Rozdział 52
Kiedy na niego patrzyłem było mi gorąco. W chuj. Chciałem się na niego rzucić. I pobić. Gnojek był bezczelny. Przyszedł do mnie przez okno, wypraszając się na chama, strasząc mnie i nie szanując mojego czasu wolnego. A tak poza tym to cholernie się cieszyłem. Bo stęskniłem się za tym idiotą i miałem taką potrzebę, aby z nim pobyć. A kiedy go zobaczyłem... A raczej to jak na mnie patrzył, nie mogłem mu odmówić naszego spotkania.
Spojrzałem w jego oczy. On nie odrywał ode mnie wzroku. Zawstydzał mnie. Wyglądałem beznadziejnie. Miałem na sobie jedynie za dużą koszulkę ze złotym nadrukiem adidasa, Hiltona oczywiście, i to by było na tyle. Oczywiście majtki też miałem. Jeszcze miałem... Cholernie mnie kusiło, aby je zdjąć.
- Wchodzisz, czy chcesz spaść na dupe? - uniosłem brwi, robiąc krok w tył.
- Ale jak wejdę, to już nie wyjdę. - odparł śmiało, odpowiadając mi natychmiast.
- Wejdziesz tylko po to, żeby wyjść drzwiami i się nie zabić. - udawałem znudzonego. Droczyłem się z idiotą. Tak naprawdę byłem bardzo zadowolony.
- Wolałbym wejść, ale w ci...
- Uspokój się. - przerwałem mu, chcąc powstrzymać rumieńce na policzkach. Bo wiedziałem, co chciał powiedzieć. Był głupim i sprośnym idiotą. Zdecydowanie.
- A tak naprawdę - spoważniał. - Bardzo stęskniłem się za tobą. - powiedział cicho, a jego głos już nie był taki pewny siebie. Zawstydził się i spojrzał w dół. Na moje biodra.
- Tak? - uniosłem brwi i skrzyżowałem ręce na piersi. - Hilton ile wypiłeś?
- Nie piłem. - wzruszył ramionami. - Otworzyłem piwo, ale Kelly jebana mi zabrała. - burknął jak dziecko, kończąc swoją wypowiedź.
- Mądra dziewczyna. - zaśmiałem się. A on jakby się zaciął i wbił we mnie wzrok. Bardzo namiętny wzrok. Ciężki. Trudno było wytrzymać jego nacisk, nawet bardzo trudno.
- Skarbie... Wiem, że jesteś na mnie obrażony i... Wiem, że zawaliłem, ale może... Pogadamy chwilę? - wyszczerzył się. Był słodki, więc nie mogłem odmówić. Spojrzałem na niego, udając niezadowolonie. W rzeczywistości byłem cholernie zadowolony. Przyszedł do mnie i jeszcze nalegał na rozmowę. Potworny słodziak. Potworny, bo był potworem. Dobra. Potworkiem.
- No dobra... Wchodź. - wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę łóżka. Usiadłem na nim seksownie. Miałem na sobie tylko białą koszulkę adidasa, która należała do Hiltona oczywiście. Zasłaniała mi ledwo pośladki, ale zasłaniała. Miałem majtki, ale to moje nogi wyglądały zajebiście. I widziałem, jak na nie patrzył. Uwielbiał moje uda, a to właśnie one były najlepiej podkreślone. Idealnie.
A te majtki, to miałem ochotę zdjąć. W chuj.
Mac wszedł do środka i pierwsze co zrobił to mnie objechał. Jego policzki zrobiły się całe czerwone, a wargę natychmiast przygryzł zębami. Wiedziałem, co uwielbiał i miałem zamiar wykorzystać to przeciwko niemu. Rozpalić, napalić, a potem nie dać nic. Chyba. Przynajmniej taki był początkowy plan.
- Siadasz, czy będziesz tak stać, jak osioł? - uniosłem brwi i położyłem sobie rękę na udzie od wewnątrz, po czym założyłem nogę na nogę. Było seksi, z Hilton przełknął głośno ślinę.
