Rozdział 10
-Gdzie jesteśmy?-spytała Evie spoglądając na Mal.
-Nie mam pojęcia...-powiedziała fioletowowłosa spoglądając na przyjaciółkę.
-Ale wiem jedno...Musimy stąd uciec...-powiedziała Mal.
-Racja...-powiedział Carlos.
-To na co czekamy? Szukajmy stąd wyjścia...-powiedział Jay po czym cała czwórka poszła szukać wyjścia.
Po chwili nastolatkowie doszli do rozwidlenia dróg.
-Dobra...Musimy się rozdzielić...-powiedziała Mal.
-Czekaj! Co?!-krzyknęła Evie spoglądając na przyjaciółkę.
-Pamiętaj...Jak się rozdzielimy i któraś para znajdzie wyjście to jakoś się znajdziemy...-powiedziała Mal.
-No dobra...-powiedziała Evie.
-Kto z kim idzie?-spytał Jay.
-Ja idę z Carlosem!-krzyknęła Evie chwytając białowłosego za ramię.
-Jak chcesz...A w którą stronę?-spytał Jay.
-Na wprost...-powiedział Carlos.
-Oczywiście...do zobaczenia przy wyjściu...-powiedział Jay po czym każda para poszła w swoją stronę.
Tymczasem Art siał spustoszenie w Auradonie.
Jane uciekała przed klaunem lecz Art chwycił ją za ramię i wbił nóż w głowę dziewczyny.
Po chwili wyjął nóż z głowy nastolatki po czym ona padła na ziemię martwa.
Lecz Artowi to nie wystarczyło tylko chwycił za młot i walnął nim o głowę dziewczyny aby upewnić się że nie żyje.
W tej samej chwili Carlos i Evie błądzili po swoim korytarzu.
-Cholera...Jak długi jest ten korytarz?-spytała Evie spoglądając na białowłosego.
-Dobre pytanie...-powiedział Carlos.
Po chwili z sufitu kapała krew.
Kropla krwi spadła na rękę nastolatki.
-Czy to jest krew?!-krzyknęła Evie spoglądając najpierw na krew na jej dłoni po czym na białowłosego chłopaka.
-Chyba tak...Ale spokojnie...To nie jest twoja krew, prawda?-spytał Carlos spoglądając na przyjaciółkę.
____________________
Koniec rozdziału
Mam nadzieję że się podoba
Buziaki
Pa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top