Rozdział 19
- Okej - zgodziła się spokojnie.
- Naprawdę?- zdziwiłem się
- Tak jasne spoko tylko szybko. A tak właściwie to o co z tym chodzi ?- no oczywiście że ona nawet nie wie o co chodzi. Przecież by się nie zgodziła...
- Oznaczenie to ugryzienie partnerki w obojczyk. Po tym pojawia się na niej tatuaż i pozostaje na niej zapach partnera. Najczęściej po tym mate mdleje.
- To boli? Mdleje? Na ile?
- Może trochę zaboleć. Na kilka godzin lub dni zależy od odporności organizmu .
- Przecież nawet jak pozwolę się oznaczyć to i tak nie zdążymy. - oburzyła się
- Więc nie pójdziemy...
- Więc mnie nigdy nie oznaczysz- warknęła na mnie pogardliwie. Podeszłam do niej i złapałem ją za szyję.
- Posłuchaj. Nie wiem kiedy zrobiłaś się taka odważna ale to ja jestem Alfą i jeśli będę chciał cie oznaczyć to zrobię to rozumiesz. I nie tym tonem do mnie młoda. - puściłem ją i wkurzony wyszedłem z sypialni.
Jak śmie mi rozkazywać? Za kogo ona się uważa? Uh wolałem jak była nieśmiała. Wyglądała wtedy słodko A teraz działa mi na nerwy. Jak to możliwe że tak szybko się zmieniła...
POV. Gabriela
Christian znalazł mate. Mat znalazł mate . Wanessa znalazła mate. Nataniel również znalazł swoją mate na przyjęciu. Jejku jak te dzieci szybko wybywają. Szczęście że Oliwier jest jeszcze młodziutki.
Wiem jak ciężko było Chris' owi z tym iż mógł być z Mają dlatego cieszę się z powodu iż znalazł mate. Od początku nie byłam przekonana do Maji lecz to mój Alfa tak postanowił. Nie można było pozostawić stada bez Luny.
Jest godzina około 19 więc wiem że dzieciaki jak co roku zbierają się w sali kinowej aby oglądać. Są tam całą grupą po za Oliwierem. To ich tradycją więc dobrze się złożyło iż Wanessa przybyła akurat teraz. To ona zawsze jest w to najbardziej zaangażowana. Oczywiście dziś dołączą do nich Ich mate... Ja natomiast przygotowałam specjalną niespodziankę dla męża. Oliwierem zajmie się moja koleżanka. Nareszcie nie jesteśmy głowami stada dlatego możemy się rozluźnić. Jeszcze bardziej niż normalnie. Hmm szykuje się długa i przyjemna noc...
POV. Nataniel
Wszyscy się już zebraliśmy w sali. Mamy dla każdego rozłożone posłania. Oczywiście niektóre są większe z powodu mate. Ja także niedawno odnalazłem mate I nie chciałem jej tu puścić ale nie mogłem zawieść mojej ekipy. Ta nocka to nasza tradycja od kilku lat. Na szczęście Kornelia jest wilkołakiem I łatwo udało mi się namówić ją na oznaczenie. Również ma 16 lat i jest po prostu przepiękna.
Mamy przygotowanych kilka filmów. Horrory , komedie i inne choć oczywiste jest to że będziemy oglądać horrory.
Mamy też przekąski jak czipsy , ciastka , żelki i piwo.
Wszyscy już się zebrali ale brakowało nam Chrisa a w dzisiejszym przypadku również jego mate. Zdaje sobie sprawę że jest to dla niego coś ciężkiego jak i dodatkowym problemem jest to iż jest ona zwykłym człowiekiem więc nie da się szybko oznaczyć ale to nasza tradycja. Przecież żaden z chłopaków nie będzie podrywał jego mate. Mam nadzieję że się jeszcze na myśli i dołączy do nas.
- Mam tego dość. Jest już 19. 30. Nie pozwolę mu psuć naszej tradycji tylko dlatego że jest głupio zazdrosny.- wkurzyła się Wanessa która jak do tej pory niecierpliwie jak wszyscy czekała na naszego brata.
- Uspokój się. Przecież dobrze wiesz że wilkołaki bywają zazdrosne - próbował załagodzić sprawę jej mate.
