Rozdział 5
- Ja... To znaczy...ty...uh... po prostu wstydzę się.
- Mam przestać?
- Będzie ci niewygodnie.- znowu wypowiedziałam zanim pomyślałam. Mężczyzna stojący przede mną zaczął odpadać swój pasek. Przyjechałam wzrokiem po całej jego klatce piersiowej. Przejechałam wzrokiem po jego dobrze zarysowanym męskim V aż do cienkiego paska ciemnych włosów znikających w jego czarnych bokserkach od Calvina Kleina.
- Podoba ci się to co widzisz?
- Myhm. Chodźmy już spać- zakryłam policzki włosami gdyż czułam jak robią się jeszcze bardziej czerwone.
- Dobrze. - zaśmiał się z mojego zawstydzenia I położył obok mnie. - Dobranoc kochanie- jego ramię oplotło moja talię przez co leżeliśmy na tak zwane łyżeczki. Było mi tak cieplutko I czułam się tak bezpiecznie że niemal od razu zasnęłam...
...
Obudziłam się czując strasznie gorąco. Ciasno opleciona czyimiś ramionami. Otworzyłam leniwie oczy napotykając brązowe tęczówki mojego mate który uśmiechnął się do mnie uroczo.
- Dzień dobry skarbie- zaśmiał się- Czas wstawać już 10.
- Yhm jeszcze sekundkę- przytuliłam się do niego mocniej a że leżałam centralnie na nim poczułam nagle coś twardego...
- Proszę powiedz że to pilot od telewizora- szepnęłam jakby sama do siebie.
- Pełnia jeszcze na mnie działa. Poza tym moja seksowna mate właśnie leży dokładnie na nim. Nie dziwię mu się- mrukną znacząco a ja jako oparzona zeszłam z niego. Zaśmiał się z mojego zachowania i wstałam z łóżka przez co jego erekcja była jeszcze bardziej widoczna. Odwróciłam się zawstydzona przygryzać przy tym wargę.
- Wezmę prysznic- powiedział zniknął za drzwiami wcześniej zabierając swoje ubrania. Siedziałam na łóżku jeszcze przez chwilę analizując co dokładnie się tu zdarzyło. Zaczęłam się czerwienić wiec po prostu skończyłam o tym myśleć . Znaczy próbowałam przestać myśleć.
Właśnie miałam wstać z łóżka gdy do mojego pokoju wbiegła Amanda.
- Jak mogłaś idiotko?- warczała- Masz mate I mi nie powiedziałaś? Foch- sarknęła
- Amy mam mate od wczoraj . Nie powiedziałam ci bo... byłaś bardzo zajęta Matem.
- Oh no tak.- uśmiechnęła się łobuzersko - Było cudownie
- Uważaj bo zajdziesz
- Biorę tabletki - powiedziała jakby to było coś oczywistego
- Słucham? Mat wie?
- Oczywiście że wie. Rozumie to że jestem za młoda na dziecko. Wan mamy po 14 lat.
- Wiem...
- Opowiedz coś o swoim mate- pisnęła podekscytowana
- Wiesz może nie- zarumieniłam się
- No nie moja mała cnotka Wan się rumieni?! Coś musiało się wczoraj stać. Gadaj już?!
- Nic się nie stało
- Wanesso Rosalio Wolf chcę wiedzieć wszystko co stało się po tym jak znalazłaś mate!
- Naprawdę nic się nie działo!
- Szkoda- udała smutną - Jest przystojny?
- Amy...
- Oj no weź nie wierzę że może być brzydki. Dużo starszy jest od nas?
- 8 lat - mówię cicho
- Łał ale stary - krzyknęła dość głośno
- Bez przesady. Aż taki stary nie jestem. - usłyszałam za nami. Obie odwróciłyśmy się szybko a w progu mojej łazienki stroną właśnie obiekt naszej rozmowy.
- No... czyli jednak jest przystojny - moja przyjaciółka zlustrowała go od góry do dołu i uśmiechnęła się do mnie. Brandon miał na sobie tylko jeansy a krople wody spadające z jego mokrych włosów spływały po jego mięśniach na brzuchu aż do linii jego spodni.
- Dziękuję- uśmiechnął się
-Dobra kochana zostawiam was samych. Później porozmawiamy- puściła mi oczko
- Ale Amy...- zamknęła drzwi- UH- opadłam bezwładnie na łóżko. - Wredna su...
- Słownictwo Wan- warkną
- Nie jesteś moim ojcem
- To prawda bo jestem twoim mate i jestem dość sporo starszy od ciebie więc powinnaś być grzeczną dziewczynką i posłuchać się mnie. Nie używaj brzydkich słów.
- Bo co? Dostanę klapsa? - zaśmiałam się. Naprawdę nie mam już 5 lat i mogę mówić co mi się żywnie podoba i nikt a tym bardziej on nie będzie mi mówił co mam robić.
- I to nie jednego - warknął wściekłe ale uśmiechnął się łobuzersko na co mina mi zrzedła.
- Słucham? - on ma mnie zamiar bić
- Spokojnie. Spodoba Ci się to
- Słucham?!... Ale...
- Zejdźmy na dół mam ochotę coś zjeść...- przerwał mi najwidoczniej znudzony tematem.
- Jeszcze się nie ubrałam- postanowiłam nie ciągnąć.
