Rozdział 2 - "Zabawa"
Obudziem się z dziwnym uczuciem. Jakby ktoś na mnie leżał. Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Ink mnie tuli przez sen. Mam taką dziwną fobie. Nie lubie... a czasami wręcz boje się jakktoś mnie dodyka. Przeraziłem się i odskoczyłem, zapominając o bolącej ręce. Po chwili jęczałem i zwijałem się z bólu. Ink szybko się obudził.
- Co się stało?!
- Nie wa-ażne!
- No dobra, nie denerwuj się.
- Ja-ak mam się nie de-enerwo-ować, jak cho-olernie-e boli mnie-e kość?
- To może idż do lekarza? Niewiem... Do innego AU?
- Nie. Nie-e będę cho-odzić po le-ekarza-ach. Tym ba-ardzie-ej w inny-ych AU.
- Nie to nie...
- Dzię-ękuje.
- Za co?
- Za to, że-e się nie klu-ucisz ze-e mną.
Zapadła cisza. Zacząłem grać w pletnie (tak to się chyba nazywa XD) moimi linkami. Zaplątałem je wokół moich palców, roplątałem i tak w kółko. Za każdym razem wychodził inny wzór. Ink patrzył zaciekawiony.
- Gdzie się tego nauczyłeś?
- Sa-am się na-auczy-yłem. Jak sie-edziałe-em w tej pu-ustce-e, to mi się nu-udzi-iło i sie ta-ak ba-awiłe-em.
- Fajne to.
Zarumieniłem się lekko na żółto. Nie wiem dlaczego...
- Mo-ogę cię nau-uczyć. Jak chce-esz, oczy-ywi-iście...
- Error?
- Co-o?
- Czy ty się rumienisz?!
- Co-o?! Nie-e... To chce-esz się te-ego nau-uczyć?
- Tak, chcętnie.
***TIME SKIP***
Nauczyłem Inka tej zabawy. Korzystaliśmy z gumki do włosów, którą wcześniej podkradłem Frisk. Było trudno, ale się udało.
- Dziękuje że mnie tego nauczyłeś.
- Pro-osze.
- Wcale nie jesteś taki gburowaty, jak mi się wydawało. Jesteś miły. Tylko trzeba dać ci szanse.
- Ja-a...- zarumieniłem się.- Ka-ażdy ma swo-oje sekrety i ta-ajemni-ice...
- Tak, to prawda...- odpowiedział, spoglądaj w dół.
Od razu wiedziałem że ma jakąś taemnice, ale nie chciałem prosić żeby powiedział. Wiem jakie niektóre sekrety mogą być osobiste. Osobiście mam kilka, których nie powiem nikomu.
-To ja może już pójdę. Stworze jakieś AU...
-Mo-ogę isć z to-obą?
-Error? Czy ty się dobrze czujesz? Ostatnio zrobiłeś się podejrzanie miły dla mnie.
-Ja? Chyba nie! Po pro-ostu znu-udziło mi sie kłu-ucić z to-obą na każdym kroku. To-o żle?
-No nie. Jak chcesz możesz iść ze mną.
-Dzię-ękuję.
Ink maszną ręką i otworzył portal. Przeciągnał nim po podłodze zostawiając zielony ślad. Po chwili ślad w dotyku przypominał trawe. Nadal nie mogłem się napatrzyć. Za każdym razem gdy to widzę, nasówa mi się jedno pytanie.
-Gdzie się te-ego nau-uczyłeś?
Ink zatrzymał się, jego długi, brązowy szal opadł a gwiazdka w jego prawym oku przygasła. Posmutniał troche.
-Coś się sta-ało?
-Nie nic. Po prostu ja... Nie pamiętam. Nie pamiętam jak się tu znalazłem, ani co działo się przed tym jak tu trafiłem...
-Nie-e mu-usisz nic mó-ówić. Ja też nie pa-amię-ętam.
-Naprawde? A myślałem że tylko ja mam wyprany mózg.
Uśmiechnął się lekko i kontynułował swoją prace.
-A i przepraszam...
-Za co-o?- spytałem zdziwiony.
-Eee... A dobra już nic...
-No ga-ada-aj. Jak za-aczęłeś to skończ.
-Napewno?
-Ta-ak. Znowu się atrzymał.
-Za to że cię przyuliłem.-zamienił sie na tenczowo- Ale naprawde nie zrobiłem tego specjalnie. Zrobiłem to przez sen. Przepraszam. Wiem że nie lubisz jak ktoś cie dotyka...
-No do-obra. Już do-osyć. Nic się nie-e sta-ało.
-Już myślałem że będzie zły i mnie zabijesz, lub coś...
-Jak by-ym mógł się-ę za-abić? Ty-ylko ty mnie-e tu trzy-yma-asz...
-Co?
-Ja-a ... Nie ni-ic. Po pro-ostu za-apomnij. Dobrze?
-No dobra... Ale na prawdę tylko ja trzymam ciebie tutaj?
-Taak, bo ja-ak bym był tu sa-am to... po co mia-al bym tu by-yć?
-A Gaster?
-A czy Gaster wo-ogule z ki-imś ro-ozma-awia?
-Dobre pytanie...
Przez chwile Ink wyglądał jakbyś mocno myślał. Nie chciałem mu przerywać.
-Mam pomysł!
-Ja-aki?
-Zobaczysz. Chodź!
Nareszcie rozdział! Teraz już nie będę wstawiała rozdziałów codziennie tak jak to robiłam ;-; (tyczy się drugiego opowiadania). Przepraszam... Przebaczycie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top