Dzień dziesiąty: Bez [T/I]

Niestety, nasza ukochana bohaterka, [T/I], złapała okropne połączenie choroby zwanej grypą, a do tego doszedł miesięczny cykl menstruacyjny.

Wspaniale, prawda?

Przez grypę, miała rozsadzające wręcz bóle głowy, które natychmiast przeszły w wysoką gorączkę. Pod oczami miała oczywiście ciemne sińce, a same narządy wzroku sprawiały wrażenie załzawionych przez ciągłe przecieranie ich. Natomiast skóra wokół nich była mocno zaczerwieniona i pulsowała okropnym bólem. Nos miała zatkany, więc została zmuszona oddychać ustami, a susza w gardle była nie do zniesienia. Podczas jej miesięcznego cyklu me...

- Autorko-san, to się nazywa ,,okres"! O mój Boże, to nie jest jakiś zasrany film dokumentalny o ludzkim ciele! - wykrzyczała [T/I].

*Autorka-san spogląda na dziewczynę zza ekranu komputera*

I jak możecie zobaczyć, nasza bohaterka staje się napraaaawdę nieznośna podczas swojego okresu, a fakt, że złapała jakieś choróbsko, wszystko pogarsza.

Trzecioklasistka nie miała nawet siły, żeby dać znać Oikawie o swoim dzisiejszym ,,urlopie", więc stwierdziła, iż najwyżej sam się wszystkiego domyśli.

Zaraz... Przecież był środek tygodnia...

Jęcząc, zaczęła walczyć z samą sobą, aby dosięgnąć do telefonu. Otwierając swoją skrzynkę pocztową, z niemałym wysiłkiem, napisała do swojego chłopaka.

Do: Tooru =.=

Od: [T/I] <3

Temat: zdycham

jestem chora i jeśli spróbujesz dzisiaj do mnie przyjść, puszczę cię z dymem, jak tylko wydobrzeję.

kc, zajmij się tobio

Po wysłaniu wiadomości, przykryła się kołdrą i zasnęła.

~****~

Niedługo po wysłaniu tego sms-a, Oikawa użalał się Iwaizumiemu.

- Iwa-chan, nie mogę sam się zająć Tobio! Za bardzo działa mi na nerwy! - chlipnął szatyn.

Hajime westchnął, nie wierząc w bzdury wygadywane przez swojego przyjaciela.

- Oikawa, on ma trzy lata. - Próbował mu przemówić do rozumu.

- Ale Iwa-chan! Są sytuacje, kiedy po prostu wiem, że on chce mi odebrać uwagę i miłość [T/I]-chan! Wystarczy spojrzeć mu w oczy! - odpowiedział rozgrywający, cichnąc przy ostatniej części.

- Asskawa, myślę, że po prostu przesadzasz. Poza tym, czy wcześniej sam się nie zgodziłeś zająć tym dzieciakiem? - Tooru zamilknął.

Wróćmy może do prologu, co?

~Flashback~

,,- No, bo widzisz, [T/I]-chan. Przyjaciółka mojej mamy przyszła do nas z tym bachorem i zapytała mnie czy mógłbym się nim zająć przez następny tydzień, kiedy ona razem z mężem wyjadą świętować rocznicę swojego ślubu do Paryża. Nie mogłem przecież odmówić. W końcu jestem wspaniałomyślnym człowiekiem, więc wziąłem tego szczeniaka pod swoje skrzydła - powiedział Tooru, z dumą wypisaną na twarzy, za co walnęłaś go w potylicę.

- Oikawa, ty idioto - odpowiedziałaś, a z jego oczu natychmiast popłynęły małe łezki, żywcem wyciągnięte z anime, kiedy rozmasowywał głowę.

- [T-T/I]-chan, myślę, że Iwa-chan ma na ciebie zbyt duży wpływ - żachnął się, na co westchnęłaś i pokręciłaś głową.

- Czyli kiedy zorientowałeś się, że nic nie wiesz o opiece nad dziećmi, przyszedłeś do mnie prosić o pomoc, tak? - zapytałaś.

Oikawa pokiwał głową w odpowiedzi.

~Koniec flashbacka~

,,Ooooh, on ma rację", pomyślał Oikawa.

Wystarczyło tylko być nim i zapytać (błagać) [T/I] o pomoc.

- Zresztą, ona jest chora. Nie denerwuj jej swoim debilnym zachowaniem - dodał Iwaizumi od niechcenia, biorąc łyk wody ze swojej butelki.

- Oczywiście, że mo... Hah??? Niby kiedy byłem debilem, Iwa-chan??

~****~

I nadszedł ten straszny moment.

