Rozdział 57
Mac Hilton do mnie przyjechał. Stałem, patrzyłem na niego i nie wiedziałem co zrobić. Wypuściłem z ręki telefon i otworzyłem szeroko usta. W życiu nie spodziewałem się takiej akcji. W dodatku trzymał w rękach bukiet róż i paczkę moich ulubionych pączków.
Nie wiedziałem co zrobić. Po prostu stałem i gapiłem się na niego jak na ducha.
- C-co ty...
- Rene. - warknął i wstał. Był na mnie wściekły. I wyglądał przez to cholernie seksownie. W dodatku miał na sobie tę czarną, skórzaną kurtkę, w której go uwielbiałem. Wstał szybko i podszedł do mnie jeszcze szybciej. Zrobiłem krok w tył ze strachu i wpadłem na drzwi. Po prostu Hilton wyglądał strasznie, ale też bardzo seksownie. Miałem dziwny fetysz, bo naprawdę podobał mi się, kiedy był zdenerwowany. Cholernie.
Odłożył prezenty na stolik po prawej i na chwilę zastygł w bezruchu. Nie miałem pojęcia, co chciał zrobić, no ale coś na pewno. Wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie. Chyba próbował się uspokoić. I dobrze. Bo serio się wystraszyłem.
- Co ty tu robisz, do cholery? - zapytałem cicho, aczkolwiek mój ton był agresywny.
- Jak to co? - prychnął. - Przyjechałem na seks.
Zamarłem. Zdecydowanie nie byłem gotowy. Poza tym... Nie zasłużył sobie dupek! Znów poczułem strach, bo teraz Mac wyglądał, jakby był nieobliczalny. Był taki. Idiota. I miał te swoje psychopatyczne zapędy.
- Chuj nie seks. Co ty sobie myślisz?! Z jakimiś dziwkami mnie zdradzasz, a teraz się kurwa w romantyka bawisz! Wypierdalaj do siebie, gnoju! - wybuchem, a mój wybuch był spowodowany właśnie stresem i strachem przed pierwszym razem, oraz tym, że byłem cholernie wściekły na Maca. Był bezczelny i zachowywał się, jak dziecko.
- Zamknij się, bo wszystkich obudzisz, niunia, a tylko twoja mama wie, że tu jestem. - złagodniał i uśmiechnął się delikatnie. - Przepraszam za to.
- W dupę sobie wsadź te przeprosiny! - spiąłem się cały. - W ogóle nie liczysz się z moimi uczuciami! - nadal krzyczałem. Bo byłem wściekły. Nie mogłem na niego patrzeć. Bardzo chciałem go przytulić i... I porobić z nim wiele innych przyjemnych rzeczy, pogadać, pomiziać się... Ale moja złość była silniejsza od tych pragnień. Mac Hilton był kobieciarzem, a to, że zakochał się we mnie było przypadkiem. Nie obchodziło mnie to, że nie potrafił trzymać łap przy sobie. Miał mnie szanować i być mi wiernym. Koniec kropka.
Mac westchnął tylko. Powoli się do mnie zbliżył i stanął przede mną. Spojrzał mi w oczy. Bardzo łagodnie. Znów zrobił te swoje maślane oczy i wyciągnął ręce w moją stronę. Chciał złapać mnie za biodra, ale go odepchnąłem. Nie miał prawa mnie dotykać, kiedy sobie chciał. Układ się skończył kurwa.
- Nie dotykaj mnie. To obrzydliwe, że robisz to bez skrupułów, mimo że wcześniej macałeś jakaś dziwkę. - mój głos załamał się, a emocje zaczęły opadać. Jak to zrobił? Nie miałem pojęcia. To wszystko zaczęło się ze mnie wylewać.
- Rene...
- Nie odzywaj się do mnie. - dosłownie wylewać, bo zacząłem ryczeć. Mac Hilton był bezczelny. Zachowywał się jak dziecko. I śmierdział. No... Może bez ostatniego. Ale byłem na niego naprawdę zły. Naprawdę było mi przykro. To, że przyjechał do mnie było kochane, ale nie mogłem mu tak łatwo wybaczyć. Chyba...
- Daj mi to wytłumaczyć. Błagam cię, skarbie.
- Nie chce mi się na ciebie patrzeć.
- Jutro rano muszę wyjechać.
- Możesz już jechać. Śmiało. Wypierdalaj.
- Nie złość się, głupia pchło. - Mac złapał mnie za policzek. Natychmiast chciałem zdjąć jego dłoń, ale mocno złapał mnie za drugi nadgarstek, co dało mi do zrozumienia, że nie mam z nim szans. No cóż... Nie miałem. Gnojek był silny. Bardzo silny.
- Posłuchaj... Zmienili datę premiery tego serialu, w którym gram. - był bardzo delikatny i czuły z tym mizianiem mojego policzka. - Wypuścili pięć odcinków dwa dni temu.
- Oh, i jak zwykle ja dowiaduje się ostatni. - prychnąłem zirytowany. Przestałem płakać, bo jego dotyk był bardzo uspakajający.
