Rozdział 5- "Lekarz?! "

Perspektywa Inka

Obudziłem się przykryty kocem. Obok leżał Error. Nadal był nieprzytomny. Gaster siedział i nas pilnował.

- A ty spałeś?
- Trochę, ale nie jestem śpiący.

Nie był śpiący,  a zaraz po tym zasnął. Spojrzałem na Errora.  Pierwszy raz widziałem go jak śpi. Bez linek, bez gniewu, tylko mały bezbronny szkielet. Bardzo go lubiłem. Spędzałem z nim najwięcej czasu. Zawsze był gburowaty, ale ostatnio zrobił się taki... Miły. Siedziałem tak obok niego dłuższy czas. Zacząłem rysować. To mnie odprężało.

Nagle usłyszałem szelest.

- Error! - krzyknął i go przytuliłem.
- Uma-arłem?
- Na szczęście nie.
- Szko-oda...
- Co?
- Nie,  nic...
-Jesteś słaby,  lepiej idź spać.
- Ja.. Nie mo-ogę. Muszę się na-ad czy-ymś za-asta-anowi-ić. Bo ja...
- Co?! Coś się stało?
- Osta-atnio sła-abo się czu-uję i wo-ogóle. I my-yśle czy ja... Czy-y nie umie-era-am...
- Nie! Nawet tak nie mów! Nie możesz umrzeć... Nie... Nie rób mi tego! Nie...
- Do-obra, uspo-okuj się. Ink,  spo-oko-ojnie... Nie pani-ikuj, okey?

Error chwycił się za gardło.  Chyba go zabolało.

- Mam pomysł. Zabiorę cię do lekarza.  Bez żadnych ale.
- Oke-ey..

Error powoli wstał.  Wyglądał na bardzo słabego. Zaprowadził go do międzywymiarowego lekarza. Jednak nawet on nie wiedział, co mu jest. Wróciliśmy do pustki. Gaster jeszcze spał, więc go nie budziliśmy.

- Ink, ja po pro-ostu już się przy-yzwycza-aiłem do tych dzi-iwny-ych rze-eczy,  które się że mną dzie-eją... Ma-am ta-ak od zawsze. Przy-ynajmnie-ej od ta-ak długa ja-ak pamię-ętam...
- Ech... Chciałbym Ci pomóc,  ale nie wiem jak...
- Ink, spó-ójrz na mnie.

Popatrzyłem na Errora.

- Nie mu-usisz mi po-omaga-ać.  Ja po pro-ostu ta-ak jestem.  A mi wy-ystarczy że tu je-esteś.

Zarumieniłem się i go przytuliłem.

Perspektywa Errora

Odwzajemniłem uścisk. Było mi słabo, ale to ukrywalem.  Nie chciałem bardziej martwić Inka.

- Nie zostawiaj mnie, proszę... - wyszeptał cicho Ink i zaczął płakać.

Zawsze był wrażliwy.

- He-ey,  nie pła-acz. - puściłem go- Ink, ta-ak dłu-ugo jak będę ży-yć, nie zo-osta-awię cię. Obiecuję.
- Dziękuje...

Jednak nie zabiłam Errora. Yay! Cieszycie się? I czy tylko mi się wydaje że koniec wyszedł tak słodko...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top