Rozdział 4

Drzwi powoli uchyliły się a przez nie weszła osoba o imieniu...  Gabriela . Mama? Co ona tu robi?

- Mamo? Co ty tu robisz? Tata cię wypuścił?- zdziwiłam się

- Nie musiał. Wyszłam po wodę wtedy Chris powiedział mi co się stało. Jak się czujesz?

- Ja... Nie wiem co mam robić mamo.- powiedziałam zrozpaczona

POV. Gabriela

- Ja ... Nie wiem co mam robić mamo- zobaczyłam jak mojej jedynej córeczką oczy zachodzą łzami. - On mnie na pewno nie chce. Powiedział że jestem tylko do zaspokajania jego potrzeb. Ja nie chce być tylko od tego- kilka łez wpłynęło po jej różanych policzkach. Otarłam je delikatnie następnie biorąc jej drobną buźkę w dłonie.

- Wanesso Rozalii Wolf spójrz na mnie- powiedziałam głosem Luny na co moja córka od razu zareagowała - Nigdy nawet tak nie myśl. Rozumiesz? Brandon po mimo jego zachowania na co dzień na pewno nie pragnie ciebie tylko dla jednego. Mate to miłość wybrana przez księżyc i po mimo wszelkich trudności zawsze będziecie razem również dlatego iż Brandon jest facetem ma swoje potrzeby ale jest twoim mate I nigdy nie będzie chciał cię zranić dlatego zrozumie że jesteś jeszcze bardzo młodziutka I nie będzie naciskał. On również jest w tej relacji nowy I nie wiedział jak się zachować. Dlatego postawił na to co zawsze. Na zachowanie dupka I podrywacza. On taki nie jest.

- To czemu Chris I On tak się zachowują?

- To już pytanie do nich nie do mnie. Spójrz czy twój brat zachowuje się w stosunku do ciebie jak dupek?

- No... No nie.

- Właśnie Wan. Musisz poznać lepiej swojego mate.

- Ale Mamo on mnie zranił- powiedziała cichutko

- Wiem kochanie- przytuliła ją do siebie- Zawsze znajdzie się ktoś lub  coś którzy będą próbować cię zranić. Dlatego nie możesz się poddawać . Walcz I pokaże wszystkim przeciwnościom losu że jesteś lepsza. Rozumiesz?

- Rozumiem. ... Mamo A czy... ty I tata od początku się tak kochaliście?

- Nie do końca.  U nas też nie było najłatwiej ale nasza miłość była w stanie przetrwać wszystko. U Ciebie też tak będzie.

- Dziękuję mamo.
Kocham cię.

- Ja Ciebie też słoneczko- ściągnęłam ją gdy do pokoju ktoś zapukał- Proszę- powiedziałam za córkę A do jej pokoju niepewnie wszedł jej mate. Zmierzyła go wzrokiem i muszę przyznać że zmienił się od kąd widziałam go ostatnio ale tylko z wyglądu gdyż jak słyszałam już do córki z charakteru pozostał taki sam. Zapamiętałam to jako miłego chłopaka ale od kąd z moim synem obaj zaczęli jeździć po klubach bardzo się zmienili. 

- Zostawię was samych- puściła oczko do córki A gdy przechodziłam obok Brandona chłopak schylił głowę.

- Luno- wypowiedział z szacunkiem. Poklepałam go po plecach.

- Wystarczy Gabriela lub... mama- wyszłam. Od razu pokierowałam się do mojej I Isaac'a sypialni.

- Co tak długo? - zapytał od razu rzucając się na mnie

- Wanessa ma mate- powiedziałam

- Słucham?!- warkną

- Wanessa ma mate- powtórzyłam

- Moja mała córeczka ma mate?!- warkną ale widać było że był szczęśliwy . Zaczął kierować się w stronę drzwi .

- Gdzie idziesz?

- Do Wanessy - Powiedział jak by to było oczywiste. - Muszę z nią porozmawiać.

- Zostaw jest u niej Brandon.

-  Brandon u niej jest? Przecież jest pełnia!

- Isaac spokojnie. To jej mate. Nic jej przecież nie zrobi.

- To Brandon. TEN Brandon. Zranić ją.

- Musimy dać im czas.

- Ale...

