Rozdział 16
Wkurzona wstaje i mam zamiar wyjść właśnie tak w samym ręczniku gdy drzwi sypialni otwierają się A przez nie wchodzi ... moja kochana przyjaciółka.
- Amanda co ty tu robisz? Puka się.
- Nigdy nie pukałam- zaśmiał się
- A gdybym była naga ?
- Prawie jesteś - zlustrowała mnie od góry od dołu- Miałaś zamiar tak wyjść? To poczekaj chwilę zawołam chłopaków niech też skorzystają
- Debila - Tak przyznaję jest ona głupia . Z resztą ja nie lepsza. Razem mamy takie pomysły że szok ale ją kocham. W zasadzie tak samo jak resztę moich głupich przyjaciół - Chciałaś coś?
- Tak ale po tym jak cię zobaczyłem to zapomniałam - poruszała zabawnie brwiami
- Zboku nie graj lesbijki mów co chcesz albo wychodź- my to raczej normalne nie jesteśmy
- No już już spokojnie Wan. Złość piękności szkodzi- szczerzy się. - Chciałam powiadomić panią Lunę że jak co roku nasza paczka robi nockę w sali kinowej.
- Przecież wiem czemu mi to mówisz- prycham
- Ponieważ pomyśleliśmy o tym aby zaprosić też pana wielkiego złego Alfę
- Nie jestem pewna czy on z nami wytrzyma
- W sumie racja...- znowu zaczęliśmy się śmiać i wtedy drzwi ponownie otworzyły się A w nich staną nie zbyt zadowolony Brandon. Spojrzał na nas dwie zrobił na chwilę zdezorientowaną minę po czym warkną i podbiła do mnie zasłaniając mnie przed Amandą.
- Wyjdź- warkną do Amy głosem Alfy więc ta posłusznie wyszła.
- O co ci chodzi Brandon. To moja przyjaciółka nie zachowuje się tak w stosunku do niej- wkurzyłam się
- O co mi chodzi? Jesteś prawie naga!
- Po ty masz moje ubrania A po za tym to była tylko Amanda.
- Widziała cię prawie nagą
- Słyszysz się? Jesteś zazdrosny o dziewczynę?
- Nikt nie może cię widzieć prócz mnie- złapał mnie władczo w tali. Wywróciłam oczami.- Nie wywraca oczami skarbie - złapał za tył mojej głowy
- Bo co się stanie ?- przewracam nimi ponownie aby go podjudzić
- Dostaniesz karę - mrukną do mojego ucha
- A co jeśli chce ją dostać?- mruknęłam tak samo jak on wtedy ten złapał mnie na ręce i rzucił mną ma łóżko. Przytrzymałam nerwowo ręcznik aby nie spadł.
Mężczyzna zawisły nad mną. Pocałował moje usta z pasją i czułością. Jedną ręką trzymał moją talię natomiast drugą miał na moim policzku. Zrobił sobie miejsce po między moimi nogami co było dla mnie trochę niekomfortowe gdyż nie miałam na sobie bielizny. Pocałunkami zszedł na moją szyję i po chwilę na niej powstały kolejne malinki.
- Brandon... będę musiała to zakrywać - jęknęłam. Moja sukienka tego nie zakryje...
- Nawet mi się nie waż - warkną do mojego ucha a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Zszedł ze mnie.
- Idę pod prysznic. Szykuj się już za pół godziny mamy być na dole. - znikną za drzwiami łazienki.
Gdy już oprzytomniałam podeszłam do walizki którą Brandon pozostawił przy wejściu. Ubrałam czarną koronkową bieliznę A następnie na to przepiękną również czarną sukienkę. Ciągnęła się ona aż do ziemi. Od pasa w dół lekko rozkloszowana za to na górze bardzo obcisła na ramiączka z delikatnym dekoltem.
Przy toaletce wysuszyłam włosy i wy tuszowałam rzęsy. Nie lubię zbytnio makijażu. Jasne mam kosmetyki ale ich nie używam gdyż po prostu mi się nie chce.
Gdy skończyłam z łazienki wyszedł mój mate ale jedyne co na sobie miał to ręcznik który oplatał jego biodra. Przyjechałam swoim wzrokiem po całym jego ciele i muszę przyznać że księżyc dobrze wybrał. Brandon jest naprawdę seksowny.
- Jeśli myślisz że pozwolę Ci tak iść to się grubo mylisz.- także i on lustrował mnie swoim wzrokiem.
- Daj spokój już i tak moja szyja jest cała w malinkach A po za tym jestem oznaczona .
- Nie chce aby ktoś na ciebie patrzył.
- Wiem ale nie mam innej sukienki. Nie pójdę tam przecież w dresach.
- Jak dla mnie okej.
- Dla mnie nie. Brandon to uroczystość . Ubieraj się i idziemy.
