Rozdział 29

W tym momencie za bardzo się zestresowałam i... zacisnęłam bardzo mocno oczy , odwróciłam głowę na bok i czekałam na ból. Jednak nic się nie działo. Poczułam delikatne smyranie po policzku.

- Skarbie wszystko okej? Boisz się?

- Tak- otworzyłam oczy ale nie patrzyłam na niego

- Spójrz na mnie - podniósł delikatnie mój podbródek
- Nie ma się czego bać. Patrz mi w oczy dobrze?- pokiwałam jedynie głową i wyciągnęłam delikatnie powietrze aby się uspokoić. Jego oczy są takie piękne.

Poczułam jak delikatnie we mnie wchodzi . Czułam się rozrywana.
Zamknęłam oczy i szybko je otworzyłam a po moim policzku przepłynęła jedna samotna łza. Jęknęłam z bólu.
Brandon zaprzestał swoich poczynań i stał mój policzek palcem.

- Będzie lepiej.- pokiwałam jedynie głową wtedy mężczyzna kontynuował .

Początek był trudny i bolesny. Nie odczułam w tym żadnej przyjemności...

 Z czasem gdy przestało mnie boleć zaczęłam pragnąć aby chłopak przyśpieszył .

- Brandon...- nie musiałam nawet kończyć a mój mate przyśpieszył swoje ruchy i zanurzył twarz w mojej szyi przygryzając skórę. Jęczałam mu centralnie w ucho. Przyjemne uczucie w moim brzuchu wzrastało i wiedziałam że zaraz nastąpi punkt kulminacyjny. 24 - latek sapiąc oderwał się od mojej szyi i złapał mnie dłonią za gardło abym patrzyła mu w oczy.
Przyśpieszył jeszcze bardziej jeśli jest to w ogóle możliwe . Dosłownie sekundę później dostałam najsilniejszego jak dotąd orgazmu.

Jęknęłam i pocałowałam chłopaka który praktycznie opadł na mnie swoim ciałem. Wyszedł że mnie następnie kładąc się obok przyciągając mnie do swojego torsu. Jedyne co w pokoju było słyszalne to nasze głośne oddechy i szybkie picia serca.

Zasnęliśmy ...

Rano obudziłam się w cudownym humorze który szybko minął gdy odczułam ból w podbrzuszu. Jęknęłam gdy wstawałam z łóżka i podreptałam do łazienki nie przejmując się nagością ani tym że sądząc po odgłosach strumieni Brandon bierze prysznic.

Otworzyłam drzwi wchodząc A następnie dołączyłam od razu do mojego mate. Miałam skwaszoną minę spowodowaną bólem ale od razu gdy chłopak przytulił się do moich pleców i zaczął masować mój brzuch ból zaczął ustępować.
Odwróciłam się do niego przytulając się mocno. Staliśmy tak przytulani, nadzy pod prysznicem. Nic nas nie obchodziło...

Gdy tylko oboje wyszliśmy z łazienki owinięci ręcznikami, ubraliśmy się A ja postanowiłam posłać łóżko. Odsunęłam kołdrę A moim oczom ukazała się plama krwi. Zatrzymałam wszystkie swoje ruchy. Tymczasem za moimi plecami ustał Brandon.

- Przepraszam - chciałam jak najszybciej zabrać i wyprać prześcieradło. Było mi głupio.

- Hej hej spokojnie . Przecież to normalne. Nic się nie stało . Nie przemęczaj się aż tak... Jesteś osłabiona - uśmiechnął się . Spuściłam głowę zawstydzona .

Brandon dokończył słanie, zmienił prześcieradło i wyniósł te zabrudzone do prania .

Oboje głodni zeszliśmy na dół śniadanie.
W kuchni znajdował się tylko Chris.

- Gdzie zgubiłeś rodzinkę ?

- Mama bawi się z dziećmi A Lili zaraz będzie. Dziś wyjeżdżamy.

- Co? Przecież Byliście tak krótko...

- Musimy.  Nie zostawimy kolejny raz na tak długo mojego bety na stanowisku Alfy.

- Czemu ?

- Jego mate niedługo będzie rodzić...

Nic już nie powiedziałam tylko zabrałam się za przygotowanie śniadania. Po pewnym czasie dołączyła do nas Lilian  i wszyscy razem zasiedliśmy do wspólnego śniadania.
Odgarnęłam włosy aby nie wpadły mi do jedzenia i wtedy usłyszeliśmy pisk blondynki.
Spojrzeliśmy na nią zdezorientowani A ta zamiast wytłumaczyć co się dzieje wstała szybko od stołu załapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
Nie pozostało mi nic innego jak podążyć za nią. Na odchodne przyjaciółka Krzyknęła że zaraz wrócimy. Wciągnęła mnie do łazienki na dole i ponownie zaczęła piszczeć.

- Jak było?!

- Słucham?

- Moja przyjaciółka już nie jest dziewicą. W końcu ...

- Skąd wiesz ? Myślałam że ściany są zrobione tak żeby nie było...

