florencja

Florencji przypisałbym kolor biały. Była niezwykle niewinna, niesplamiona goryczą rozczarowań, delikatna i subtelna. Była bielą na tle mojej czerni.

Pamiętam czerwień jej policzków dziwnie kontrastującą z bladą skórą, pamiętam za dużą o cztery rozmiary koszulę, za którą próbowała ukryć swoje nagie ciało, roztrzepane blond włosy i zawstydzenie; rozbiegany wzrok i dłonie, które upuszczały wszystko, od telefonu do butów, gdy tak pospiesznie wybiegała z pokoju Markusa.

Problemy z Florencją były dwa; ona kochała Markusa, ja kochałem ją. Gdy ona pokochała mnie, moje uczucia zdążyły zaniknąć równie szybko, jak i się pojawić. Wyblakły.

Wpierw tylko rozmawialiśmy; o jej pracy na skoczni, o psach, o tym jak bardzo niezrozumiałe były konkursy w Kuusamo i śnieg w Wiśle. Później tylko piliśmy kawę w swoim towarzystwie, po tamtym konkursie, na którym zająłem miejsce bliskie czterdziestemu. Ostatecznie tylko sypialiśmy w swoich łóżkach.

Florencja stała się nieodłączną częścią mojego życia; spacerowała przy moim boku podczas treningów, narzekała po polsku, zapominając angielskiego, gdy nagle znikałem i zawsze przy mnie była.

Okazało się jednak, że problemów z Florencją było więcej; chciała mieć mnie tylko na wyłączność, z czasem wydawało mi się, że żyła moim życiem bardziej niż swoim, a jej niewinność i załzawione oczy, za każdym uniesieniem mojego głosu, uświadomiły mi, że ta relacja ją n i s z c z y ł a.

Florencja nie rozumiała świata tak jak Hanne, zbyt przesadnie próbowała mnie wspierać, nie potrafiąc pozbierać resztek mojej dumny ze śniegu.

Dlatego gdy po raz ostatni na siebie patrzymy, Florencja rozumie. Kiwa głową, pociesznie uśmiechając się w moją stronę, trzyma moją dłoń i powtarza, że nic się nie dzieje, że widzi to w moich oczach:

— Kochasz kogoś innego, Andreas, rozumiem, dlatego zrób wszystko co w swojej mocy, by ją odzyskać, wszystko.

Thank you, next, myślę naprawdę jej dziękując.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top