XV

Chłopcy obudzili się twarzą do siebie. Harry był dokładnie wtulony w tors starszego i wsłuchiwał się w równe bicie serca

-Dzień dobry - uśmiechnął się Brunet widząc, jak powieki powoli odkrywają błękitne tęczówki

-Dobry - mruknął Louis zaspany

-Chyba wypadało by się zbierać - zaproponował młodszy delikatnie gładząc nie ogolony policzek szatyna

-Kurwa, zapomniałem, że nie jesteśmy u siebie

Louis powoli się podniósł. Siedział teraz z wyprostowanymi nogami podpierając się na rękach za sobą. Brunet za to wygodnie rozłożył się na wolnej stornie łóżka i wtulił się w pierzynę

-Zimno mi - zaśmiał się chowając bardziej twarz pod kołdrę

-Sam proponowałeś zbierać się

-Wiem, ale chyba wolę leżeć tutaj z tobą całą wieczność - stwierdził Harry wynurzając głowę spod kołdry.

Louis nachylił się nad chłopakiem, jakby chciał go pocałować. Zdziwiony Harry wytrzeszczył oczy i oczekiwał połączenia ich ust. Jednak starszy powstrzymał się i przybliżył do ucha

-Ja też, ale nie możemy, więc rusz łaskawie swój tyłek i chodź - wyszeptał, następnie oddalając się.

Niebieskie tęczówki powędrowały w stronę wczorajszych ubrań. Louis wstał i zaczął się ubierać, co następnie, bardziej niechętnie, zrobił również Harry.

Zeszli na dół, gdzie było słychać śmiech kilku osób.

Zayn siedział na stołku przy blacie, a Liam stał za nim obejmując w talii. Przy kuchence stała Rogue, która podrzucała kolejnego naleśnika. Schodząc niżej zauważyli również Eleanor, która pomagała starszej dziewczynie ze śniadaniem

-O, to jesteśmy w komplecie - zaśmiał się Liam widząc zdziwioną dwójkę

-No w końcu, chodźcie chłopcy, zaraz śniadanie - zaśmiała się blondynka kładąc ostatni talerz na blacie

-Chyba, że macie kaca, Ro ma tabletki jak chcecie - dodała od siebie najmłodsza siadając obok Zayn'a

-Nie, nie wypiliśmy dużo wczoraj, bardziej jesteśmy zdziwieni - zaczął Harry

-Co tu się stało? - sprostował szatyn wskazując dłońmi na zebraną czwórkę

-Trochę się podziało jak wyparowaliście - stwierdził Liam nakładając sobie naleśnika

-Tyle to wiemy, ale co konkretnie się zadziało i kto jeszcze został? - zaciekawił się Harry siadając

-Tylko wy, Niall, Perrie, Gemma i Lottie koło drugiej pojechali do domu bo Perrie nie piła, więc mogła ich zawieźć - odpowiedziała blondynka

-Coś jeszcze chcecie wiedzieć? - dodała Eleanor

-Dlaczego ty też zostałaś? Nie wolałaś wracać do domu? - zapytał najstarszy chłopak kończąc swojego naleśnika

-Obiecałam Ro, że jej pomogę, w dodatku rodzice by mnie zabili, jakbym w takim stanie jak w tedy wróciła do domu

-Okej

***
Po śniadaniu posprzątali względnie cały dom

-Mogę was zawieźć do domu - zaproponował Louis siadając w salonie pomiędzy Liam'em i Harry'm

-Z chęcią, to za ile wyjeżdżamy? - dopytał Zayn dopijając szklankę wody

-Nie wiem, Rogue, za ile chcesz nas wygonić?

-Basenowy będzie za dwadzieścia minut, więc lepiej aby was nie było do tego czasu - blondynka spojrzała na telefon

-Dobra, to zbieramy się

-Louis, mnie możesz zostawić u Liama - stwierdził mulat łącząc swoją dłoń z tą brązowookiego

-Dalej nie rozumiem jak to się stało, ale cieszę się waszym szczęściem - zaśmiał się szatyn idąc z resztą w stronę drzwi

-Dzięki za przyjście i jeszcze raz gratuluję wygranej  - uśmiechnęła się najstarsza dziewczyna.

Chłopcy wyszli z domu. Kiedy Eleanor też już miała wyjść, poczuła dotyk na ramieniu obracający ją jeszcze na chwilę w swoją stronę. Rogue szybko cmoknęła usta młodszej na pożegnanie

-Do zobaczenia w szkole - szepnęła popychając ją w stronę samochodu.

Brunetka usiadła z tyłu obok Liama. Louis zasiadł za kierownicą, Harry obok niego, a pozostała trójka na tylnych siedzeniach. Podczas powrotu każdy był zbyt zmęczony aby rozmawiać. Jedynym dźwiękiem była muzyka z radia. Louis bacznie wpatrywał się w ulice próbując stłumić natłok myśli. Harry natomiast wpatrywał się w zmieniający się krajobraz za oknem. Każdy dom wydawał się podobny do drugiego. Był dopiero wrzesień, ale i tak każdemu udzielał się nastrój powoli nadchodzącej jesieni. Brunet lubił tą porę roku. Zamykanie się w pokoju z kocem, kubkiem gorącej czekolady oraz jakąś dobrą książką. Zaśmiał się na myśl, że często jak tak robił, Louis marudził mu nad uchem, że się nudzi. Ostatecznie kończyli oglądając razem film czy grając na konsoli.

     W samochodzie pozostali tylko Louis z Harry'm, a ten drugi postanowił przerwać ciszę

-Lou, naprawdę nie mogę się doczekać jak to wszystko się skończy - westchnął obracając się w stronę kierowcy

-Ja też, ale zobaczysz, minie to szybciej niż myślisz - szatyn położył rękę na kolanie przyjaciela delikatnie je ściskając.
Tymi słowami próbował pocieszyć sam siebie jak i Harry'ego. Tak cholernie nie mógł się doczekać, aż w końcu będą wolni.

Starszy zaparkował pod domem przyjaciela i obrócił się w jego stronę

-Widzimy się w poniedziałek w szkole?

-Znajdę sposób, aby posiedzieć z tobą na jakiejś przerwie, w razie czego jesteśmy w kontakcie - posłał mu czuły uśmiech.

Harry wyszedł zadowolony i skierował się prosto do domu.
Gemmą siedziała owinięta kocem na kanapie w salonie oglądając jakiś przypadkowy kanał. Starszy brat usiadł obok patrząc się na nią zaniepokojony

-Nic nie mów, mam takiego kaca, po prostu idź do pokoju - stwierdziła biorąc kolejnego łyka wody.

Brunet zachichotał pod nosem i jak najszybciej poszedł na górę. Zamknął się w swojej sypialni z wielkim uśmiech na twarzy.

______________
Przypominam o zostawianiu gwiazdek i komentarzy, które motywują!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top