- Oj bo są . Twoje oznaczenie się uwydatniło. Jest mocniejsze i delikatnie większe .

- Naprawdę?

- Jak było?!

- A no było... Fajnie...

- Błagam Cię ...

- Było cudownie, przyjemnie, delikatnie. Bolało bardzo ale później och . Nigdy jeszcze nie miałam takiego orgazmu. A teraz czuje się jak bym chciała to robić cały czas...

- Ah te dzieci tak szybko dorastają. Niedługo już będziesz w ciąży i obie będziemy...

- Co? Nie. Nie planuje ciąży na razie.

- Kochanie. Wilkołaki nie używają zabezpieczeń.

- Dalej mam tabletki.

- Mówiłaś że już ich nie bierzesz.

- Tak ale zaczęłam znowu bo...

- Okej.

- Nie jesteś zła?

- No coś ty! To twoja decyzja i twoje ciało. Jezu Wan nie jesteś już dziewicą!- Krzyknęła bardzo głośno.

- Ciszej

- Przecież to powód do dumy.- przewróciłam oczami na jej zachowanie

- Chodźmy już.  Nie dałaś mi zjeść.

Wróciliśmy obie do jadalni . Zastaliśmy tam naszych mate nie odzywając się do siebie i oboje mieli delikatne stłuczenia na twarzach. Oczywiście są wilkołakami więc zaczęły one schodzić bardzo szybko ale dalej dało się je dostrzec.

- Co zrobiliście?

- Nic - burkną Chris

- Tłumaczyć się no już- warknęła

- Przeleciał mi siostrę!

- O boże Chris! Przecież to jej mate !

- To moja malutka siostrzyczka!

- Jestem już dorosła Chris

- Dla mnie zawsze będziesz moją malutką siostrą- westchną
- Przepraszam stary. Poniosło mnie.- przytuliłam się do brata.

- Jesteś kochany i Kocham cię. Dziękuję że się tak o mnie troszczysz ale proszę cię niech to nie powtórzy się więcej. Inaczej ja spiorę ciebie.

- Moja dziewczyna - zaśmiał się Brandon A wraz z nim cała reszta...

Spędziliśmy razem dosłownie cały dzień. Wygłupialiśmy się, wspominaliśmy, oglądaliśmy filmy, jedliśmy. Wieczorem mój brat i jego matę wraz z dziećmi wyjechali. Zabrali ze sobą również naszych przyjaciół, resztę rodziny i i osoby które dodatkowo z nimi przybyły poza moimi rodzicami. Mama i tato stwierdzili że zostaną u nas jeszcze na tydzień co bardzo mi odpowiadało. Jakby nie patrzeć odkąd Wprowadziłam się do Brandona  bardzo tęsknię za mieszkaniem i wygłupianie się codziennie z moją całą rodzinką.

Wraz z moimi rodzicami Zjedliśmy kolację rozmawiając przy tym na różne tematy. Gabriela i Isaac po zjedzeniu postanowili iż wybierał się na spacer po naszym terenie . Nie byłam zwolenniczką tego pomysłu. Robiło się już ciemno a od niedawna mieliśmy problemy z wygnańcami z dawnej watahy Jamesa. Mój mate od razu po radzie wyzwał Jamesa na pojedynek na śmierć i życia .
Oczywistym jest to że mój mate wygrał i wataha Jamesa przeszła pod naszą kontrolę. Wtedy zbuntowało się kilka wilków. Brandon wygnał ich. Po chowali się oni w różnych lasach i innych watahach ale od niedawna co rusz wracają na teraz nasze tereny. Nie wiemy po co i dlaczego ale nie podoba nam się to bardzo dlatego wzmacniamy patrole A każdy kto przebywa na naszym terenie bez naszej zgody trafia do lochów.

- To nie jest dobry pomysł mamo

- Dziecko są patrole po za tym my również jesteśmy wilkołakami.

- Ale...

- Wrócimy za godzinę- cmoknęła mnie w  policzek i odeszła.
Westchnęłam bezradna.

Leżałam obok mojego mate na naszym łóżku w naszej sypialni.
Moi rodzice już godzinę temu wyszli na spacer a dalej ich nie ma. Martwię się.

- Spokojnie skarbie Przecież nic im się nie przydarzy. Dobrze wiesz że mamy bardzo dobre patrole.

- Wiem ale to moi rodzice. Mieli być  za godzinę a już...

- To dorosłe wilkołaki słonko,

- Wygnańcy...

- Nie myśl o tym.

- Jak mam niby ...

Chłopak pocałował mnie. Oddałam pocałunek z takim samym zaangażowaniem jak on. Ja sama zaczęłam zdejmować z niego koszulkę.

- Hm?- chłopak odezwał się od mnie

- Może by t....

____________________________

Założyłam wczoraj aparat. Boli mnie jak cholera ale będę miała ładny uśmiech haha.

Co tam u was nowego?

Do następnego rozdziału miśki...👋❤🥰

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top