- Jeśli ktoś za długo na ciebie spojrzy wydłubie mu pazurami oczy- zaczął się ubierać kompletnie nie przejmując się moją obecnością . Zarumieniłam się...
Przyjęcie trwa już od kilku godzin. Jest już wieczór i zaraz ma nadejść ta chwila w której to mój brat przejmie watahę ojca.
Mam nadzieję że sobie poradzi...
POV. Christiana
Wchodzę na podwyższenie wraz z ojcem i stajemy przed całą naszą jak i wszystkimi innymi watahami gdy mój ojciec zaczyna przemowę.
- Zebraliśmy się wszyscy tutaj aby uczcić i przyjąć nowego Alfa wataha "Wilczego serca" mojego syna Christiana Wolf 'a.- ojciec przywołał mnie do siebie kiwnięciem ręki
– Podaj mi swoją dłoń synu – dokładnie to uczyniłem a po chwili jego zęby wbiły się w mój nadgarstek. Dokładnie wiedziałem co się stanie dlatego nie byłem zaskoczony. Bolało trochę ale dało się wytrzymać . Od teraz jestem pełnoprawnym alfą...
-Jakoż iż Alfa nie posiada mate Luną i wilczycą z którą sparuję się przy następnej pełni będzie bardzo silna Maja Mood.- wszyscy zaczęli klaskać...
A ja byłem kompletnie załamany i postanowiłem się ulotnić zanim komuś stanie się krzywda. Jedyne co zobaczyłem jeszcze przed wybiegnięciem z sali to współczujące spojrzenie Brandona.
Nie to nie może być prawda. Ta suka którą miała więcej penisów w buzi niż włosów na głowie ma być moją Luną? Mam się z nią sparować?
Pomaszerowałem wkurzony do mojego pokoju. Tak mamy sale balową w domu... Zdjąłem krawat i usiadłem na łóżku aby trochę ochłonąć. Nie mam już wyjścia. 3 dni do pełni i będę już wtedy sparowanym samcem. Nie będę mógł znałeś mate. Może powinienem zrobić coś aby przekonać się do Maji? Jak to jest możliwe że moi rodzice wybrali akurat ją...
Do mojego pokoju Ktoś wszedł. Szybko podniosłem głowę do góry a w progu moich drzwi stanęła właśnie ona.
- Cieszysz się kochanie? Moja mama rozmawiała z twoimi rodzicami i ...
- Jak ich przekonaliście do tego?- Warknąłem wstając
- Misiu sami się zgodzili. Nie mieli wyjścia. Jestem naprawdę silną wilczycą a oni nie mieli Luny. Wtedy moja mama zaproponowała mnie. - uśmiechnęła się
- Nie cieszysz się kochanie ? - podeszła do mnie i połaszczyła ręce na mojej klatce piersiowej.
- Nie za bardzo- zacisnąłem pięści
-Oj kochanie jesteś strasznie spięty . Może coś z tym zrobimy ?- przejechała rękami aż do mojego krocza za które złapała. Warknąłem i odsunąłem ją od siebie. Muszę ochłonąć...sam...
Zostawiając ją samą jak najszybciej wybiegłem z pomieszczenia a następnie z domu.
Gdy byłem już daleko od całego terytorium watahy usiadłem pod drzewem A z marynarki wyjąłem papierosy. Nie palę często i nie lubię tego robić bo wiem że mi to szkodzi ale w takim momencie muszę się rozładować a nie chce nikogo zabijać.
Po kilku minutach bicia się z własnymi myślami postanowiłem wrócić na przyjęcie. W końcu teraz jestem Alfą prawda? Nie może mnie tam zabraknąć A ja nie mogę się użalać nad sobą. Przecież to nie koniec świata żyć z kobieta nawet jeśli jest nią Maja... Muszę wziąć się w garść i zadbać o moją watahę z Luną przy boku. Oznaczę ją już dziś...
Wstałem z miejsca. Zawróciłem i zacząłem powoli wracać. W końcu zdałem sobie sprawę jak daleko pobiegłem gdy nagle usłyszałem szelest w krzakach. Stanąłem w miejscu przygotowany w razie konieczności do przemiany I wtedy z za krzaków wyszedł...
____________________________________________
Macie szybciej ten rozdział bo why not haha
Do następnego rozdziału kochani...👋❤
I ten no znowu nominacja. _Angel_Death dzięki haha❤
1. Nie
2. Me and mój krasz ( żart próbuję się odkochać wspierajta mnie w tym hahahh)
Moja przyjaciółka i jej krasz( oj tak to będzie super para)
I nie wiem hahah
3.Wiktor , Mateusz , Julia, Wiktoria
4. Nom moje imię najpiękniejsze przecież hahha
5. Nie mam
6. Spodnie
7. Do czasów Króla Artura haha
8. Podrywała jakiegoś księcia of course pff hahha
9. Yess
10. Mam soczewki
11. I tu i tu mam dużo
12.
13. Ta sama
14. Nie umiem 😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top