- Premiera we Francji jest za miesiąc. - wywrócił oczami. - Miałem ci powiedzieć, ale... Chciałem zrobić ci niespodziankę. Wiesz... Miałeś zobaczyć mnie na wielkim billboardzie w mega seksownej pozie. - wyszczerzył się, a ja tylko pokręciłem głową. To dopiero był idiota. Naprawdę bardzo romantyczne kurwa, żeby jego aktorstwo jeszcze mnie obchodziło, choć w jednym procencie. Kurwa.
- A ta dziewczyna to moja pierwsza fanka. Znaczy... jako pierwsza mnie rozpoznała na ulicy, a raczej w aquaparku. Wiesz... Ojciec mnie zabrał. Trochę się między nami poprawiło. Chyba. Tak myślę. - podrapał się po głowie i spojrzał gdzieś w bok. - Zjebałem, bo miałem ci nie wysyłać tego zdjęcia. A nie mogłem odpisywać, bo ciągle pływałem i wiesz... No wiesz jak to jest. Przepraszam. Bardzo za to przepraszam. Tak zżerały mnie wyrzuty sumienia, że musiałem przyjechać. No i mam ochotę na seks. - objął mnie w pasie i teraz nie stawiałem oporów. Zadrżałem tylko, a on bardziej się przysunął. Powoli się w niego wtuliłem i ułożyłem dłonie na jego bicepsach. Mac pochylił się do mnie i pocałował mnie czule w w skroń.
- Przepraszam. Wiem, że zjebałem... - wyszeptał mi do ucha.
- Jak zawsze, Hilton. - uśmiechnąłem się i odetchnąłem. Nie potrafiłem się na niego obrażać. No ni chuja nie. Był idiotą, dlatego zjebał. Przegryw życiowy.
- Obiecuję, że więcej tak nie zrobię. I nie będę tak bardzo bezmyślny. I... I zmienię się.
- Dlaczego mam wrażenie, że chcesz zaciągnąć mnie do łóżka? - uniosłem brwi i odsunąłem się od niego trochę, aby spojrzeć w jego oczy. Emocje dziwnie opadły. Dziwnie szybko. Przestałem płakać i nawet nie było mi przykro. Wiedziałem, że Mac to duże dziecko i nie miał złych zamiarów. Kochał mnie. Nie robił specjalnie tych wszystkich głupich rzeczy, które doprowadzały mnie do szału. Dlatego mu wybaczyłem. Tak. To chyba było to.
- Bo chcę. - zaśmiał się seksowne, a w jego policzkach pojawiły się małe dołeczki.
- Okej. To ciągnij. - też się uśmiechnąłem. I nie miałem pojęcia dlaczego to powiedziałem. Dlaczego zgodziłem się na to. Za ścianą byli rodzice, a za drugą Loganek z babcią.
Mac spojrzał mi w oczy. Spoważniał. Jego dłonie zsunęły się na moje pośladki. A ja zadrżałem. Pochylił się do mnie i oparł o siebie nasze czoła. Zamknąłem oczy. Naprawdę się bałem.
- Na pewno?
- Nie. Rodzice są obok.
- Dobrze. Nie będę cię zmuszać. - trącił mój nos swoim i mocno mnie przytulił. Było mi głupio, bo bałem się tego, jakby to miało być niewiadomo co. A było tylko seksem... Tylko. Tak Rene.
- Przepraszam... - mruknąłem cicho i wtuliłem się w niego. Znów go zawiodłem. I nawet nie zauważyłem, kiedy przestałem się na niego złościć.
- Skarbie, to twoje ciało i nie mam prawa cię do niczego zmuszać. Nie jestem zły, okej? Najwyżej potem cię trochę... Najwyżej potem za to zapłacisz! - podniósł mnie szybko i mocno do siebie przytulił. Oplotem go nogami wokół pasa i również mocno przytuliłem.
- Hilton. Postaw mnie. - rozkazałem, ale on oczywiście nie posłuchał. No cóż... Mac Hilton to Mac Hilton. Nieokiełznany idiota.
Podszedł do łóżka i rzucił mnie na nie. A potem on wskoczył na mnie. I zaczął całować. Zamknąłem oczy i jęknąłem mu w usta, bo był bardzo namiętny. Bardzo napalony. Od razu wsadził mi język do gardła. Było mi dobrze, ale byłem zdezorientowany. Nie spodziewałem się czegoś tak gwałtownego z jego strony. GWAŁTownego.
- Mac, czekaj! - jęknąłem, kiedy wsadził mi rękę pod koszulkę. On spojrzał na mnie pytająco. Nie mogłem mu odmówić. Po prostu nie potrafiłem. Skoro był napalony i miał ochotę, a ja ostatnio uzupełniłem swoją wiedzę na temat związku z mężczyzną...
- Coś nie tak? - uniósł brwi i spojrzał w moje oczy. Trochę się zmartwił. Ale nie miał czym się martwić. Odważnie spojrzałem w jego oczy, naprawdę piękne oczy swoją drogą, i uspokoiłem swój oddech.
- Połóż się, Mac.
---
Mamy kolejny rozdział, Misie! ♥️
Napisałam szybko, bo jakoś wena mnie napadła 😄♥️ Pytanko do was:
Mam opisywać, to co będą robić, czy lecieć dalej z fabułą? 😙♥️
Mam nadzieję, że się podoba 🐈♥️
Flo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top