- Siadam. - mruknął i podszedł do mnie. Za blisko. Usiadł, ale za blisko. Całkowicie złamał tę barierę, która miała być dla niego niezłamywalna. Dzieliły nas może z trzy centymetry. Najwidoczniej ja miałem plan, ale Mac też. Cwaniaczek.
- To o czym chciałeś gadać? - ziewnąłem, przymykając na chwilę oczy i zatykając usta dłonią.
- Chciałem... Chciałem po prostu z tobą pobyć. - powiedział, ale to było zbyt szczere, abym nie mógł mu uledz. W momencie, kiedy ziewałem i zabrałem rękę ze swojego uda, on położył tam swoją. Nie dotykał mnie, jakoś nie wiadomo jak. Po prostu złapał mnie za nogę, ale mi zrobiło się gorąco. Poza tym to, co powiedział było słodkie i trochę się zawstydziłem. Dlatego byłem czerwony. Hilton wcale nie był podniecający. Ani trochę.
Ta. Wcale, kurwa.
- Stęskniłeś się? - teraz to ja mruknąłem, jak jakiś mały kociak i spojrzałem w dół. A jego dłoń zaczęła powoli się poruszać. W górę i w dół. A ja zadrżałem.
- Totalnie. I wszystko się u mnie pojebało. - zaśmiał się trochę histerycznie. - Kiedy nie ma cię przy mnie, żadne dobre rzeczy mnie nie spotykają. Jedynie, jakoś w pracy sobie radzę. - spojrzał mi w oczy. A potem na moje usta. Oblizał się i znów spojrzał w oczy. Dupek chciał się całować. Miał mnie. Ta jego rączka namieszała mi w głowie.
- U mnie też wszystko się zjebało, skarbie. - nigdy go nie nazywałem pieszczotliwe, ale teraz mi się wymknęło. Naprawdę to było niechcący. Uśmiechnąłem się smutno i spojrzałem gdzieś za niego. Był przystojny i mnie zawstydzał. Nie potrafiłem patrzeć mu w oczy. No nie dało się!
- Wróć do mnie.
- Nie ma opcji, Mac.
- Przysięgam, że z tego wyjdę.
- Pogadamy w szkole.
Byłem stanowczy. Ale dałem mu się dotykać. Powodził dłonią w górę, prawie mnie dotykając. Zarumieniłem się mocniej, ale kontynuowałem tę rozmowę.
- Nie wrócę do ciebie, dopóki tego nie rzucisz. I nie przestaniesz być bezczelny. - burknąłem, jak obrażone dziecko. On uśmiechnął się i pochylił do mnie. Naprawdę chciał się całować. Ja też kurwa chciałem kurewsko kurwa. Serduszko tak mi napierdałalo, że było słychać, jakby tak naprawdę to były dwa serduszka. A było jedno. Przysięgam.
- W porządku... - westchnął i odwrócił wzrok. - Zrobisz coś dla mnie, niunia?
- Czego chcesz, idioto?
- Chce układu. - oho i Hilton rozgrzewał silnik. Spojrzałem na niego pytająco, mimo że domyślałem się, o co chodziło. Na pewno chciał się ze mną przelizać.
- Jakiego? - uniosłem brwi.
- Chcę przez godzinę robić z tobą, to na co mam ochotę. Tylko dzisiaj. Na pożegnanie. - to było seksowne. To było kurewsko erotyczne. I pierdolenie mocno podniecające. Podbrzusze mi zapulsowało tak mocno, że aż zrobiło mi się dobrze. Uwielbiałem te układy z Hiltonem, bo były zajebiście przyjemne, ale... Ale ja też chciałem...
- Pod warunkiem, że ja będę robił z tobą wszystko, co zechcę przez następną godzinę. - rozchyliłem nogi. Byłem gotowy, aby w końcu posunął tę rękę dalej. I zrobił to. Złapał mnie powoli za krocze, a ja sapnąłem cholernie podniecony. Tak, to było to, czego było mi trzeba. Ucieczki od wszystkich problemów i trochę relaksu. A Hilton właśnie to mi dostarczał.
- Stoi.
- Tobie stoi, Hilton. - zaśmiałem się. Naprawdę mu stanął, mimo że to on mnie dotykał. Mac momentalnie się zawstydził, ale po chwili wyszczerzył bardzo szeroko.
