06

Siedzieli na trawiastym pagórku, który wychodził na port miasta i wybrzeże. Ivar oparł głowę na kamieniu na skrzyżowanych dłoniach, a Jade siedziała obok niego, dotykając płatków kwiatu, który podniosła z ziemi. Małe drobiny wyglądały wyjątkowo ciemno na jej ciemnych koniuszkach palców, pomyślał - z zamiarem nie pamiętania, że ​​siedziała w tym samym miejscu, w którym ostatnio miał prawdziwie znaczącą rozmowę z matką, zaledwie kilka tygodni (a nawet dni), zanim została zabita. .

-To tutaj byłem, kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem- powiedział.

Jade spojrzała na statki, nie do końca rozpoznając to, na którym została przywieziona, to cholerstwo. "Mam nadzieję, że ona i załoga wkrótce dostaną straszliwą śmierć na morzu, którego tak kochali" pomyślała z goryczą.
,, Nie przypominam sobie, żebyśmy się widzieli."

-Dlaczego jesteś?

- Jestem kaleką- odpowiedział i przewróciła oczami.

Okaleczony powiedział. Widziała mężczyzn, którzy mieli mniej niż jedną czwartą autorytetu, jaki miał nad innymi, i pełną zdolność użycia nóg (w tym własnego ojca). Jade zrozumiała reperkusje takiego stanu na czyjeś życie, ale o ile mogła powiedzieć, Ivar Bez kości był daleki od kaleki.

-Co stało się z twoimi nogami?

-Urodziłem się - stwierdził, wpatrując się w powierzchnię wody.

-Mój brat przyszedł, żeby mi powiedzieć, że łupy zostały załadowane ze statków, ale nie chciałem jechać, a potem pomyślałem, że może być coś, co warto kupić.

-Tak jak ja- przerwała. Ivar podniósł wzrok, unosząc obie brwi.

-Co? Wiem, jak wyglądam.

Zachichotał i kontynuował.

-Większość łodzi była pusta i już wróciłem do domu, kiedy przybyłem, ale w samą porę zobaczyłem handlarzy niewolników przybywających po ciebie i innych jak bydło, miał jeden z nich.

Jade roześmiała się.

-Czy ty nawet wiesz, kim jestem?

- Nie, ale wiem, że jesteś wystarczająco dorosła, żeby wiedzieć, jak złożyć ubrania lub posprzątać, więc co to ma za znaczenie?- odpowiedział, uśmiechając się szeroko. Ivar odwrócił się, by oprzeć się plecami o skałę.

-Mam nadzieję, że możesz też gotować.

Wzięła kwiat, którym się bawiła, i położyła go na włosach za uchem.

-Czy masz bogów, Ivar?

-Tak.

-Więc najlepiej zacznij się modlić

Znowu błysnął swoimi doskonałymi perłami, a Jade omdlała.

-Czy ty?

-Mam Boga.

Uśmiech znikł z twarzy Ivara i głośno odchrząknął. Najlepiej byłoby nie rozmawiać teraz. Lub tam.

-Opowiedz mi o sobie.

-Co chcesz wiedzieć?

-Wszystko, co będzie dobrze powiedzieć na pogrzebie - zaproponował. Och, dobry Odyn, jak bardzo uwielbiał słyszeć jej śmiech!

-Czy to oznacza, że ​​nie powinnam długo tu żyć?

- Tak właśnie jest w Kattegat, a my, Wikingowie, nie mielibyśmy tego w żaden inny sposób!

Ivar zaczął przedzierać się przez miasto. Chciał przez chwilę chodzić po polu, zobaczyć, ile Jade udało się uciec od wścibskich oczu i uszu sąsiadów.

Ivar pozwolił jej zejść kilka stóp przed nim, do krzaka jagód, które zauważyła wzdłuż drogi. Nie były trujące, wyglądały soczyście i jasno, więc pozwolił jej wybrać trochę na fartuchu. Czekał na nią w cieniu drzewa, na którym leżał i kiedy jej spódnica nie mogła wziąć jeszcze jednej jagody, Jade podeszła do niego i usiadła obok niego.

-Tutaj, masz trochę- powiedziała, oferując mu garść.

Wziął je i natychmiast upuścił jagody na spódnicę. Ivar podszedł bliżej i oparł głowę na jej udzie.

-Bądź dobrym niewolnikiem i nakarm mnie

Jade spojrzała na niego i zaczęła jeść same jagody, ignorując to, co powiedział.

-Wygląda na to, że nie bardzo wiesz, co mają robić niewolnicy - zaczął, biorąc jej rękę na rękę.

