15
Położyła się na łóżku z siniakami na całym ciele. Każda kość w jej ciele czuła się tak, jakby była w ogniu, a teraz, gdy zwinęła się w futrze, Jade wiedziała, że prawie niemożliwe byłoby jej zejście.
Następnego dnia, gdy uderzyła Sigurda, Ivar wstał przed wschodem słońca i zabrał ją na rydwan, gdy ona wciąż była owinięta kocami i na pół snu. Poprowadził ją na polanę w lesie, gdzie on i jego bracia mieli miejsce treningowe.
Ivar mówił jej o tym wcześniej, ale po raz pierwszy przywiózł ją - lub kogokolwiek - kiedykolwiek. Był to kwadrat oznaczony linami na patykach i poszarpanymi ubraniami jako flagami. Było tam kilka drzew z pomalowanymi na pniach pomiotami i rozsypanymi słomkami z słomy.
Zaledwie kilka godzin temu była to od dawna przystań dla synów Ragnara Lothbroka; miejsce, w którym mogą trenować, awanturować się, pocić i krwawić. Teraz jednak stało się coś więcej. Ivar nie miał pojęcia, jak daleko może się posunąć jego brat, a szczerze mówiąc, jego część chciała, by pewnego dnia Sigurd spróbował czegoś przeciwko niemu ... ale to nie znaczyło, że dobrowolnie naraziłby Jade na niebezpieczeństwo.
Upuścił kilka worków na ziemię i poprosił ją, by pociągnęła jedną w stronę polanki. Jade wykonała polecenie, a on podążył za nią - drugą potrącił na plecach i pociągnął się tylko jedną ręką.
-Pozwól że ci pomogę
-Opróżnij swoją torbę na ziemię - rozkazał, odrzucając ciężką torbę z głośnym szczękiem.
-Dalej, nie mamy całego dnia
Jade uniosła brew.
-Czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć?- zapytała, otwierając torbę. Tam miała dwa łuki, kołczan pełen strzał, i maleńką rzecz, której nie miała pojęcia. Wyglądał jak skórzany pierścionek, ale rozmiar był nieprawidłowy; chyba że miał być noszony przez kogoś z kiełbaskami jako palcami.
Ivar czołgał się przed nią i wziął ją za włosy z tyłu głowy. Delikatnie przyciągnął jej twarz do siebie i odezwał się szeptem.
-Nikt nigdy nie sprawił, że jestem bardziej dumny niż ty ostatniej nocy- Przerwał na chwilę, pozwalając jej odejść i kontynuował:
-Ale martwi mnie to, co będzie z tobą, kiedy mnie nie będzie w pobliżu
-Nie boję się twojego brata
Na środku polany znajdował się pień, przekrojony na pół jako siedzenie, a Ivar podszedł do niego i usiadł.
-Ja też nie, a ty mu to pokazałaś, ale bardziej troszczę się o obóz, kiedy naprawdę walczymy, z dala od ciebie, inteligentni ludzie podzielą swoje siły i zaatakują nas i ...
-.. Skrzywdzą - skończyła.
-Dokładnie- Ivar wyciągnął ręce i przyszła, żeby go przytulić.
-Dobrze, że walczysz w sobie - pocałował ją w policzki i czoło i uśmiechnęła się.
-Ale potrzebujesz czegoś więcej niż swojej ładnej twarzy, jeśli coś się wydarzy, a mnie tam nie będzie
Jade tak naprawdę nie zastanawiała się zbytnio. Szczerze mówiąc, Ivar był na tyle silny, by uwierzyć, że będzie tam dla niej na zawsze, całkiem głupi pomysł. A teraz, kiedy tak mówił, zastanawiał się, czy mądrze było nie wybrać opcji, bo na wypadek ...
-Ahem!- zakaszlała głośno i stanęła kilka kroków od niego, przerywając uścisk.
-Więc, po co mnie tutaj
sprowadziłeś?- spytała z chichotem.
-Poza marzeniem na śmierć- przytuliła go
-puść mnie
-Co?
-Słyszałaś mnie, najprawdopodobniej nie będziesz miała nic, czym mogłabyś się objąć w Anglii, jeśli uciekniesz na całe życie. Najmądrzejszy wybór byłby bronią
Pozwoliła materiałowi zsunąć się po jej ciele na podłogę i od razu poczuła, jak zimno zaczyna przyklejać się do jej skóry jak mrówki na cukrze. Ivar kazał jej podnieść osłonę ramienia i uchwyt palca z podłogi.
