Rozdział 9

Wtedy zdałam sobie sprawę że nie jestem gotowa aby widział moją... Choć z jednej strony pragnęłam tego aby mnie tam dotkną. Ale...

- Brandon ja... chyba nie...- nie zdążyłam nawet dokończyć ale chłopak zareagował od razu przestając i patrząc na mnie z troską. Zdjął siebie koszulkę podając mi ją a następnie z Szedł ze mnie. Zaczął iść w stronę łazienki.

- Brandon Gdzie idziesz ? – Nie chcę żeby uciekał ode mnie. Może myśli że mi coś zrobił? Albo...

– Skarbie Muszę sobie z tym sam poradzić – wskazał ręką na swoje szare dresy w których bardzo dobrze widać było jego erekcją. Przygryzłam wargę i Uśmiechnęłam się.  W brew pozorom Cieszę się że wywołuje u niego takie reakcję.

Brandon zniknął za drzwiami łazienki a ja zostałam sama. Myślałam trochę nad sytuacją która się przed chwilą wydarzyło a moje policzki zaczęły mnie piec. Moja wewnętrzna wilczyca warczała na mnie za to że mu przerwałam ale ja cieszyłam się że to zrobiłam. Brandon jest sporo starszy i na 100% już to robił i widział mnóstwo kobiet a ja nie widziałam nic.Jestem zazdrosna po mimo że wcześniej mnie nie znał. Może też dla mnie utrata dziewictwa też nie jest jakim tematem wyjątkowym ale po prostu zawstydzającym i również chciała bym być na to gotowa psychicznie.  Na co w tym na pewni nie jestem. Na pewno nie dziś.

Oczy zaczęły mi się zamykać Alę ja uparcie Chciałam zaczekać do momentu w którym wróci mój mate. Chciałam mu coś powiedzieć ale po chwili sama zapomniała co... Nie dałam rady i po chwili wojny z samą sobą zasnęłam.

Obudziłam się rano szczęśliwa i wypoczęta. Od razu pomyślałam że będzie to dobry dzień. Nawet nie zdałam sobie sprawę że znajduje się w łóżku Sama. Rozejrzałam się po pokoju ale zostałam taką samą pustkę jak w łóżku. W łazience nic nie było słychać więc mój przeznaczony musiał najwyraźniej gdzieś rano wyjść. Delikatnie co zasmuciło lecz nie przejmowałam się tym. Wstałam z łóżka I podeszłam do szafy. Wyjęłam z stamtąd czarne legginsy i bieliznę. Następnie podeszłam do szafy Brandona  i wyjęłam z niej jego cieplutką i pachnącą nim szarą bluzę. Ubrałam wszystko na siebie a następnie zeszłam na dół do kuchni. Zjadłam śniadanie składające się z zwykły chrupek a następnie odłożyłam naczynia do zmywarki ...i

O Boże dziś sobota!!!

Przypomniałam sobie nagle i szybko zaczęłam szukać telefonu. Znalazłam go w naszej sypialni a następnie zobaczyłam że jest godzina 13:00 co trochę mnie uspokoiło. Całkowicie zapomniałam że mam dzisiaj wizytę u ginekologa.... Pozostała jeszcze kwestia tego jak ja się tam dostanę. Przecież nie umiem prowadzić a Brandona  nie ma. W zasadzie to nie jestem pewna czy chcesz żeby był tam za mną...

Jeśli chciałam dotrzeć na czas musiałabym już wyjeżdżać bo przecież trzeba przejechać cały las którego powierzchnia jest bardzo duża. W końcu las zajmują dwie największe Watahy na świecie a są to naprawdę duże odległości od każdej z nich. Każda z watach ma naprawdę bardzo dużą przestrzeń.

Zaczęłam ponownie panikować. Dzwoniłam do mamy i rodzeństwa A nawet do Brandona ale jak na złość nikt nie odbierał...

Po upływie może z pół godziny pod domem usłyszałam klakson. Zdziwiłam się ale ucieszyłam i zeszłam na dół aby zobaczyć kto to taki.

Na zewnątrz zobaczyłam auto mojego najstarszego brata. Wybiegłam z domu głównego zamykając za sobą drzwi.

– Jak dobrze że jesteś ale... Chris co ty co robisz ?  – pytam otwierając drzwi od strony pasażera. Musiał wyjechać z watahy ojca dużo wcześniej przed moim telefonem A nawet nie odebrał.

– Mama powiedziała, że ona nie może z tobą pojechać  na pierwszą wizytę a więc to ja ją zastąpię. Wsiadaj- zakomunikował

– Dziękuję jesteś najlepszym bratem – odetchnęłam z uśmiechem i wsiadłam do samochodu zapoznając pasy. Szczerze cieszyłam się z tego że będzie przy mnie ktoś z rodziny.

- Wiem- uśmiechnął się szarmancko 

- Do tego skromnym - zaśmialiśmy się oboje. Ah brakowało mi tego.