-Niewolnicy postępują zgodnie z rozkazami, a ja powiedziałem, żeby mnie karmić

-Niewolnicy mogą również uciąć gardło swojego pana we śnie

To było coś, czego nigdy wcześniej nie miał. Ivar wstał i odwrócił się twarzą w twarz z dziewczyną.

-Powiedz to jeszcze raz, a ja odetnę twoje piękne usta z twojej twarzy i nakarmię nimi kruki.

Jade miała jagodę w ustach, bawiąc się nią między językiem a podniebieniem ust. Wyjęła ją palcami i położyła na ustach Ivara, gdy skończył mówić.

Sposób, w jaki cały czas patrzyła mu w oczy, sposób, w jaki przyciskała jagodę do jego warg i sposób, w jaki oddychała miarowo, powiedział mu w sercu, że Jade się go nie boi. A on, Ivar Bezmózg, lubił to.

-To lepiej-uśmiechnął się, gdy wrócił na swoje miejsce na jej udo.

Niebo nad nim wyglądało na jasne i doskonałe, nie było ani jednej chmury stamtąd do wielu kilometrów, daleko za górami. Jade muskała palcami włosy Ivara - co jakiś czas dawała mu jagody.

-Opowiedz mi o sobie.

- Czy to także rozkaz, panie?

Hm, pomyślał, sarkazm. Śliczny!

-Nigdy nie składam próśb.

-Czy odetniesz mi więcej kawałków, jeśli nie będę posłuszna?

-Najprawdopodobniej.

-Wiesz, że tęsknisz za moimi cyckami bardziej niż za mną, prawda?- drwiła. Ivar roześmiał się i usiadł; prawie bolesne było widzieć, jak wciąga nogi tu czy tam, ale rzeczywiście był w tym wyjątkowy. Dla Jade jej brat był najsilniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkała (po matce), a on nie wytrzymał prawie tak jak Ivar w swoim stanie.

-Urodziłam się na wybrzeżu Hiszpanii, mam mauretańskiego ojca i cygańską matkę

-Co to są?

-Maurowie to Arabowie, którzy płynęli z wybrzeży Afryki, aby podbić kraj przez morze, a Cyganie są koczownikami z Europy.

Tyle na rajdy, tak mało czasu! Ivar wziął garść jagód z jej spódnicy i karmił nimi uprzejmą Jade.

-Kim byli twoi rodzice?

-Mój ojciec był kupcem, który zmarł w nocy, kiedy zostałam zabrana przez wasz lud, a moja matka zmarła wiele lat wcześniej, kiedy miałam piętnaście lat

-Jak ona umarła?

-Mój ojciec ją zabił - jęknęła. Jade milczała przez kilka minut, po czym kontynuowała.

-Widzisz, wyszła za niego dla pieniądzy i kiedy uznała, że ​​nie jest głupcem, uciekła ze mną i moim bratem, jej planem było pójść wystarczająco daleko, by mógł nas porzucić, ale zostaliśmy złapani i wróciliśmy do niego

-Co on zrobił?

-On ją bił ... Tak źle, że myślałam, że umrze ... ale tak się nie stało, moja matka była silną kobietą, powiedziała, że ​​gdyby nie mogła odejść, mogłaby cieszyć się życiem bez względu na wszystko. często podróżował, więc gdy nie było go w pobliżu, przyprowadziła tylu mężczyzn, ilu tylko zdołała, on ją zniesmaczył, był znacznie starszy i matka nigdy go nie kochała.

-I dowiedział się.

-Nie, gorzej, wrócił do domu niezapowiedziany, zabił ich oboje i nigdy tak naprawdę nie wiedziałam, co robi z jej ciałem, po wszystkim wszystko poszło w dół

Ivar zachował twarz, gdy myślał o tym, jak niesprawiedliwe może być życie.

-I twój brat?

-Wstąpił do armii i wrócił do domu z kilkoma brakującymi kończynami, stracił rękę i obie nogi poniżej kolan, zajęłam się nim najlepiej jak mogłam, ale on po prostu nie chciał przyjąć, że jest kaleką. Jego gardło pewnej nocy, znaleźliśmy go następnego ranka ...

Ivar spojrzał na nią, podzielając jej smutek z powodu utraty tak wielu ważnych osób w jej życiu.

