Rozdział 48
Nie sprawdzany
---
Czułem się tragicznie. Totalnie tragicznie. Ciągle chciało mi się płakać i nie miałem na nic ochoty. Chris miał dla mnie bardzo mało czasu. Załatwiał sprawę z Hiltonem i tym jego ćpaniem, więc praktycznie nie gadaliśmy. Jedynie co to wieczorem na fejsie, ewentualnie przez telefon.
Miałem nie pokazywać się w szkole i tak też uczyniłem. Zostało ledwo trzy dni do zakończenia roku, więc postanowiłem zrobić sobie wcześniej wakacje. Tyle, że nudziłem się w chuj. A jak się nie nudziłem to ryczałem.
Totalnie jak baba.
Z okresem.
I cellulitem na palcach, o ile tak się da.
Siedziałem w domu i przytulałem Bestię. Nie długo, no spierdoliła na żarcie. A potem do Logana. Więc zostałem sam, tak jakby, bo siedziałem w salonie i pilnowałem brata. A raczej wylegiwałem się na kanapie.
Tęskniłem. Cholernie tęskniłem za Hiltonem. Mama widziała, że coś jest nie tak, ale nie wnikała. I dobrze, bo nic bym jej nie powiedział. Za bardzo wstydziłem się tego wszystkiego, aby cokolwiek powiedzieć. Więc milczałem. Logiczne.
Żeby dobić się bardziej (aczkolwiek zrobiłem to nieumyślnie), otworzyłem galerię w telefonie, a dokładniej mój fap folder, gdzie Mac Hilton był główną atrakcją na zdjęciach. Zakochałem się jak głupi. Wpadłem jak śliwka w kompot. Byłem debilem z ADHD. Bo wybrałem Hiltona.
Ten filmik z zoo, zdjęcia jak się całowaliśmy, czy seria, którą zaspamował mi telefon... Był taki słodki... Był mój. Tęskniłem za idiotą. Tyle.
No, a potem zacząłem przeglądać nasze wiadomości. To, jak codziennie budził mnie esemesem, że mnie kocha. No... Prawie codziennie. Ewentualnie szeptał mi to do ucha i całował czule w policzek. No, albo spychał nogą z łóżka, bo tak.
- Ja pierdolę... Kurwa... - powiedziałem cicho do siebie i zagryzłem wargę. Znów zachciało mi się ryczeć. Jakby nie patrzeć to też była moja wina. Przelizałem się z Cillianem. Gdzie ja miałem mózg. O ile ja go w ogóle posiadam na codzień.
Położyłem rękę na oczach, powstrzymując wybuch szlochu rozpaczy i tęsknoty. Po chwili, jak już się ogarnąłem, przeczesałem swoje włosy i pociągnąłem za nie nerwowo. Miałem wrażenie, że przechodzę depresję, bo wszystko wydawało się beznadziejne. No... Nie wliczając Logana i Bestii, bawiących się na dywanie.
Tak, żeby było wesoło już do reszty ojciec się skapnął. Po raz pierwszy zauważył, że coś ze mną nie tak. Na szczęście nie pytał. Zjechał mnie tylko wzrokiem i uklęknął na dywanie, aby pocałowałać Logana w główkę, i pogłaskać kulkę. Mi przybił skleje i wyszedł do pracy.
- I chuj... - mruknąłem pod nosem i kontynuowałem przeglądaniem telefonu. A raczej rzeczy na telefonie, na których był Hilton.
Ale dostałem esemesa. A od kogo?
To był złoty chłopak. Wiedział, kiedy napisać. Naprawdę miał wyczucie.
Cillian: Wyskoczymy gdzieś? :D Jestem w Seattle do końca roku szkolnego, a potem wyjeżdżam na bardzo długo :c
Rene: Jeść.
Cillian: Będę u ciebie za pół godziny! Ja stawiam! <3
Pocieszenie? A i owszem. Lautner był zajebistym pocieszeniem. I zajebistym drugim wyborem. O ile był drugim wyborem.
Chuj. Stałem się rasowym gejem.
*
Mac: Rene, skarbie, proszę odezwij się.
Mac: Kochanie, martwię się.
Mac: Błagam wybacz mi.
Mac: Mogę przyjechać?
Mac: Maleństwo, wszystko dobrze?
Mac: Błagam cię, Rene. Odezwij się.
Mac: Błagam.
Mac: Kocham cię, Rene.
Mac: Cholernie cię kocham, naprawdę przepraszam. Zrobię dla ciebie wszystko.
Mac: Pójdę na odwyk.
Mac: I nie będę ci dokuczać.
Mac: Albo będę, bo wiem, że to kochasz.
Mac: Przywiozę ci unikatowe donuty i pączki, niunia.
Mac: Błagam cię... Kocham cię, kurwa.
Mac: Co mam napisać do cholery, żebyś odpisał?!
Mac: KOCHAM CIĘ
- Ja pierdolę... - chciałem ryczeć. I mocno się do niego przytulić. Ale myśl o tym, co zrobił naprawdę bolała. Nawet gdybym chciał nie potrafiłbym na niego spojrzeć. Nie potrafiłem mu nawet odpisać, mimo że to było kochane. W chuj kochane. Czułem się jak baba, tak totalnie... Jakie to pojebane określenie. Przecież facet też może ryczeć.