- Isaac nie chciał byś zająć się mną- powiedziałam uwodzicielsko zarzucając ręce na jego szyję ale cóż muszę odwrócić jego uwagę do naszej córki i jej mate.

- Ale... - zaczęłam całować go po szyi na co zmiękł i podniósł mnie do góry za moje uda na co automatycznie oplotłam nogi wokół jego bioder. Podszedł że mną do łóżka na którym po chwili oboje wylądowaliśmy...

POV. Wanessa

Do mojego pokoju wszedł Brandon. Po tym jak moja mama wyszła mój mate podszedł do mojego łóżka i usiadł obok mnie. Przytuliłam się mocniej do misia. Może wyglądem dziecinnie ale nie obchodzi mnie to w tej chwili.

- Wyglądasz uroczo - wymsknęło mu się na te moje policzki zaszły purpurą.

- Dziękuję- mówię cichutko

- Jednak jestem tego zdania że to mnie powinnaś tak przytulać- uśmiechnął się łobuzersko

- Wolę misia- syknęłam

- Jesteś tego pewna?- pyta zawadiacko

- Tak- powiedziałam stanowczo na co ten zaczął się do mnie powoli przybliżać. Gdy już był przy mnie usiadł na mnie  okrakiem i zaczął mnie łaskotać. Pech chciał że mam okropne łaskotki. Zaczęłam się śmiać i wierzgać nogami lecz ten był za ciężki.

- Wolę Ciebie.  Tak tak Ciebie - krzyknęłam przez śmiech aby przestał co natychmiast podziałało. Dyszałam i byłam pewnie cała czerwona gdy ten patrzył na mnie uważnie. Zacząć przybliżać swoją twarz do mojej. Chciał mnie pocałować a ja chciałam tego samego...

Mój pierwszy pocałunek...

Jego usta odnalazły moje a ja nie wiedziałam co mam robić. Przestałam myśleć i zaczełam poruszyć swoimi ustami. Pocałunek stał się bardziej namiętny i trwał  aż do czasu w którym zabrakło nam powietrza.

- Świetnie całujesz- mrukną

- Nie musisz kłamać. Robiłam to pierwszy raz. - bąknęłam zawstydzona

- To cudownie- ponownie wbił się w moje wargi.  Oh chyba od dzisiaj to moje ulubione zajęcie. Brandon całował tak cudownie. Delikatnie ale zaborczo i dominująco. Po prostu rozpływam się pod nim. Odebraliśmy się od siebie a chłopak schował głowę w moją szyję. Zaczęłam głaskać go po  jego włosach na co ten mrukną zadowolony. Jego włosy były bardzo mięciutki i takie delikatne...

Po chwili bezsensownego leżenia postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o nim.

- Brandon?- zapytałam

- Tak?- mruknął a jego ciepły oddech musnął moją szyję na to przeszedł mnie dreszcz.

- Ile ty w ogóle masz lat?

- 21 za 3 miesiące kończę 22. A ty maluchu?

- 14 za ... 6 miesięcy 15- powiedziałam zawstydzona. No ale halo facet jest prawie 8 lat ode mnie starszy. Jest dojrzały pewnie doświadczony a ja nawet nie umiem się całować.

- Jesteś słodziutka - pocałował moją szyję.

- Jesteś stary - warknęłam

-Jestem przystojny - przejrzałam się jego twarzy ale nic nie powiedziałam - Nie  zaprzeczyłaś- wyszczerzył się

-Nie będę kłamać - powiedziałam szczerze na to mój mate wyszczerzył się jeszcze szerzej aż myślałam że mu się  twarz przerwie . Oh Boże on ma dołeczki! Nie mogąc się powstrzymać swój palec przełożyłam do jego policzka w miejscu dołeczka. Brandon wziął moją dłoń która spoczywała na jego policzku i przywożą do swoich ust. Po tym jak złożył na mojej ręce delikatny pocałunek zplutł nasze palce razem. Nasze ręce tak idealnie do siebie pasował . Moja mała i zimniejsza ręka oraz jego duża i ciepła dłoń dopełniły się perfekcyjnie....

- Chce mi się spać - Wymruczałam gdy oglądaliśmy jakiś film na laptopie.

- To śpij- mrukną

- Nie będę spała z tobą. Znam Cię jeden dzień - powiedziałam jakby to było oczywiste.

