13
Hałas galopującego konia i rydwanu odbijał się echem w poprzek drogi, gdy podżegał zwierzę, by biec szybciej. Ale jego śmiech i radość zdecydowanie przesłoniły konia i powóz. Ivar wreszcie czuł po raz pierwszy w życiu, jak to jest uciec. Aby czuć powietrze uderzające w twarz i widzieć wszystko u jego boku jako rozmycie. W mieście ludzie przechodzili z boku na bok lub rzucali się na siebie tak daleko, jak tylko mogli (i tak szybko, jak mogli), aby zejść mu z drogi. On to kochał. Hvitserk stanął przed koniem w idealnym momencie, kiedy Ivar zaczął wciągać rządy, aby go nie zmiażdżyć; to było szczęście albo żart w obliczu kontuzji.
-Widzisz to, Ubbe? Nasz młodszy brat nie dostał jednej, ale dwie pary nowych nóg!- roześmiał się, gdy głaskał głowę konia
-Skąd to masz?- Ubbe zapytał Ivara, uśmiechając się szeroko do swoich braci. Z trzech obecnych, jedynym, który nie odwzajemnił tego gestu, był Sigurd w tle. Ubbe miał nadzieję, że nie zrobił (ani nie powiedział) niczego głupiego, nie teraz, gdy Ivar był w tak lekkim, nigdy wcześniej nie widzianym nastroju
-Floki- odpowiedział prosto. Ivar rozejrzał się, nie chcąc bezpośrednio zapytać o dziewczynę, ani wysiąść z rydwanu. Ubbe prychnął
-Jest w środku- Zawołał do niej od drzwi na zewnątrz i wyszła na światło. Może było zbyt wcześnie, by Ivar mógł o tym opowiedzieć, ale miał wrażenie, że nigdy nie zmęczy się widokiem tego uśmiechu na twarzy tak ciepłego, że Jade wyszła i zobaczyła Ivara na ciemnym rydwanie ciągniętym przez silnego białego konia. Na głowach oboje mieli dopasowane hełmy; ale uśmiech, który nosił, pokonał każdą inną, jaką kiedykolwiek widziała.
-Cześć Ivar- powiedziała z boku
-Chodź, szybko! Muszę cię podwieźć! Musisz tego spróbować!- Sigurd upuścił topór pod stope, a jej stopa poślizgnęła się na nim, sprawiając, że opadła na twarz. Jej czoło uderzyło o ziemię i mała rana zaczęła krwawić.
-Mam ją- powiedział Hvitserk, pomagając jej wstać.
-Pomóż jej wstać. Czy jest w porządku? - zapytał Ivar, strzelając Sigurdowi śmiertelnym spojrzeniem, ale interweniował Ubbe, który zrzucił winę, mówiąc, że siekiera była jego, gdy ją podniósł i przeprosił
- Nic wielkiego, chłopaki. Na dobranoc się uleczy - odpowiedział Hvitserk, gdy zmywał jej czoło rękawem.
- Gratulacje, Jade, przeżyłaś swoją pierwszą ranę u nas!
-Tak, gotowa na Valhallę, prawda?
-Zamknij się, Sigurd- powiedział Ubbe pod nosem. Jest jeszcze jedna stracona nadzieja, pomyślał. Widział, jak Ivar rzucał śmiertelnie różne rzeczy, takie jak noże, topory i strzały w Sigurda przy wielu okazjach - i zawsze trzymał ich na tyle blisko, by albo sprawić, by krwawił, albo przestraszyć wszystkich wokół nich. Ubbe kochał swojego młodszego brata, ale wiedział, jak krótki może być temperament Ivara i jak dobrze jego walka może poważnie uderzyć i spowodować obrażenia. Ivar wyciągnął rękę, by pomóc wstąpić na rydwan. Miał małe siedzenie wbite w podłogę pośrodku i odpoczynek na siedzeniu dla swoich ramion, ale poza tym było dużo miejsca (by mogła sobie wyobrazić robienie czegoś, ilekroć zatrzymali się na małą przerwę). Jade mocno uścisnęła jego talię, a potem ruszyli.
Od samego początku było jasne, że Bez kości zna tylko dwie prędkości: nieporuszające się i wystarczająco szybkie, by rywalizować z jastrzębami-wędrowcami. Obawiała się, że spadnie w najbliższym czasie, za każdym razem, gdy koła uderzają o kamień, ale gdy droga stała się bardziej stroma, a widok zaczął ustępować, Jade zapomniała o lekkomyślności kierowcy Ivara i zaczęła czerpać radość z jazdy to była: panoramiczna prezentacja. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyła miasto, zatokę, dolinę i góry, wszystkie przed oczyma. Zatrzymał się na szczycie urwiska i wysiadła z rydwanu, by stanąć na samym progu. krawędzi.
-Ostrożnie- Jade spojrzała na niego i uśmiechnęła się:
-Martwisz się o mnie, Bez kości?
-Nie pochlebiaj sobie tak bardzo- powiedział, kiedy wysiadł z rydwanu.
- Szczególnie trudno mi znaleźć ciężko pracujących niewolników- Usiadła z nogami zwisającymi na krawędzi i spojrzała w dół na upadek, który niewątpliwie boleśnie zabiłby wszystko lub kogoś, kto spadłby - przez przypadek albo głupotę - i zaśmiał się cicho.
-To jest piękne, Ivar. - Wczołgał się między zielono-żółtą trawą i usiadł na granicy obok niej. Ivar strząsnął kilka słomek, które przyczepiły się do jego ubrania i spojrzał w dół, podążając za jej spojrzeniem
- Co to jest ... Możliwość śmierci?
- Nie - znów się roześmiała, bardziej żywiołowo.
