26 + Liebster Award

"Mów szep­tem, jeśli mówisz o miłości."  ~ William Shakespeare 

Opadając plecami na łóżko, westchnęłam głośno i wyciągnęłam się niczym kot. Splotłam dłonie, kładąc je pod głowę i przymykając powieki. Ciężko mi było patrzeć na rozradowaną Shirley, biegającą z pokoju do łazienki i z powrotem, kiedy przygotowywała się na półmetek, czy tam bal. Jak wolicie. Bolało mnie, że nie robię tego razem z nią, dlatego postanowiłam zająć myśli czymkolwiek innym. Nie skończyło się to oczywiście pomyślnie, bo moje myśli pobiegły w kierunku Luke'a, a co za tym idzie, a raczej kto, również w kierunku jego partnerki na ten wieczór i w sumie noc, pięknej długowłosej Lottie. Nie mogę powiedzieć o niej złego słowa, bo nigdy nie traktowała mnie w zły sposób, a czasem nawet posyłała mi pokrzepiający uśmiech. Ale cholernie irytował mnie fakt, że to z nią Luke będzie tańczył, że to ona będzie go dotykać i ze to na nią będzie zwrócony jego wzrok. Nawet nie zauważyłam kiedy moje dłonie zacisnęły się w pięści. - Wystarczy jedno słowo, a zostanę - usłyszałam głos Shirley, a kiedy dotarły do mnie jej słowa, momentalnie podarowałam się do siadu, otwierając szeroko oczy.

- Chyba oszalałaś - odparłam stanowczo i pokręciłam głową, czując jednocześnie mile uczucie w sercu, gdyż zaimponowała mi tym, że była w stanie to dla mnie zrobić.

- Na szczęście jeszcze nie - mruknęła, a ja popatrzyłam na nią marszcząc brwi. Wzruszyła tylko ramionami. - Mówię poważnie, mogę z Tobą zostać.

- Nie. Koniec kropka, dwa przecinki, masz się świetnie bawić.

Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, okręcając się wokół własnej osi i gładząc dłońmi materiał białej obcisłej koronkowej sukienki tuż za połowę uda, która sprawiała, że jednocześnie wyglądała dziewczęco, uroczo i seksownie (patrząc z męskiego punktu widzenia).

- I jak? - Zapytała się, stając w końcu twarzą do mnie. Jej delikatnie pokręcone włosy opadły na ramiona. Zakuło mnie w sercu z zazdrości, że wyglądała tak pięknie, dlatego chcąc to ukryć, uśmiechnęłam się szeroko.

- Na miejscu Calum'a miałabym oczy dookoła głowy - odpowiedziałam, wstając z łóżka i kierując się do wyjścia z pokoju. Zaśmiała się cicho pod nosem, odwracając się w kierunku lustra i przeglądając się w nim. - No co? Już widzę te obślinione twarze chłopaków.

Ponownie się zaśmiała, wyciągając w moim kierunku ręce, a następnie podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

- Miłej zabawy - powiedziałam, odsuwając się od niej i puszczając oczko, a przynajmniej próbując. - I... ekhem, miej oko na Lottie... I Luke'a.

#

Jak zawsze oglądałam z zapartym tchem nowe odcinki Teen Wolf'a, jednego z moich ulubionych seriali, tak wtedy zupełnie nie przyciągał mojej uwagi. Patrzyłam w okno, zastanawiając się, jak dobrze bawi się blondyn, który ostatnimi czasy na okrągło zaprzątał moje myśli, i kończąc opakowanie moich ulubionych lodów, które wtedy wcale nie wydawały mi się takie dobre. Niby powinnam się była przyzwyczaić, że kiedy inni się dobrze bawią, ja spędzam czas w samotności. Ale tak się nie stało. Za każdym razem bolało mnie to tak samo, a tego dnia nawet znacznie mocniej. Nie chciałam płakać ani jeszcze bardziej się dołować, jednak jak mogłam temu zapobiec w tak doborowym towarzystwie? Nie dało się.

Kiedy do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka do drzwi, a po chwili następny i następny, niechętnie podniosłam się z łóżka i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach, myśląc któż tak bardzo niecierpliwy mógłby to być. Nie zaglądając przez judasza, otworzyłam drzwi i nim nawet zdążyłam przyswoić, kto przede mną stoi, poczułam na swoich ustach czyjeś usta, na policzkach dłonie i język głaszczący moje podniebienie. To musiał być Luke.

Czułam chłodny powiew wiatru, jednak wcale nie było mi zimno. Miałam na skórze gęsią skórkę, ale spowodowana była jego dotykiem.