- Tak? Więc czemu Nat nie popsuł naszej tradycji ? Przecież on też znalazł mate niedawno.
- Kornelia jest oznaczona. - powiedziałem
- To nic nie zmienia. Przecież żaden z naszych przyjaciół nie będzie gapił się na cudzą mate- warknęła . Miała racje. Wszyscy dobrze znamy chłopaków i tylko 3 z nich nie ma mate.
- Dobrze wiesz że ja też nie puścił bym Cię tu gdybyś nie była oznaczona - dodał Brandon.
POV. Wanessa
- Oh kochanie jesteś naiwny jeśli myślisz że i tak bym tu nie przyszła.- powiedziałam ironicznie
- Nie puścił bym Cię
- Tak A jak byś mnie zatrzymał?- warknęłam
- Przywiązał bym Cię do łóżka. - zaśmiał się
- Zgodził byś się- podeszłam do niego
- Mam swoje sposoby - wyszarpałam do jego ucha.
- A co do przywiązania...- nie dokończyłam i odeszłam od niego na bezpieczną odległość na co ten warkną . Usłyszałam za moimi plecami śmiech i przypomniałam sobie że jestem w sali pełnej moich znajomych. Ojć.
- Amy idziemy po nasze zguby - zarządziłam wskazując na moja przyjaciółkę.
- Ale przecież...
- Bez dyskusji.
Zaczęłam podążać w kierunku wyjścia z sali.
- No już rusz swój seksowny tyłek i idziemy - krzyknęłam gdy już wyszłam. Usłyszałam jeszcze tylko wyschnięcie i śmiech reszty A po chwili po mojej prawej stronie stała Amanda.
- Nienawidzę cię.
- Też cię kocham.
Zaszłyśmy aż pod drzwi sypialni mojego brata. Na początku delikatnie zapukałyśmy ale gdy nikt nie otwierał wyszłyśmy do środka. W pokoju nie było mojego brata A Lili spała siebie słodziutko na łóżku. Wyglądało to komicznie zważając na to że łóżko jest ogromne A ona malutka. Może delikatnie wyższa od mnie.
- Ani mi się waż - wskazała na mnie palcem gdyż wiedziała już co mi chodzi po głowie. Ja natomiast uśmiechnęłam się niewinne i podeszłam bliżej łóżka.
- Oczywiście bo po co słychać przyjaciółki . Christian cię zabije.-
Zignorowałam ją I zaczęłam potrząsać dziewczyną.
- Hej Lili wstawaj - potrwało to chwilę ale blondynka obudziła się w końcu.
- Coś się stało?
- Idziemy na nockę w kinie - pisnęłam
- A co z ...
- Nim się nie przejmuj. Niedługo do nas dołączyć... Jak tylko zobaczy że Cię tu nie ma- ostanie zdanie mruknęłam do siebie
- Co mówiłaś?
- Nic nic . Zbieraj się szybko- ponagliłam ją
Lili uszykowała się i szybko wyszliśmy z pokoju. Niestety coś musiało się nie udać i na korytarzu spotkaliśmy Chrisa.
- Hej...- uśmiechnęłam się niewinne
- Co tu się dzieje?
- No my ten...
- Czemu Lili nie jest w pokoju?
- Nie pozwolimy ci zepsuć naszej tradycji- warknęłam
- To nie jest zależne do Ciebie czy przyjdę tam czy nie.
- Ale to nasza tradycja odkąd byłam mała. Pamiętasz jak...
- Może ja już nie chce się bawić w twoje głupie i dziecinne tradycje. Dorośnij w końcu. To głupie że wciąż się w to z tobą bawimy po mimo że wszyscy jesteśmy już praktycznie dorośli do tego wciągnęłaś w to swoich przyjaciół- wykrzyczał mi w twarz.
Auć.
To prawda . Ja wymyśliłam tą tradycję. A bardziej zaczęła się ona jak byłam mała i od tej pory to ja na nią naciskam ale myślał że wszyscy ja lubią. Jest ta tradycja bardzo dla mnie ważna gdyż zaczęła się jak byłam malutka . Rodzice kłócili się wtedy często A oglądanie było oderwaniem od rzeczywistości i krzyków . Zawsze wtedy byli że mną bracia. Było to dla mnie i dla nich trudne ale ja byłam najmłodsza. Wtedy obiecaliśmy siebie że co roku wrócimy I będziemy razem oglądać .