- To!- Jade wyciągnęła ręce i kontynuowała
- Całe to miejsce! To niesamowite-
Ivar spojrzał na nią i zgodził się. Widok był rzeczywiście wspaniały; tyle że nie odnosi się do tego samego poglądu, o którym mówiła ...
-Płyniemy do Anglii w ciągu dwudziestu dni- oznajmił.
-Musimy przygotować się, łodzie, zebrać więcej ludzi, jedzenie i złożyć ofiarę bogom ...
-Jesteś podekscytowany?
-Będziemy mścić naszego ojca, zabijając chrześcijan i napadając na bogatą ziemię. Co nie jest ekscytujące?- zapytał, błyskając zarozumiałym uśmiechem. Jade przetarła wnętrze nogi i zachichotała.
- Sądzę, że to zmniejsza nasz czas na fizyczne zapoznanie się z sobą
-Co masz na myśli?
-Wiesz, jeśli mamy tylko dwadzieścia dni na seks, to ...-
Wziął ją za rękę i złożył pocałunek na gołej skórze, która sprawiła, że jej żołądek stał się gorącym węzłem.
-Nie jestem pewien, jakie jest twoje myślenie, ale jestem prawie pewien, że jest złe. Nie mamy tylko dwudziestu dni na seks, ponieważ ... Chcę zabrać cię do Anglii ze mną
-Co?
-Słyszałaś mnie. Czy myślałaś, że zostawiam cię w spokoju? Przepraszam za rozczarowanie, ale widzę, jak tu sąsiedzi patrzą na ciebie
- Jego możliwości były nieliczne: albo zabierał ją ze sobą, albo zabijał tych, pozostałych; ale kto wie, czy kiedykolwiek będą potrzebować kopii zapasowych?
-Ivar, nie sądzę, żebym mogła wrócić na jedną z tych łodzi ponownie.-
Ivar położył jej twarz na ręce i przemówił cicho.
-Nie będziesz związana łańcuchami ani linami, przez cały czas będziesz pod moją opieką, nikt cię nie skrzywdzi, nawet moi bracia - zapewnił. Zauważył rzeczy, które ostatnio robił Sigurd, ale wbrew jego naturze Ivar nic nie powiedział. Jade wciąż go ignorowała, zachowując się tak, jakby nic się nie działo, więc Ivar pomyślał, żeby zobaczyć, jak daleko może się posunąć, ale teraz jego brat próbował przekroczyć linię fizyczną, a to było niedopuszczalne. Pocałował ranę na czole i czekał
-dlaczego mnie tam potrzebujesz? Nigdy nie byłam w strefie działań wojennych- Wzruszył ramionami.
-Zaspokój moje potrzeby, pomóż mi w zbroi, nakarm mnie, Utrzymaj moje łóżko w cieple, zrozumiesz to- Jade uśmiechnęła się i przyjęła.
-W porządku, pojadę z tobą do Anglii
-To urocze, jak wydaje ci się, że kiedykolwiek miałaś coś na ten temat
Znowu się uśmiechnęła. Jade pochyliła się do niego i oparła głowę na jego szyi. Ivar uścisnął jej ramię jedną ręką i spojrzała na niego. Jego cudne niebieskie oczy spotkały się z jej ciemnymi i uśmiechnęły się do siebie, zanim złączyli się wargami. Na początku było to coś słodkiego i niewinnego: tylko usta dotykały się nawzajem. Ale wtedy, gdy temperatura zaczęła się podnosić, pocałunek stał się czymś innym. Coś głodnego, a może nawet samolubnego. Znalazł ciekawość, aby odkryć ją dłońmi, potrzebę posmakowania jej wargami i chęć posiąść ją.
-Chcę cię - oznajmił, odgarniając włosy i odsłaniając szyję. Jego usta znalazły jej skórę i poczuł smak soli, która nie miała żadnego opisu. Sól, która czuła do jego duszy, jak woda do suchego gardła.
-Jeszcze nie- Pchnęła go na ziemię i wspięła się na niego. Jade zacisnęła powieki opuszkami palców i pochyliła się, by poczuć kolejny pocałunek, bawiąc się instynktami, które wiedziała, że wzrastają.
-Czas wrócić - powiedziała, gdy całowała, lizała i ssała usta po każdym słowie.
-Nie, to nie jest
-Tak, to jest
-Nie zmuszaj mnie do siebie- zagroził. Ivar położył dłonie na biodrach i mocno przyciągnął ją do siebie. Kto do cholery potrzebował Margrethe, gdy Jade była w pobliżu? Roześmiał się głośno i uśmiechnął, widząc jej zdezorientowany wyraz twarzy:
-Mogą zatrzymać każdą inną dziewczynę, którą widzą, ale ty jesteś moja, moja i nikogo innego.
-Możesz pożądać za mną wszystkiego, czego chcesz, Ivarze Bez kości, ale uważaj, aby nie zniechęcić mojego serca.- Jade przycisnęła dłonie do jego gardła i pozwolił jej na to.
-Rozluźnij to, a będziesz się kochać pustą skorupą- Ivar odetchnął głośno i wciągnął dolną wargę.
-Wyzywasz mnie
-Nie jestem bezmyślną klaczą, mój ojciec próbował mnie kontrolować wiele razy, ale kiedy w końcu zauważył, że lepiej zabija mnie niż trenuje mnie, zaczął patrzeć w drugą stronę
-Ja
-Cieszę się, że to zrobił- Przesunął dłońmi po jej szyi, ramionach i klatce piersiowej. Gdyby miała więcej sukienek, nie byłoby tak źle, gdyby porwał to na kawałki, prawda?
-Wracajmy, zanim zrobi się zimniej
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top