- Co powiesz na małą zamianę godzin? - złapał mnie za policzek, ale zaraz po tym zjechał dłonią na moją szyję, zbliżając się do mnie w tym samym momencie.
- M-mac... - zadrżałem. Bo szczerze nawet nie wiedziałem do końca, na co tak naprawdę się piszę. Miałem zamiar zdać się na swój instynkt i podniecenie. No i na informacje od wujcia google i wujcia Cilliana, wbite do mojej główki już dawno temu. No cóż... W naszym związku, nie tylko Hilton angażował się w seksualność.
- Zrób mi loda. - wyszeptał do mojego ucha. Pochylił się i zaczął namiętnie całować moją szyję. Nie miałem zamiaru odmawiać. Sam kurewsko się podnieciłem. I chuj. Miałem zamiar dla niego jęczeć nawet całą noc, a nie tylko godzinę. Nawet gdyby zaczął się do mnie dobierać i chciał uprawiać seks, to bym nie odmówił. Nie teraz, kiedy byłem tak podniecony. Kiedy tak bardzo go pragnąłem. Tęskniłem.
Odsunąłem go trochę od siebie i sam zacząłem całować jego szyję. On zamruczał jak kot i oparł swoją głowę o moją. Nie na długo, bo... Zszedłem na ziemię. Uklęknąłem przed nim i spojrzałem mu w oczy. On był mocno podniecony. Ja też. Oboje nie chcieliśmy przerywać.
Denerwowałem się, bo to miał być pierwszy raz, kiedy miałem doprowadzić Maca do orgazmu. Dać mu jakąkolwiek przyjemność... Zawsze to on mnie zadowalał. Dzisiaj rolę się zamieniły. No prawie.
Złapałem za jego kolana i rozchyliłem jego nogi, klękając między nimi. Mac wplątał dłoń w moje włosy i uśmiechnął się.
- W razie co powiem ci co i jak... Nie denerwuj się tak.
- Boje się, że coś spierdolę.
- Ja to naprawię.
Cały Hilton. To był mój kochany Mac Hilton, w którym się zakochałem. Teraz jeszcze bardziej bałem się, że coś spierdolę, ale kiedy patrzył na mnie w taki zachłanny sposób... Sam nie mogłem się powstrzymać.
Posunąłem dłońmi po jego udach, aż do krocza. Zadrżał, a ja zagryzłem wargę. Powoli rozpiąłem jego spodnie. Widziałem, jak bardzo się niecierpliwił. Właściwie ja też. Byłem ciekawy jak to jest i chciałem spróbować. Odsunąłem materiał jego bokserek i przeżegnałem się. Jeżeli Mac liczył na to, że ten olbrzym wlezie w moje usta, to się mylił. A raczej to ja się myliłem. Nie miałem pojęcia skąd wzięło się we mnie tyle odwagi, ale objąłem go dłońmi. Był wielki. Większy od mojego, ale nie myślałem o kompleksach. Skoro Hilton żarł tyle białka i był kurewsko zdrowym samcem nie mogło być inaczej. I był taki inny w wyglądzie. Ładniejszy, niż mój.
Nafaszerowany jakimś GMO kutas.
Tak jak mówił Cillian, aby podniecić partnera jeszcze bardziej najpierw pocałowałem jego czubeczek. A raczej czubas, czy coś, to było wielkie i nie zasługiwało na zdrobnienia. Mac westchnął, a mi aż zakręciło się w głowie. To był taki seksowny dźwięk... Chcąc usłyszeć więcej, niepewnie go polizałem. Chuj. Nie wiedziałem co robić. Naoglądałem się gejowskich pornosów, ale praktyka plus wstyd, to całkiem co innego.
- Śmiało, skarbie... - jego głos drżał. A mi drżały ręce. Raz się żyje w końcu. Otworzyłem usta i powoli wsunąłem jego męskość dotąd, dokąd się dało. Wlazł jakoś do połowy, może mniej, gdybym wziął dalej chyba bym zwymiotował.