Odwzajemniłam pocałunek, niemal słysząc jak wali mi serce. Kiedy przeniósł dłonie na moje biodra, splotłam swoje na jego karku, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. Stęskniona za jego bliskością, karmiłam się tą chwilą najbardziej jak mogłam. Kiedy przygryzł moją wargę, zaśmiałam się przez pocałunek. W końcu oderwałam się od niego, otwierając oczy, żeby zobaczyć najpiękniejszy uśmiech na świecie. Niekontrolowanie, tak jakby było to dla mnie naturalne, cmoknęłam go w czubek nosa, nie mogąc się powstrzymać. Przez chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy, napawając się tym wyjątkowym milczeniem.

- Co ty tak właściwie tu robisz? - spytałam, posyłając mu zdziwione spojrzenie i głaszcząc kciukiem skórę na jego szyi. Byłam zaskoczona tym, że przyjechał, a jednocześnie okropnie ciekawa dlaczego. - Nie powinieneś być teraz w szkole?

- Okazało się, że poszedłem ze złą osobą, dlatego przyjechałem do tej jedynej, odpowiedniej - odparł z pełną powagą. Patrzyłam na niego z rozchylonymi ustami, chcąc dostrzec w jego twarzy chociaż odrobinę rozbawienia, ale nic takiego nie zauważyłam. Sprawiał wrażenie śmiertelnie poważnego.

- Żartujesz, prawda? - odezwałam się cicho, czując, jak moje policzki robią się gorące. Pokręcił na to przecząco głową z lekkim rozbawieniem na twarzy. Puściłam dłonie po swoich bokach, naciągając rękawy swetra na dłonie, kiedy ogarnęło mnie dziwne skrępowanie, ale jednocześnie wielka radość, przez którą kącik moich ust sam uniósł się do góry.

- Więc... Czy mogę prosić do tańca? - zapytał pewnym głosem, jednak w jego oczach dostrzegłam niepewność i strach, jakby bał się, że mu odmówię. Tylko jak mogłabym mu odmówić po tym, co powiedział wcześniej? Posłałam mu uśmiech, kładąc dłoń na jego, która wyciągnięta była w moim kierunku. Spletliśmy ze sobą palce, a wtedy on stanął obok mnie, zmuszając mnie, abym okręciła się w kierunku drzwi. Ruchem ręki zaprosił mnie z pełną gracją, żebym weszła do środka, co zaraz uczyniłam, śmiejąc się cicho pod nosem. Zamknął za nami drzwi, nie puszczając mojej dłoni i stanął tuż przede mną. 

- To będzie tylko i wyłącznie nasz półmetek - powiedział do mojego ucha, po tym jak przyciągnął mnie do swojego ciała, otaczając mnie ramionami. Zaciągnęłam się głęboko, wąchając przyjemny zapach perfum blondyna i wtuliłam się w niego, splatając dłonie na jego plecach. Przymknęłam na chwilę powieki, doznając uczucia bezpieczeństwa, jakiego chyba wcześniej nie doświadczyłam. Poza tym było mi dobrze jak nigdy. Jednak jedna rzecz mi nie dawała spokoju... Do czego będziemy tańczyć? 

- A co muzyką? - Mruknęłam, po chwili zadzierając do góry głowę, żeby na niego spojrzeć. Zwilżył wargi, a następnie wypuścił powoli powietrze. Niepewnie uniósł moją prawą dłoń i położył ją na swojej lewej piersi wewnętrzną stroną. Od razu poczułam jak łomocze mu serce, dlatego nieśmiało uśmiechnęłam się do niego i stając na palcach, złożyłam delikatny pocałunek na linii jego żuchwy.
Wtuleni w siebie, zaczęliśmy się kołysać do znanego tylko nam rytmu. Oddychałam powoli, starając się uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. Chyba nigdy nawet nie myślałam, że coś takiego mogłoby łączyć mnie z kimkolwiek. Tylko co takiego nas właściwie łączyło? Kim dla siebie byliśmy? Zachowywaliśmy się jak para, ale tylko z dala od naszych znajomych. Chociaż to było spowodowane raczej tym, że nawet nie mieliśmy takiej szansy... Ale co by było gdybyśmy jednak mieli? Przecież nie byliśmy nawet razem i Luke z pełnym prawem mógłby po prostu udawać, że wszystko jest po staremu. Chociaż nie było. Ignorowałby mnie jakbym w ogóle nie istniała? Znając mnie - tak właśnie by było.

- Przestań - odezwałam się nagle, robiąc krok w tył, i weszłam do kuchni. Oparłam się tyłkiem o blat i splotłam ramiona na piersiach, zastanawiając się, co takiego mógł myśleć o mnie Luke. Może, że jestem łatwa... Albo naiwna... Albo i to i to. Co jak chciał się mną tylko pobawić? Tylko, że czując przyśpieszone uderzenia jego serca, odnosiłam zupełnie inne wrażenie. 