Zjadłem najpierw pucharek czekolodywch lodów, potem zjadłem taki sam pucharek z tą różnicą, że był Cilliana i zagryzłem gofrem z nutellą. Siedzieliśmy w zajebiście dobrej cukierni i obecnie popijaliśmy kawę. Cillian trzymał mnie za rękę i patrzył mi w oczy. No i pocieszał, ale na pierwszym miejscu stało poderwanie mnie. W sumie to było miłe, że tak się starał. Byłem dla niego ważny, ale... Dla Hiltona byłem całym światem. A on był moim. Calusieńkim. Nie mogłem przestać o nim myśleć. Najpierw o jego przygłupio-słodkim uśmiechu, albo tym seksownym, na którego widok robiło mi się ciepło... A potem jak mnie uderzył. O tym jak to bolało. I dlaczego to zrobił.
- Nie myśl o nim, Rene. - siwowłosy mocniej ścisnął moją dłoń.
- Łatwo mówić. - westchnąłem. - Jestem w tym dupku zakochany. - spuściłem wzrok, po chwili zamykając oczy.
- To... To kochaj mnie. - powiedział głupio. Aż się uśmiechnąłem. Był taki głupi, że aż słodki. Totalnie głupi, bo pocałował mnie w rękę przy ludziach. Może nie było zbyt wiele osób, ale... Nawet gdyby było dużo, to by się nie krępował.
- To nie takie łatwe... Jesteś cudownym chłopakiem, ale nie zasługuje na ciebie. Przepraszam, że nie potrafię tego docenić. - oparłem się łokciem o stolik, a twarz schowałem w dłoni. Westchnąłem. Wszystko wydawało się bardziej zagmatwane, niż było.
- Rene... Nie mam u ciebie szans, prawda? - zapytał cicho. I zastrzelił mnie tym pytaniem. Totalnie.
- Ja n-nie wiem, ale... Na pewno masz! - uniosłem się trochę, zawstydzając się. - Tylko... Jestem świeżo po zakończeniu związku, muszę dać sobie czas. Nie jestem jeszcze gotowy na nowe związki. - dodałem już ciszej. Mimo moich słów Cillian nie zmienił postawy. Tak jakby nic do niego nie dotarło. Znów pocałował mnie w dłoń, ale tym razem również złapał za policzek. Uniósł moją głowę i spojrzał mi w oczy.
- Możesz się mną pocieszyć, małpko. - uśmiechnął się słodko, tak bardzo szczerze, jak dziecko. - Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Nigdy tak nie miałem. To coś niesamowitego. Mimo że mnie odrzucasz, czuje się wspaniale, bo mogę spędzać z tobą czas. Bo cię kocham, Rene. Jestem pewien. - przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Nie siedzieliśmy na przeciwko siebie. Nasze miejsca były bardzo blisko. Mógł w każdej chwili mnie przytulić, dotykać, cokolwiek. I zrobił to. Puścił mój policzek. Jego dłoń zawędrowała pod stolik. Na moje udo.
- C-cillian... Nie chcę cię wykorzystywać. - czułem jak się czerwienie. Lautner był przystojny. Nie dało się z nim normalnie rozmawiać, bo zawstydzał tym swoim wyglądem. Niby był trochę buntowniczy... Ale w środku zdecydowanie był ciepłą kluchą, która pragnęła życia, niczym z komedii romantycznej z happyendem. Nie mogłem mu tego dać. Nie nadawałem się do dawania szczęścia. Miłości. Czegokolwiek. Byłem beznadziejny w tych sprawach i niedelikatny.
- Podobam ci się? - zapytał.
- Totalnie. - odpowiedziałem szczerze, bez zastanowienia.
- Spróbujmy. Jeżeli nie wyjdzie, nie będę cię winić. Uszanuję każdą twoją decyzję. Nawet jeżeli będziesz chciał wrócić do Maca... Nie będę się sprzeciwiać. Znaczy będę, ale pozwolę ci na to, bo jesteś dla mnie wszystkim. - miał mnie. - I jeżeli w ten sposób będziesz szczęśliwy, to ja też będę. Nawet jeżeli nie będziemy razem. Chce cieszyć się twoim szczęściem, Rene. - powiedział bez zająknięcia. A mi kopara opadła. Totalnie mnie miał.
I teraz to ja zachowałem się odważnie.
Moje serce należało do Maca Hiltona, ale ta chwila, to tu i teraz, tylko do Cilliana Lautnera. Uniosłem się trochę. Złapałem za tył głowy. I szybko pocałowałem. Zamknąłem oczy. Znów było przyjemnie, ciepło... Doznałem to, czego bardzo chciałem. Ta słodka pieszczota pozwoliła zapomnieć mi o moim bólu. O Macu. Na chwilę, ale pomogła. Była uzależniająca. I chciałem więcej.
No cholera. Kupił mnie.
Całowałem powoli. Całowałem chwilę. Całowałem delikatnie. Szybko, krótko. Ulotnie.
Odsunąłem się po chwili i usiadłem na swoim miejscu jak przystało. Moja dłoń zsunęła się na jego policzek. Spojrzałem mu w oczy.
- Muszę się zastanowić, Cillian.
- Czy to, co przed chwilą miało miejsce, nie może być odpowiedzią?
Był słodki jak diabli.
Zbyt niewinny, aby nie stracić dla niego głowy.
---
W końcu napisałam rozdział 🤣♥️
Mam nadzieję, że jest git 😎
¿Cillian Lautner vs Mac Hilton?
Flo
Niedługo pojawi się ktoś nowy 😎
Bójcie się, Aniołki ♥️
hahahahhahaahabbaba
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top