- Jak dla mnie dobrze wyglądasz
- Wyglądam okropnie- mam na sobie dresy i za dużą koszulkę brata
- Przesadzasz- wziął mnie na ręce i wyszedł z pokoju po czym zaczął Schodzić po schodach. Gdy już byliśmy w jadalni posadził mnie na krześle a sam usiadł obok. Wtedy również do jadalni właśnie Moi rodzice.
- No to ... ten... mamo , tato... To jest mój mate B...
- Znamy Brandona - warkną mój tata
- Oł . Z skąd?
- Nie ważne kochanie- tata podszedł I pocałował mnie w czoło na co mój mate warkną
- Spokojnie chłopaku jestem jej ojcem
- Co nie zmienia faktu iż jest pan mężczyzną - położył rękę na moim udzie...
Zjedliśmy śniadanie na które o dziwo nie zeszły dziś te żarłoki zwane moimi braćmi. Panowała napięta atmosfera A ja nie wiedziałam o co chodzi. Gdy w końcu zjedliśmy chciałam wstać od stołu ale zatrzymała mnie ręka Brandona.
- Zabieram Wanesse do siebie
- Słucham?!- przyszliśmy z tatą na raz.
- Przecież mówiłeś...- zaczęłam
- Zabieram cię do siebie. Mój ojciec oddaję mi niedługo panowanie nad watahą. Potrzebuję Luny którą w tym przypadku staniesz się ty Wanesso.
- Nigdy wcześniej nie szukałeś Luny.- próbował walczyć mój tata ale dobrze wiedział że prędzej czy później musiała bym wyjechać.
- To prawda. Uważałem że nie potrzebuję Luny. Moje poglądy są takie same jak wcześniej. Robię to co powinienem a nie co chcę robić- burkną. Auć zabolało. Oczy mi się zaszkliły.
- Tato jest okej. Dziękuję Ale pójdę się już spakować...- powiedziałam smutna i odwróciłam się z zamiarem odejścia.
- Wan ja... - zaczął Brandon ale mu przerwałam.
- Nie wysilaj się - odeszłam...
Od 10 minut pakuję do walizki swoje ubrania. Płacząc. On nie chce mnie jaką matę. Całuje mnie i przytula bo musi? Naprawdę zraniło mnie to co powiedział . Już drugi raz przez niego płaczę.
- Hej siostra. Słyszałem że znalazłaś mate. Jak się z ty czy... -słyszy męski głos za sobą i szybko oczy ocieram policzki
- Hej Mat- Na moich ustach zagasza sztuczny uśmiech
-Wow siostra co się stało?- pyta zmartwiony.
- Nie Nie. Wszystko jest dobrze. Nic się nie stało – odpowiadam szybko.
- Przecież widzę. Nie musisz mnie okłamywać – podszedł do mnie i Przytulił mnie mocno.
- Muszę jechać z Brandonem . Nie chce tego.
- Brandon jest twoim mate?!- krzykną zbulwersowany - Znaczy mała musisz z nim jechać jest twoim mate..- nie wiedziałam czemu tak się zbulwersował ale wolałam nie zaczynać tematu bo pewnie spławił by mnie tak samo jak tata.
- To czemu Amanda nie mieszka z tobą? Hmm...
- To inna sprawa ona mieszka blisko i chodzimy do siebie na noc a Brandon mieszka daleko...-
- Uhm...- wtuliłam się w niego mocniej...
...
Pożegnałam się z wszystkimi braćmi i zostali mi tylko rodzice. Oczywiste jest to iż nie będę miała czasu pożegnać się z przyjaciółmi więc pewnie zadzwonię do nich później, Na pewno będą źli. W zasadzie też bym była...
Zeszłam z walizką na dół gdzie już wszyscy czekali. Przytuliłam po raz kolejny każdego z braci i podeszłam do taty. Ten od razu zamkną mnie w szczelnym uścisku.
- Uważaj na siebie kochanie. Jeśli cokolwiek będzie nie tak dzwoń. Rozumiesz?
- Rozumiem tato. Kocham cię.
- Ja Ciebie też córeczko- całuję moje czoło i oddaję w ramiona mamy.
- Kochanie nie chce abyś jechała ale wiem I ty też dobrze wiesz że tak musi być. Będziemy cię odwiedzać obiecuję- przytula mnie. - Będzie dobrze. Uwierz poradzisz sobie jeszcze. Nawet z tak irytująco...zaborczo, dominującym samcem jak on. Uwierz miałam tak samo- zaśmiałyśmy się obie .
- Dziękuję mamo... kocham cię
- Ja ciebie tez .. tak jak wszyscy tutaj ....Będziemy tęsknić...
- Ja za wami też...
Zaczęłam już iść w stronę samochodu gdy przypomniała mi się jedna bardzo ważna sprawa.
- Mamo... - podeszłam do niej ponownie gdyż nie chciałam aby ktokolwiek to słyszał. Wiem że oni wszyscy mają lepszy słuch ale wiem że są za bardzo zajęci sobą aby zwrócić na nas uwagę.
- Tak skarbie?
- Mogła byś za...
___________________________________
Długo mnie tu nie było ale chyba wrzuciłam na stałe. Przepraszam za długą nieobecność . Miałam problemy emocjonalne jak i trudno było by mi pisać w takim stanie . Mam nadzieję że mnie zrozumiecie i nie będziecie mieć mi tego za złe ...Mam również nadaję że rozdział się podobał...
DO NASTĘPNEGO MISIE...👋❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top