Czas odbioru Tobio z przedszkola

A Oikawa miał przecież dzisiaj trening.

Zazwyczaj to [T/I] odbierała chłopca. Potem zabrałaby go do swojego domu i zajęłaby się nim, dopóki Tooru nie skończyłby ćwiczeń, a potem zrobiłaby kolację. Zazwyczaj...

Ale trzecioklasistka zachorowała, więc plany się trochę pozmieniały.

Zamiast niej, Oikawa miał odebrać brzdąca z przedszkola, pójść z nim do szkoły, żeby być obecnym na treningu, a potem zabrać do domu i zrobić kolację (zamówić pizzę).

Jednak było to o wiele cięższe do zrobienia, niż Tooru przypuszczał.

Kiedy w końcu przyszedł do przedszkola, Tobio już na niego czekał przed drzwiami, oczywiście z nauczycielem. Machając mu na pożegnanie, chłopiec pobiegł w stronę siatkarza.

- Gdzie jest nee-san? - zapytał, patrząc z dołu na trzecioklasistę, który zamiast odwrócić głowę, spojrzał chłopcu prosto w oczy.

- Jest chora, więc to ja się dzisiaj tobą zajmę.

Kageyama spuścił wzrok, przyglądając się mijanym rzeczom. Nie tak wyglądała ich normalna droga do domu.

- Tooru-nii, gdzie idziemy?

- Mam dzisiaj trening z siatkówki, a ty idziesz ze mną, żeby [T/I]-chan później na mnie nie krzyczała, że zostawiłem cię samego w domu. - Rozgrywający nie zauważył, jak oczy bruneta rozbłysły.

,,Będę mógł obserwować grę Tooru-nii podczas ćwiczeń!", pomyślał.

Brzdąc złapał dłoń siatkarza i zaczął go wyprzedzać.

- Chodź, Tooru-nii! Pokaż mi gdzie to jest! Chcę być tam szybciej! - powiedział, ciągnąc dłoń szatyna.

- E-Eh?! Tobio-chan, czekaj!

Po przyjściu do Aoby Johsai, natychmiast skierowali swoje kroki w stronę sali gimnastycznej, a Tobio biegł tak szybko, na ile pozwalały mu jego króciutkie nóżki.

Nie mógł doczekać się zobaczenia profesjonalnych siatkarzy w akcji. Cóż, może nie profesjonalnych, ale w każdym razie, lepszym od niego w tym momencie.

Ze sporym wysiłkiem i pomocą Oikawy, chłopiec otworzył drzwi prowadzące do sali gimnastycznej. Pisk butów na podłodze oraz dźwięk siatkarzy opadających na podłogę był bardzo wyraźny. Przed nimi natomiast, znajdowała się siatka wysoka na dziesięć stóp i sześć graczy po jej obu stronach.

Akurat grali.

- Asskawa, przychodź na treningi o czasie - powiedział Iwaizumi.

Za stojącym Tobio, Oikawa właśnie kończył wiązać buty.

- Iwa-chan, Tobio jest wśród nas, więc przestań mnie tak nazywać. On bardzo szybko przyswaja nowe słowa - odpowiedział Tooru, myślami powracając do momentu, w którym chłopiec nauczył się swojego pierwszego, wulgarnego słowa. - Jeśli nauczy się kolejnego, złego słowa, [T/I] nigdy mi nie wybaczy.

I po chwili rozpoczął się mecz treningowy. Oikawa wszedł na boisko podczas, gdy brunet obserwował go z ławki, szeroko otwartymi oczyma. Patrzył jak piłka została zaserwowana na drugą stronę. Przeciwna drużyna przyjęła ją szybko i perfekcyjnie, przebijając przez siatkę. Ekipa Oikawy nie pozwoliła jej jednak dotknąć parkietu, a po chwili Tooru przybrał pozycję do wystawy.

- Iwa-chan! - krzyknął, zdobywając tym samym uwagę asa.

Tobio pochylił się do przodu, nie chcąc przegapić tego momentu. Obserwował jak piłka znalazła się tuż przy dłoniach jego opiekuna, który wystawił piłkę do Hajime, będącego gotowego do ,,ścięcia".

Jednym, mocnym uderzeniem, posłał ją w dół, zdobywając tym samym punkt.

- Osu! - wykrzyczał Iwaizumi.

- Nice kill, Iwa-chan! - zawołał Tooru.

Gra trwała dalej, aż w końcu drużyna Oikawy wygrała, z wynikiem trzy do dwóch.

- W porządku, chłopaki, jutro o tej samej porze! Odpocznijcie dzisiaj - powiedział trener. - Schowajcie tylko sprzęt i jesteście wolni.

