Rozdział 4
-MAL?! JAY?! CO WY TU ROBICIE?!-krzyknęła Evie po czym rzuciła im linę aby weszli do środka.
Po chwili oboje byli w pokoju niebieskowłosej.
-Co wy tu robicie?-spytała Evie gdy nastolatkowie byli już w pokoju.
-Uciekamy przed morderczym klaunem!-krzyknęła Mal.
-ŻE CO?! Jakim klaunem?-spytała Evie.
-Miał przebranie Mikołaja...i tyle pamiętam...-powiedział Jay.
Po chwili nastolatka coś zrozumiała.
-O nie...-powiedziała cicho Evie.
-Co jest E?-spytała Mal podchodząc do przyjaciółki.
-A zabił kogoś?-spytała Evie.
-MOJĄ MATKĘ!-krzyknęła zapłakana Mal.
Po chwili usłyszeli kroki.
-Jay...Mal...Kryjcie się!-krzyknęła Evie po czym Jay i Mal schowali się pod łóżkiem dziewczyny.
Po chwili do pokoju weszła matka nastolatki z prezentem.
-Wesołych Świąt kochanie...-powiedziała kobieta dając prezent nastolatce.
Dziewczyna wzięła prezent do rąk.
-Od kogo to?-spytała Evie spoglądając na kobietę.
-Od tego białowłosego chłopaka...-powiedziała kobieta, a po policzkach niebieskowłosej spłynęły łzy szczęścia.
Nastolatka otworzyła paczkę i zauważyła piękny naszyjnik z połową serca zrobionego z kryształu.
-Ale piękny!-krzyknęła Evie po czym założyła go na szyję.
-A od Ciebie coś dostanę?-spytała Evie odwracając się do matki.
-ŻE CO?! OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!-krzyknęła Regina po czym uderzyła nastolatkę w twarz.
Niebieskowłosa dziewczyna upadła na podłogę z zakrwawionym policzkiem.
Po chwili do pokoju wszedł klaun Art z zakrwawioną siekierą.
-Jeśli powiesz, że on zrobił coś Carlosowi-zaczęła Evie lecz Regina ją uciszyła.
-Spokojnie skarbie...Twój Carlos jeszcze żyje prawda Art?-spytała kobieta, a klaun przytaknął.
Nastolatce ulżyło bo przynajmniej wiedziała, że Carlos żyje.
Po chwili Art wyszedł i przyprowadził do pokoju Carlosa.
-NIE!-krzyknęła zapłakana dziewczyna błagając Arta o litość.
_________________________
Koniec rozdziału
Mam nadzieję że się podoba
Buziaki
Pa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top