- Super, skarbie. - westchnął Mac. Jego głos... To było coś niesamowitego. Nakręcało mnie kurewsko. Zamknąłem oczy i zacząłem go ssać. Oddech Maca zaczął drżeć. Łamał się. Po chwili wzdychał. Kiedy zassałem się mocniej, jęknął. I w tamtym momencie zrozumiałem, dlaczego uwielbiał robić mi dobrze. W tej jednej sekundzie pokochałem go zadowalać, mimo że to było kurewsko upokarzające i stresujące i zawstydzające i wszystko co takie. Naprawdę czułem się magicznie. Ale Hilton zdezorientował mnie, kiedy złapał mnie za głowę i przyciągnął mnie do siebie. Powoli i delikatnie. Nic się nie stało. Po prostu się zdziwiłem.
Ścisnąłem usta troszkę mocniej, starając się nie pogryźć tego idioty. Wprowadziłem swoją głowę w powolne ruchy i już czułem, jak nawala mnie kark następnego dnia. I szczena.
- Szybciej, kotku. - rozkazywał mi, a mnie to podniecało. Ciągnął mnie za włosy i nadawał trochę własne tempo, ale i tak o wszystkim decydowałem ja.
Starałem się go pieścić językiem, ale robienie wszystkiego jednocześnie było kurewsko trudne. Jak wszystko. Mac jęczał i wzdychał, ale mega męsko. Myślałem, że dojdę od samego głosu Hiltona. Na szczęście opanowałem się w porę.
- Weź go głębiej... Dalej, Rene. - wymruczał, jak kot. Bardzo seksownie i zmysłowo. Przyciągnął mnie znów do siebie, a ja wziąłem go głębiej. Przyzwyczaiłem się powoli, więc miałem z tym coraz mniejszy problem. No i przyspieszyłem. Mac zaczął drżeć i coraz mocniej ciągnąć mnie za włosy. Starałem się być delikatny, ale niechcący go ugryzłem, przez co aż podskoczył. Chciało mi się śmiać, bo to było urocze. I tylko ta jedna rzecz w tym wszystkim była urocza. Wydawał mi się taki męski i władczy... Taki, jak kochałem.
- Rene... - powiedział zmysłowo. Nagle pociągnął mnie za włosy w tył, ale to aż zabolało.
- Rene! - krzyknął, a raczej bardziej westchnął i jęknął. Chuj było seksowne. No i doszedł w moich ustach. Zaskoczony, odsunąłem się od niego gwałtownie. Na szczęście nie oplułem dywanu jego spermą. Nadal miałem ją w ustach i pomimo że była obrzydliwa, wydawała mi się pyszna. Bo tak cholernie kochałem tego Hiltona. Jego oddech był szybki. Uspokajał go, a ja nadal klęczałem przed nim z pełną buzią. No chuj, nie wiedziałem co zrobić.
- Połknij... - pogłaskał mnie po policzku i uśmiechnął się delikatnie. Nie wierzyłem w to co robię, ale naprawdę to połknąłem. Połknąłem spermę Maca Hiltona.
- M-mac... - sam zacząłem sapać i dopiero teraz zorientowałem się, że praktycznie nie oddychałem. Aż zakręciło mi się w głowie. -Uwielbiam, kiedy jęczysz. - dodałem. On pochylił się do mnie i musnął moje wargi. Bardzo szybko. Nie bardzo wiedziałem, co się dzieje, bo na chwilę mnie odcięło, ale było spoko. Stabilnie.
- Jeszcze raz, Rene. - powiedział mi w usta. - Proszę! - a teraz zabrzmiał, jak mały chłopiec.
I jak mogłem mu odmówić?
Jak mogłem odmówić sobie?
No nie dało się.
---
Hej, Skarby! <33
Będzie jeszcze jeden rozdział z tej nocy/poranka w domu Rene, więc trochę przeciągnę tę akcję. No bo muszą pogadać 😎❣️
Mam pytanko
Mam opisywać wakacje Rene z rodzicami i Logankiem, czy robić skip do roku szkolnego, żeby nie przeciągać? 😜❣️
Ah, ten nasz Rene zdobywa nowe doświadczenia i w końcu rozumie co to jest to pożądanie 😂❣️
Mam nadzieję, że się spodobało, Skarby 😚❣️
Do nexta!
Flo
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top