-Przepraszam- były jedyne słowa, które uznał za dobre do powiedzenia, i zrobiło się głupio. Za co było mu przykro? Jego brat Hvitserk zawsze był bardzo dobry z kobietami, co by zrobił na swoim miejscu? Idź po uścisk? Pocałuj ją w policzek? Ivar kiedyś usłyszał, jak mówi: "seks może wszystko uzdrowić", ale nie sądził, że straci wszystko i znajdzie się sam na świecie, uważany za "wszystko ..."

-To tylko mnie wzmocniło, to prawie zabawne do pewnego stopnia: planowałam ucieczkę, a jeśli atak nie miałby miejsca, mój ojciec popłynąłby do Maroka później w ciągu tygodnia: miałam zamiar wziąć klejnoty, pieniądze ... zanim wróci, byłabym w ojczyźnie mojej matki, a może nawet dalej.

-A może nawet martwa - zauważył Ivar. Samotna kobieta podróżująca drogą? Niezbyt dobry pomysł, chyba że (nie chciał przyznać), że jesteś kimś takim jak Lagertha.

-A może nawet martwa - żartowała. Jade uścisnęła kolana, zaraz po zdjęciu warkocza, który miała przez cały dzień, a jej krucze loki opadały na ramiona jak peleryna.

Ivar odsunął się od niej i położył plecy na korzeniach drzewa, wpatrując się w teraz ciemniejące, pomarańczowe niebo. Zacisnął dłonie i ponownie nacisnął je na pojawiające się doznanie za spodniami. To nie był dobry czas!

-Ivar?

-Nie zbliżaj się do mnie - rozkazał.

-Nawet na mnie nie patrz! - odezwał się, odwracając się twarzą do lasu.

-Dlaczego nie?- powiedziała, czołgając się na czworakach obok niego i delikatnie stukając w jego ramię.

-NIE BĄDŹ W POBLIŻU!- krzyczał na całe płuca. Ivar oderwał ją od korzeni drzewa, teraz wyglądał raczej jak wąż niż człowiek.

Jade wstała, czując się zdezorientowana i urażona.

-DLACZEGO ?! Bo się do ciebie otworzyłam, bo moje życie jest gówniane, a ja jestem tylko niewolnikiem? Boo-hoo! Wiele osób na zewnątrz ma gorzej ode mnie!

-Tak, ludzie tacy jak ja, prawda ?!

-Co?

Ivar znów odwrócił wzrok.

-Do diabła z tym, co kiedykolwiek myślałem,- wyszeptał.

-Spójrz na siebie, jesteś piękna, co  zrobisz, aby służyć kaleką?

-Gdyby mój brat żył, z radością się nim opiekowałam.

-Nie jestem twoim bratem!

-Byłoby źle, gdybym pozwoliła ci zobaczyć moje nagie ciało, tak jak to zrobiłam zeszłej nocy, gdybyś był ... Co jest z tobą? Niegdyś było ci niedobrze ...

Ivar położył się na trawie i spojrzał w niebo. Ten niegdyś bezchmurny dach świata wydawał się teraz ponury i ciemny, z szarymi, przypominającymi bawełnę kształtami.

-Będzie padać.

-Nie zmieniaj tematu- Jade podeszła do niego i uklękła nad nim z nogami na miękkiej trawie.

-Co robisz?- zapytał patrząc na nimfę przed sobą.

-Spadaj.

-Nie będę - odpowiedziała, przyciskając dłonie do ramion.

Ivar poczuł, jak serce bije mu w szyję. Miał zarys jej ciała na wyciągnięcie ręki, wszystkie dobre krągłości (jej piersi i biodra) oddalały się od jego dłoni, gdy jego ciało pompowało i pompowało krew. Wziął ją w pasie i odwrócił się, by teraz mieć ją na ziemi pod sobą.

-Nie znasz mnie, mógłbym cię skrzywdzić!

-Więc rób to, idź dalej, nie boję się ciebie!- zawołała do niego.

-Mój ojciec zabił stabilnego chłopca, ponieważ myślał, że chłopak mnie zgwałcił, a on nigdy nie wiedział, że to ja uwiodłam chłopaka, a nie na odwrót.

-Dlaczego mi to mówisz?

- Ponieważ nie będę niewolnikiem moich okoliczności, Ivar, jestem teraz tutaj i zdeterminowana, aby jak najlepiej wykorzystać to, tak jak najlepiej wykorzystałam życie pod rządami mojego ojca.

Jade przycisnęła dłoń do jego rozgrzanego policzka, a Ivar odetchnął głęboko. Odsunął się na bok i zszedł z niej, aby powiedzieć jej, by wstała.

-Robi się ciemno, powinniśmy wrócić.

-Jak sobie życzysz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top