Spojrzałam na brata smutno i zostawiłam ich. Nie pokierowałam się do sali kinowej tylko do mojego pokoju.
Miałam nadzieję że oni też lubią tą tradycję. Nie będę ich już więcej zmuszać. Czy oni wszyscy myślą tak jak Chris?
Usiadłam na łóżku. Si działam Może z 3 minut i w końcu do mojej głowy dotarło że wszyscy czekają na dole i nie mogę ich tak zostawić.
Zrobiło mi się przykro przez to co powiedział mój brat ale nie zamierzam psuć sobie tego wieczoru. Wrócę po Amandę i zejdę ponownie do sali kinowej. Obejrzę filmy najem się niezdrowego jedzenia wypiję piwo i nie będę przejmowała się tym co powiedział brunet. Jeśli chce to niech sobie siedzi w swoim pokoju i odizolowuje się od całego świata razem ze swoją przeznaczoną.
Szkoda mi jej...
Zdeterminowana wstałam . Wyszłam z pokoju przed którym spotkałam moją przyjaciółkę.
- Hej Wan bo...
- Chodźmy oglądać.
- Chris on nie...
- Nie ważne po prostu chodźmy oglądać- uśmiechnęłam się . Pociągnęłam ją za rękę i zaczęłam zmierzać ku schodom.
- Wan ...- usłyszałam za plecami
- Powiedziałeś już wystarczająco dużo Chris. Nie chce Cię do niczego zmuszać. Możesz się zamknąć na klucz w pokoju. Miłego- powiedziałam nie zatrzymując się .
- Wan nie miałem tego na myśli.
- Gdybyś tak nie myślał nie powiedział byś tego.
- Byłem po prostu wkurzony.
- To ciekawe . A Ja po prostu chciałam żeby nasza tradycja była kompletna.
- Będzie
- Teraz to nie wiem czy chce ja kontynuować razem z tobą
- Nie rozumiesz mojej sytuacji.
- Oh wierzę że ci ciężko. Ale każdy z nas ma problemu ale nie każdy wyładowuje złość na siostrze.
- Przepraszam
- Zamknij się w pokoju. Tak jak całe życie...
- Słucham?
- Nie poujmujesz tego? Ta tradycja to chyba jedyny dzień w roku od kilku lat w który spędzamy czas dłużej niż pół godziny. Może zaczęła się od rodziców ale ta bardzo naciskam na nią bo po prostu za tobą tęsknię.
- Ja nie wiedziałem że tak to...
- Cały czas albo cię nie było albo siedziałeś w pokoju. Zawsze robiłam dobrą minę do złej gry bo wiedziałam że jak powiesz mi rano część to do wieczora cię nie zobaczę. Wiesz jak to bolało?
- Wan ja naprawdę przepraszam. Wiesz że Cię kocham. Jesteś moja malutką siostrzyczką. Ja po prostu chciałem Cię chronić przed samym sobą. Właśnie doświadczasz tego jak potrafię być okropny.
- Wolę jak jesteś okropny niż niema ciebie wcale.
- Byłem z tobą u ...
- Mama ci kazała.
-Wan przepraszam...- podszedł szybko do mnie i złapał mnie w swoje ramiona. Na początku zaczęłam się wyrywać gotowa do dalszej kłótni lecz po chwili zrozumiałam że nie ma to sensu. Zaczęłam płakać w koszulkę brata z bezsilności A ten głaskał mnie uspokajająco po głowie.
- Cichutko. Już jestem I będę obiecuję. - dalej mnie tulił
Po dłuższym czasie oderwałam się do niego i spojrzałam na Lili i Amanda które nam się przyglądały. Uśmiechnęłam się na potwierdzenie że już wszystko dobrze i wtedy cała czwórka usłyszała...
_________________________________
Przepraszam za jakość rozdziału ale nie miałam kompletnie na niego pomysłu. Mam nadaję że choć trochę wam się podobał i mi wybaczycie.
DO NASTĘPNEGO...👋❤
Kocham was🥺❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top