Rozdział 11

Po chwili z sufitu kapała krew.
Kropla krwi spadła na rękę nastolatki.

-Czy to jest krew?!-krzyknęła Evie spoglądając najpierw na krew na jej dłoni po czym na białowłosego chłopaka.

-Chyba tak...Ale spokojnie...To nie jest twoja krew, prawda?-spytał Carlos spoglądając na przyjaciółkę.

-Na szczęście nie...-powiedziała Evie.

-Całe szczęście...-powiedział Carlos po czym oboje ruszyli dalej.

Tymczasem Jay i Mal szli swoim korytarzem aż w końcu odnaleźli wyjście.

-TAK! WYJŚCIE!-krzyknęła Mal rzucając się na szyję Jaya.

Tymczasem Evie i Carlos dalej błądzili po swoim korytarzu.
Nagle dziewczyna poczuła okropny ból w klatce piersiowej po czym upadła na kolana.

-Evie? Wszystko dobrze?-spytał Carlos spoglądając na przyjaciółkę.

-Nie...Nie jest dobrze...Źle się czuje...Chyba muszę się przespać...-powiedziała Evie po czym jej głowa wylądowała na klatce piersiowej chłopaka.

-To się prześpij...Jakby coś się działo pamiętaj że jestem tuż obok...-powiedział Carlos głaszcząc ją po włosach.

Po chwili nastolatka usnęła wtulona w tors białowłosego chłopaka.
Jednak nie trwało to zbyt długo gdyż dziewczyna rzucała się przez sen.

-Evie...Evie coś Ci się śni! Obudź się!-krzyknął Carlos po czym dziewczyna się obudziła.

-Oh Carlos...To było straszne!-krzyknęła zapłakana dziewczyna po czym schowała twarz w dłoniach.

-Evie...Spójrz na mnie...-powiedział Carlos gładząc jej ręce, a nastolatka spojrzała na niego z łzami w oczach.

-Co ci się śniło?-spytał Carlos.

-Ummmmmm...Że Art...On...Zabrał mnie do mojej matki...I...On i ona...i jeszcze jedna dziewczyna...Mnie...ZABILI!-krzyknęła zapłakana niebieskowłosa po czym schowała twarz w klatce piersiowej chłopaka i zaczęła histerycznie płakać.
______________________
Koniec rozdziału
Mam nadzieję że się podoba
Buziaki
Pa

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top