Po upływie godziny z kawałkiem przejechaliśmy cały teren watahy mojego przeznaczonego i część watahy mojego taty. Wtedy usłyszałam głośny ryk a mój telefon zaczął wibrować.  Przecież to nie możliwe żeby aż tak głośno był akurat mój mate prawda???

– Siostra nie mów, że Brandon o niczym nie wie – warknął Mój brat

– Zapomniałam mu...

– Odbierz szybko bo stanie się  coś złego – krzyknął a ja szybko odebrałam połączenie. 

– Lepiej miej bardzo dobrą wymówkę lub powiedz że maskujesz tylko swój zapach a bawisz się w chowanegi gdzieś w domu – warknął przeraźliwie głośno.

– Brandon nie ma mnie w domu – odpowiedziałam spokojnie

- Gdzie jesteś i z kim?

– Spokojnie jestem z Christianem. Jadę do lekarza.

- Coś się dzieje? Gdzie jesteście. Zaraz tam...

- Nie. Brandon  nic się nie dzieje to tylko wizyta kontrolna. Nie przejmuj się Chris się mną zaopiekuję... – rozłączył się nie nie powiedziawszy - Nie jest dobrze – szepnęłam sama do siebie cichutko

– Spoko siostra nic tobie nie zrobi. Ale co do mnie nie jestem taki pewien – Odezwał się z uśmiechem. – Ale jeśli mam być szczery to gdyby moja mate odwaliła coś takiego też bym się nieźle wkurzył.

-  Ale ja jadę tylko do lekarza. Czy to coś złego?! – Obudziłam się

- Nie powiedziałaś mu. Jest twoim mate. Martwi się o Ciebie jak cholera.  Posłuchaj Wan ja bardzo dobrze wiem jaki on jest bo sam jestem podobny  ale daj mu szansę. Nie na zewnątrz ale w środku. Daj mu miejsce w swoim sercu. Pomimo jego bariery i zachowań dupka potrafi być inny.

–  Wiem... - szepnęłam słabo  i zagłębiam się w swój świat. Myślałam teraz tylko o moim mate...

POV. Christian

Wiem że moja siostra nie ma łatwo. Charakter jej mate jest ciężki i trochę dupowaty ale musi dać mu szansę. Po mimo tego że może być dobrze na zewnątrz jego Wilk i on dobrze wiedzą iż Wan nie chce ich wpuścić do jej serca.

Znam Brandona  od dziecka wiem jaki jest naprawdę I wiem co mu się przydarzyło . Wiem czemu się tak zachowuje I wiem czemu nie chcę nikogo wpuścić do prawdziwego siebie. Ale nie mogę powiedzieć tego mojej siostrze musi dowiedzieć się tego sama dopiero wtedy kiedy mój przyjaciel będzie gotowy aby jej to powiedzieć. Wiem również że moja siostra boi się zranienia ale on jest jej mate i na pewno nie chcę jej krzywdy. 

Moja siostra jak i ja pogrążyliśmy się w głębokich rozmyślaniach gdy tym razem to mój telefon ogłosił przyjście wiadomości. SMS od Brandona.

" Stary mam ochotę Cię zabić ale nie mogę was wyczuć! Gdzie jesteście?!!!"


Odpisuje szybko lokalizację kliniki.

Wiem, że brunetka nie chciała aby przyjechał ale to w końcu jej mate. Powinien wiedzieć chociaż gdzie się znajduje.

Po upływie kilku kolejnych minut dojechaliśmy do kliniki. Zostało nam trochę czasu do wizyty ale widziałem jak moja malutka biedna siostrzyczka coraz bardziej się stresuje.

– Hej przecież wszystko będzie dobrze. -Położyłem jej rękę na ramieniu w geście wsparcia. Ona jednak uśmiechnęła się tylko blado i wyszła z samochodu...

POV. Wanessa

Uśmiechnęłam się słabo do brata i wyszłam z samochodu. Bałam się . W końcu to moja pierwsza wizyta. Nawet nie wiem jak mam się zachowywać. Będzie bolało? Wstydzę się też . Co jeśli nie wypisze mi tych tabletek? Uhh wizyta u ginekologa to coś okropnego...

Cała zestresowana zaczęłam iść w kierunku drzwi kliniki nie patrząc nigdzie tylko na swoje stopy. W pewnym momencie odbiłam się od czyjejś klatki piersiowej. Zachowałam się i gdy miałam już upaść osoba od której się odbiłam szybko zareagowała łapiąc mnie w talii. Zawstydzona dopiero po chwili podniosłem wzrok na mojego wybawce. Wyszarpałam się delikatnie z uścisku I spojrzałam na mężczyznę z zaskoczeniem i zażenowaniem w oczach. Moim wybawicielem okazał się...

__________________________________

Dobra udało się dziś jestem z siebie dumna haha ale no to ten...

 DO NASTĘPNEGO MISIAKI...❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top