- Co się stało? - Usłyszałam tuż obok siebie, ale nie podniosłam wzroku, żeby na niego spojrzeć. Jeździłam językiem po policzku, aż w końcu wzięłam głęboki wdech.

- Co my tak właściwie robimy, Luke? - spytałam szeptem, ślizgając dużym palcem u stopy po kafelkach i zakładając włosy za ucho. Serce dudniło mi w piersi, jakby obawiało się tego, co miało usłyszeć.

- Nie rozumiem... 

Westchnęłam, szczerze nie dziwiąc się. Nie wyraziłam się zbyt jasno. 

- No wiesz, ty i ja... - Zaczęłam gestykulować rękoma, nie wiedząc nawet, jak powinnam ująć to, co chciałam powiedzieć. Wtedy pojawił się tuż przede mną i złapał moje nadgarstki, następnie przesuwając palcami po nich, żeby spleść palce z moimi. Dopiero czując to, podniosłam wzrok.

Wpatrywaliśmy się w swoje oczy w milczeniu, tak jak wcześniej. Jednak tym razem pierwszy odezwał się Luke.

- Nie wiem, co to sprawiło, ale nie chcę dłużej być dla ciebie tylko kolegą. - wyszeptał, jakby chciał, żeby nikt poza mną tego nie usłyszał. Nieważne, że byliśmy sami w domu. Mój żołądek zawirował, a w brzuchu obudziły się wszystkim znane motylki. - Chcę być twoim przyjacielem, ale jednocześnie kimś więcej... 

Przełknęłam ślinę, wciąż nie spuszczając z niego wzroku. Jego kciuk głaskał zewnętrzną cześć mojej dłoni, wywołując u mnie dreszcze. 

- Chcę żebyś była moja dziewczyną, Ivy - powiedział równie cicho, sprawiając, że moje serce na moment stanęło. Nie zastanawiając się, stanęłam na palcach i złączyłam nasze usta w krótkim, ale czułym pocałunku. Odsunąwszy się od niego zaledwie kilka milimetrów, wyszeptałam:

- A ja chcę, żebyś ty był moim chłopakiem, Luke.

LIEBSTER AWARD

Dziękuję za nominację Kessyilla :) 

1. Długo interesujesz się pisaniem? 

Hmm... nie wiem, czy to długo czy nie, ale pierwsze opowiadanie zaczęłam pisać jakoś w pierwszej gimnazjum, czyli ponad 3 lata.

2. Jak znalazłaś się na wattpadzie?

Jeśli dobrze pamiętam, to przywiodło mnie tu jakieś angielskie opowiadanie, ale na nie zbyt długo tu zostałam... a później kiedy wpadłam na pomysł pisania "Never Again", założyłam to konto i zaczęłam pisać :)

3. Czy twoje opowiadanie jest tak jakby "z życia wzięte"? 

Raczej nie... Może w niektórych aspektach Ivy przypomina mnie, ale staram się tego unikać. Wydarzenia, które mają miejsce w Babysitterze nijak mają się do mojego życia, gdyż dokładnie takie same sytuacje u mnie nie miały miejsca. Tylko pewien szczegół jest podobny, ale nie zdradzę który :)

4. 5 cech twojego charakteru.

Chyba najtrudniejsze ze wszystkich, bo jak to w życiu jest - łatwo mówić o innych, o sobie już trochę trudniej. Wydaje mi się, że jestem ambitna, pomocna, wygadana, troskliwa i niecierpliwa ;)

5. Czy masz jakieś hobby oprócz pisania?

Nie wiem, czy kogoś  tym zaskoczę czy nie, ale uwielbiam spędzać czas na siłowni, podnosząc mniejsze i większe ciężary lub to biegając interwały na bieżni. Od czasu do czasu lubię upiec muffinki, czytać książki i opowiadania , jeździć na rowerze i raz na ruski rok narysować ołówkiem jakiś portret, bo ponoć mam do tego talent ;)

Natomiast ja nominuję BlackDayHappyDay  :)  

Oto pytania:

1. Czy jest coś lub ktoś, kto jest twoją inspiracją do pisania?

2. Masz jakieś motto, którym kierujesz się w życiu? Jeśli tak, jakie?

3. Czy jest miejsce, które chciałabyś odwiedzić za wszelką cenę? 

4. Czym jest dla ciebie pisanie? 

5. Co skłoniło cię do napisania pierwszego opowiadania?

6. Czy masz jakiś codzienny rytuał, coś co po prostu musi być każdego dnia? (np. poranna kawa, owsianka na śniadanie itd.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top