Siatkarze posłusznie zaczęli wszystko zbierać. Tobio usiadł i patrzył jak nastolatkowie ściągają siatkę, a coś potoczyło się w jego stronę. Tym ,,czymś" okazała się być piłka siatkarska, którą po zeskoczeniu z ławki, podniósł i zaniósł do najbliższego ucznia, którym był Iwaizumi.

- Ummm, przepraszam - zaczął Kageyama, ciągnąc za rąbek koszulki chłopaka. As zerknął w dół i zobaczył malca, spoglądającego na niego. - Upuściliście to - powiedział, trzymając piłkę, którą Hajime zabrał, a następnie kucnął, żeby zrównać się wzrostem z brunetem.

- Dzięki, młody - odpowiedział, targając jego włosy. - Więc to ty jesteś tym słynnym Kageyamą Tobio. [T/N]-san sporo mi o tobie mówiła.

- Eh? Nee-san?

- Mhmm, mówiła, że lubisz grać w siatkówkę. - Chłopczyk pokiwał głową.

- Jak was oglądałem, nie mogłem się doczekać, aż będę starszy i wyższy! Twoje uderzenia były takie mocne, kiedy Tooru-nii wystawiał ci piłkę! Po prostu ekstra! - Iwaizumi zachichotał, po raz kolejny tarmosząc włosy chłopca.

- Podoba mi się twoja energia, młody. Jestem Iwaizumi Hajime, swoją drogą. Przyjacielem Oikawy i [T/N]-san - przedstawił się.

- Miło mi cię poznać, Hajme-nii - odpowiedział chłopiec, kłaniając się.

- Tobio-chan. Chłopcy odwrócili się i zobaczyli Oikawę, trzymającego swoją torbę. - Wybacz, Iwa-chan, ale [T/I]-chan chce, żebym przyniósł jej parę rzeczy, więc razem z Tobio musimy już iść, jeśli chcemy jeszcze żyć - dodał, idąc w ich stronę, na co as zmrużył oczy.

- Jesteś pewny, że to nie zwykła wymówka, żeby wyjść wcześniej? - zapytał.

Tooru w odpowiedzi podsunął mu swój telefon. Odbierając go, Iwaizumi przeczytał wiadomość od [T/I].

Do: Tooru =.=

Od: [T/I]-chan <3

Temat: Coś

Tooru, potrzebuję tych rzeczy poniżej:

leki przeciwbólowe, opakowania z lodem, paczkę chusteczek, pięć paczek czipsów pomidorowych, duże pudełko lodów, siedem czekolad, słoik nutelli, dwa opakowania brownies, pizza i opakowanie podpasek

dzięki, kocham cię

Twarz Iwaizumiego poróżowiała, gdy przeczytał tę listę.

- Ona ma te dni, Iwa-chan, więc muszę już iść albo już nigdy więcej nie zagram w siatkówkę - powiedział Oikawa, na co as wywrócił oczami.

- Tch, więc idź już! I przekaż jej, że życzę zdrowia.

Tooru natychmiast się ożywił.

- Dzięki, Iwa-chan! Do zobaczenia jutro! Dobrze nam się dzisiaj grało! - I łapiąc dłoń Tobio, rozgrywający opuścił salę, zmierzając w stronę najbliższego sklepu, gdzie mógłby kupić te wszystkie rzeczy dla swojej dziewczyny.

~****~

- Gdzie jest Tobio? - zapytała [T/I] wpychając do buzi kolejną łyżkę lodów.

- Padł od razu jak tu przyszliśmy. Praktycznie biegliśmy ze szkoły, do sklepu, aż tutaj - odpowiedział Oikawa, siadając niedaleko niej.

Dziewczyna zachichotała, zanim zamknęła pudełko po lodach i sięgnęła ręką w stronę brownies.

- Iwaizumi-kun pisał dzisiaj do mnie. Powiedział, że nie mogłeś znieść opieki nad Tobio i że tego nienawidzisz - powiedziała. Szatyn zerknął na nią, po czym westchnął.

- Dlaczego go nienawidzisz, Tooru? Przecież to tylko dzieciak - zapytała cicho.

- Nigdy nie powiedziałem, że go nienawidzę...

- ...

- ...

- ...

- ...

- Awwww, więc go kochasz? - Twarz Tooru natychmiast się zarumieniła.

- C-Co?! Nie! Wciąż jest małym bachorem! Mówię po prostu, że go nie nienawidzę! Jest znośny!

[T/I] zachichotała, zanim umieściła brownie w ustach szatyna, zmuszając go tym samym do zamilknięcia.

- Mhmm, to teraz pomóż mi dokończyć jedzenie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top