- Wan- warkną

- Brandon - przedrzeźniam go - Nie śpisz ze mną

- Zła kobieta - mrukną i podszedł do mojej szafy. Zaczął w niej coś szperać.

- Co ty robisz?- zerwałam się do siadu.

- Szukam jakiegoś koca.

- A PO CO?

- Będę spał na podłodze.

- Słucham?

- Nie Zostawię Cię A skoro nie chcesz spać ze mną w łóżku to położyłe się spać na ziemi.

- Może ja ci Ten koc wyj...

- O co my tu mamy?- wyciągną z szafy mój stanik. Co on tam robi przecież trzyma je w szufladzie? Zresztą nieważne najważniejsze żeby Brandon tego nie oglądał.

- Brandon odłóż to - warknęłam i już miałam wstawać .

- No już spokojnie mała - zaśmiał się i odłożył moja własność .
Chwilę jeszcze szukał aż w końcu wyją z szafy niebieski koc. Zgarną jeszcze poduszkę z mojego łóżka następnie kładąc się na ziemi.

Wzruszyłam ramionami  i Ułożyłam się wygodniej próbując nie zwracać uwagi na niego. Zakopałem się w kołdrze próbując zasnąć ale całe moje zmęczenie wyparowało gdy zaczęłam myśleć o tym że mój mate musi spać na ziemi. Wzięły mnie wyrzuty sumienia.

- Brandon...- powiedziałam cicho i jego imię ale nie usłyszałam odpowiedzi.- Brandon - powtórzyłam głośniej Ale do nie usłyszałam żadnej odpowiedzi więc zeszłam z łóżka I podeszłam do niego bliżej. - Brandon wstawaj no- szturchnęła go lekko Lecz nadal nie wstawał. - Uh nie to nie- burknęłam zirytowana i miałam wracać do łóżka gdy chłopak pociągnął mnie za rękę tak że wylądowałam na nim. Dosłownie na nim leżałam. Zarumieniłam się.

- Nie spałeś - zauważyłam

- Nie spałem- uśmiechnął się chytrze - Coś chciałaś skarbie?

- Wiesz teraz to już chyba nic.

- Jak sie wkurzasz to jesteś urocza- położył dłoń na moim policzku który Dzięki niemu po prostu płonął czerwienią.

- Chciałam żebyś się ze mną położył-mruknęłam cicho zawstydzona

- Dwa razy nie trzeba powtarzać księżniczko - podniósł się ze mną na rękach bez problemu

-Sliny  jesteś- wymsknęło mi się przypadkiem

-Nawet nie wiesz jak bardzo- zachichotał jak szczęśliwie dziecko co wyglądało uroczo i położył się na łóżku odkładając mnie na bok przyciągając do siebie.

Automatycznie wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zauważyłam że ma zamiar spać w dżinsach i koszuli.

- Nie jest ci niewygodnie?-  Zadałam pytanie za nim przemyślałam a już po chwili tego żałowałam.

-No troszeczkę- zrobił tak zwany łobuzerski uśmiech po czym wstał ...

- Ale ty chyba nie zamierzasz się r...

- Zamierzam - złapał za końce swojej koszulki i zdjął ją. Miałam idealny widok na jego sześciopak. Jego mięśnie były bardzo bardzo widoczne. Napinany się przy każdym jego ruchu. Jego bicepsy były zarysowane i dobrze widoczne. Jego ręce powędrował  do paska od spodni A ja opuściła głowę zawstydzona. Usłyszałam ruch w pokoju i poczułam jak Brandon podniósł mi głowę do góry.

- Jeśli chcesz mogę przestać - Powiedział łagodnie

- Ja po prostu nigdy nie wiedziałam...nawet... bracia ... Ja...

- Mam przestać?- Zadaj mi pytanie a ja w głowie rozważyłam sobie wszystkie za i przeciw. I zdecydowanie więcej było przeciw. Ale... uh

- Ja ... To znaczy... ty... uh... p...

______________________________

❤❤❤SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU KOCHANI❤❤❤
Życzę wam aby ten rok 2020 był dla was udany I szczęśliwy i żebyście spełniali swoje marzenia❤ KOCHAM WAS❤

Do natępnego...👋❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top