-Zakładka na palec? Masz na myśli ten dziwny pierścień?
Zachichotał.
-To się nazywa palcem - wyjaśnił, pomagając jej założyć.
-To pomoże ci lepiej chwycić strzały, ale ostatecznie nie będziesz tego potrzebować.Ta druga rzecz - powiedział, pokazując jej strażnika na ramie, z drugiej strony, jest bliska niezbędnego
-Czemu?
-Bo kiedy pociągniesz za sznurek- powiedział, napinając łuk i puszczając go,
-jest szansa, że uderzy cię w przedramię i sprawi, że będziesz płakać
-Płakałeś przez to, panie ?
Ivar przyciągnął do siebie używając sznurka za głową.
-Nie, ale będziesz
-Udowodnię, że się mylisz
-Bądź moim gościem- drwił, mówiąc do jej ust i przyciskając nos do jej ust. Ivar wyciągnął głowę z dzioba
-Podnieś kołczan
Zrobiła to i prześlizgnęła się po jej głowie przez ramiona i plecy. Czuł się ciężki i silny zapach skóry. Ivar kazał jej owinąć dwa sznurki, które zwisały luźno wokół jej talii i wręczył jej łuk. Czuł się obco w jej dłoni, gdy dawał jej instrukcje.
-Po pierwsze, masz źle ręce, strzały idą po stronie twojej dominującej ręki, a łuk w drugiej- Po tym jak to naprawiła, kontynuował.
-Mocno chwyć łuk, ale go nie duś, delikatnie ułóż końcówkę strzałki między palcem wskazującym i środkowym, a następnie umieść korpus strzałki nad palcem wskazującym, w którym trzymasz łuk i pociągnij. Użyj głowy strzały, aby celować w cel trzymaj przednie ramię prosto, a tył wygięty w linii równoległej z ustami, w razie potrzeby oprzyj dłoń o twarz, rozluźnij ramiona, weź głęboki oddech i puść strzałę
Wylądował na drzewie. Tylko, że kilka stóp poniżej rzeczywistego celu.
-Cóż, mam nadzieję, że jesteś lepsza w seksie niż strzelanie z łuku
Jade odwróciła się, żeby na niego spojrzeć.
-Jesteś wystarczająco blisko, żebym nie przeoczyła ciosu, wiesz
-Wątpię
Podeszła do niego, a Ivar ujął ją za nadgarstek i wykręcił jej rękę. Jade skrzywiła się z bólu, gdy pochylił rękę na jej plecach i owinął jej ramię wokół szyi, dławiąc ją.
-Ranisz mnie
-Wiem, wyobraź sobie, co mógłbym zrobić, gdybym nie dbał o ciebie- Ivar uwolnił uchwyt i odepchnął ją. Ona, w całym swoim cudownym uporze, znów go zaatakowała, ale teraz z nożem, który zawsze ukrywała w swoim fartuchu. Zablokował jej atak jedną ręką i uderzył w brzuch w taki sam sposób, jak w przypadku jednego z jego braci. Jade upadła na ziemię, z powietrza i kaszląc.
-W całym mieście jest mnóstwo kobiet z bliznami, które ludzie im zadawali, czasami nawet dla zabawy. Zaufaj mi, blizny są tym, co robią ci mili
-A ty co robisz?- zapytała, gdy złapała oddech.
-Uczę cię bronić się, abyś miała większe szanse- odpowiedział. Ivar wyciągnął rękę i wzięła ją.
-Musisz traktować to poważnie, nie będziesz ... nie umrzesz od tyłu, tak jak moja matka
Jade wpatrywała się w jego oczy i widziała słabość, której nigdy wcześniej nie było. Przycisnęła usta do ust i wdychały one siebie nawzajem, smakując krew jej języka (bo kiedy ją uderzył, ugryzła się w niego).
-Czy czułbyś się lepiej na polu bitwy, gdybyś wiedział, że poradzę sobie sama?
-Tak
Uśmiechnęła się i znów go pocałowała.
-Wszechmocny, jestem gotowa do nauki teraz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top