowiedziała i zacisnął mocniej. Ivar poczuł, jak Jade wzięła głęboki oddech, by przytrzymać ją w płucach, a druga ręka znalazła się pod jej ramionami pod wodą i wokół jej piersi. Uwielbiał, jak bystro i miękko, a zwłaszcza jak sztywnieją małe sutki. Uszczypnął go, rozśmieszając.
-Mhm, mistrzu, czy to właśnie dostaję za złe zachowanie?
-Nie, gdybyś to zrobił, nic byś nie dostała.- Ivar poluzował uchwyt i wczołgał się z powrotem do pudła. Powiedział jej, żeby wzięła mydło z dna, gdzie zatonął i wykąpała się.
-Zaraz tam będę- Ivar zaczął zdejmować z pudełka złożone ubrania i odkładać je na stół.
-Co to jest?
-Ubranie
Jade podniosła odrobinę wody w kierunku Ivara, wpychając go na twarz i koszulę. Spojrzał na nią, ocierając wodę rękawem.
-Bądź poważny, Ivar
-Za to cię wezmę
-Mam nadzieję, że tak
Jade wślizgnęła się głębiej w wannę, mając teraz tylko połowę twarzy na wodzie. Ivar wziął duży kawałek materiału i wczołgał się do wanny. Wstała, woda spłynęła po jej ciele i wyszła, biorąc szmatkę i owijając ją wokół talii.
-Tam- zaczął
-to twoje nowe ubrania- powiedział, wskazując na szaroniebieską sukienkę z długim rękawem.
-To wygląda okropnie podobnie do WSZYSTKICH innych sukienek, które ostatnio nosiłam - żartowała, kiedy sięgnęła po nią, ale żartobliwie postukał w jej rękę.
Nie wyglądało to tak, jak te inne szmaty. Po pierwsze nie miał dziur ani łat. Po drugie, był zupełnie nowy.
-Nie ma ubrań na łóżko - rozkazał, odrzucając sukienkę na bok i wyciągając z pudełka fartuszek, podobny do tego, który miała na sobie, ale w pięknym zielonym kolorze.
-Czy to też wygląda podobnie do fartucha?
-Och, Ivar!- Jade klęczała przed nim, wrzucając materiał do ziemi i zdejmując fartuch z rąk.
-Ten kolor! To takie piękne! Skąd to masz?- powiedziała, kładąc go przez ramię.
-Pewien kupiec w pobliskim mieście, ale musiałem komuś powiedzieć, żeby go dla mnie dostał, bo inaczej zauważyłabyś moją nieobecność
-To bym chciała - odpowiedziała, siadając na jego nogach i przesuwając spód fartucha aż do bioder. Oczy Ivara spuściły wzrok niemal natychmiast i uśmiechnął się. Jego ręce są mokre, by ścisnąć i pocierać nogi, dając kciukom sekundę lub dwie, by łaskotać jej niegrzeczne kawałki i poczuć wilgoć.
-Spójrz na mnie, kiedy mówię do ciebie - rozkazała, przykładając dłoń do twarzy i pchając ją.
-Nie mówiłaś
-A kim była ta osoba, która dostarczyła mi ten piękny fartuch po moim nazwisku? Chciałabym podziękować mu osobiście
Ivar położył dłonie na jej tyłku, a dłonie z otwartymi dłońmi wzięły jej garść. Poczuł, jak jego ciało zaczęło zbliżać się w takiej bliskości i jęczało.
-Mmm, cieszę się, że pytasz, nazywa się Domhall, a wkrótce będziesz miała okazję
-Co masz na myśli?
-Płyniemy w pięć dni- zaczął, składając pocałunki na jej szyi i klatce piersiowej.
-Jutro odbędziemy specjalną ceremonię, ofiarę dla bogów, a następnego dnia pojedziecie do miasta, aby dostać Domhall
-Skąd mam wiedzieć, kim on jest? Nie znam nikogo po imieniu. - Lekko pociągnęła włosy za głowę, sprawiając, że wyglądał na jej twarz. Jade delikatnie przyłożyła usta do ust, do tego, co odpowiedział, przygryzając dolną wargę.
Tak, pamiętasz, kiedy po raz pierwszy wybraliśmy się na spacer po mieście, a mężczyzna zabrał cię od tyłu?
-Och, masz na myśli faceta z kurczaka!
Ivar roześmiał się. Używał szmatki, aby wysuszyć mokre loki, teraz już nie jako rozrywkę na jej nagość, ale po drodze jej piękne oczy rozjaśniły się, gdy się uśmiechnęła.
-Nazywa się Domhall, ale myślę, że bardziej lubię kurczaka-faceta
-Ja też
-Więc kiedy go znajdziesz, powiedz mu, że mówię, aby postępować zgodnie z planem. Kurczak-facet już wie, co robić
-A co on zrobi?
Ivar zdjął fartuch z jej szyi i rzucił go obok. Znowu była cała jego naga w samotności tej małej kabiny.
-Będziesz musiała poczekać i zobaczyć
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top