Część 19. Pantha Rhei
Cloe Price szła jak codzień do szkoły.
Na codzień miała świetny chumor. Znana była że swojej jasnej osobowości, zawsze uśmiechnięta, wesoła i pozytywna.
Nad Arkadia Bay zawisł jednak ostatnio czarne chmury.
Nauczyciel klasy fotograficznej, Pan Jefferson (nigdy z resztą jej nie uczył) został skuty na oczach uczniów i wręcz wyniesiony ze szkoły. Z tego co słyszała miał kilkanaście zarzutów w tym podawanie uczniom zabronionych substancji, uprowadzenia, przetrzymywania i uszczerbki na zdrowiu. W życiu nie spodziewałaby się po tym spokojnym i przystojnym człowieku takich rzeczy...
Krążyły o nim ogromne plotki, tym bardziej, że przed jego pojmaniem zaginęła szkolna gwiazda, Rachel Amber. Ludzie podejrzewali, że ją skrzywdził i to ona na niego doniosła.
Biedna dziewczyna...
Telefon zawobrował w jej kieszeni.
Spodziewała się Mamy, Taty lub Kate. Jednak nie było to żadne z nich.
-Chloe, to Ty?
-Rachel Amber?-zdziwiła się. Nigdy za bardzo nie rozmawiały:- Skąd masz mój numer? I gdzie jesteś? Wszyscy...
-Wiem, wiem. - ucieszyła ją. - Nie mogłam już patrzeć na mordę tego faceta, rozumiesz? Uciekłam i nie wrócę, dopóki nie zostanie pełnomocnie skazany. Albo nie wrócę wcale, to miasto... Nie ważne. Zdobyłam Twój numer, bo cieszysz się w szkole świetną reputacją i zawsze jakoś tak Cię lubiłam, mimo że nie gadałyśmy. Może znamy się z wcześniejszego wcielenia?... Do rzeczy; wiesz gdzie jest palarnia? Na pewno wiesz. W rynnie, na dole ukryłam listy do rodziców i dyrektora, które wszystko wyjaśniają. Proszę przekaż im je. Jest też tam mój pamiętnik. Spal go, proszę. Zrobisz to dla mnie?
Chloe wachała się. Nie polubiła tej dziewczyny, ale nie mogła odmówić jej pomocy. Oby nie wmieszała się przez to w jakieś bagno...
-Zrobię. - odparła. - Ale nie dzwoń więcej. Wróć do Arkadia Bay.
-Może... - odparła foglarnie, ale naprawdę więcej nie zadzwoniła.
Za pół roku rozpoczęła się, bardzo głośna sprawa Marka Jeffersona. Kilka miesięcy potem do Arkadia Bay wróciła Rachel, z brzuchem i mężem. Dawny diler narkotykowy okazał się wierny i troskliwy jak mało który. Małe miasto nie było jednak dla nich i szybko wrócili do Los Angeles. Rachel podobno pracowała w administracji teatru czy coś w tym guście.
Nie żeby to obchodziło Chloe Price. Ona zajmowała się przyjaźnią z Kate i pomocą Mamie i Tacie w restauracji "Dwa Wieloryby".
***
Tak jak powiedziała, Max Caulfied nie zapomniała nigdy.
Nie miała żadnych zdjęć, nagrań ani fizycznych znaków, że kiedykolwiek ta dziewczyna gościła w jej życiu. Miała tylko wspomnienia i naszyjnik z 3 nabojami, z którym się nie rozstawała.
Nie bywała w Arkadia Bay. Uczyła się fotografii w innej, o wiele lepszej szkole w mieście. Na wakacje czasem wracała do miasteczka dzieciństwa, ale celowo unikała Chloe. Dla jej dobra.
Nie znaczy to, że nic o niej nie wiedziała.
Znała na pamięć jej portale społecznościowe. Obserwowała wszystko co działo się w publicznym życiu tej dziewczyny, a czasem nawet przejeżdżała autobusem obok Arkadia Bay. W snach całowała Chloe i błagała o to, by sobie o niej przypomniała.
Rozumiała jednak, że to musi zostać w jej głowie. Niektórzy ludzie nie powinni się spotkać. Nigdy.
Stała teraz przy torach, a z oddali słyszała nadjeżdżający pociąg.
Im dłużej trwała rozłąka z Chloe tym gorzej ją znosiła. Po tych kilku miesiącach uschnęła już całkowicie i nie widziała sensu swojej dalszej egzystencji.
Wstąpiła na tory.
Ogłuszył ją głośny klakson pociągu.
Przez ułamek sekundy znów była burza i trzymały się za ręce w jej małym pokoju. Przez ułamek sekundy uśmiechnęła się do niej i powiedziała "Tak musi być".
Jakąś moc odepchnęła ją z torów.
Max Caulfied spojrzała w niebo i rozpłakała. Z radości.
Dziękuję, że dane mi było kochać kogoś takiego jak Chloe Price! Dziękuję!
Wiedziała bowiem, że gdy się kogoś kocha trzeba pozwolić mu odejść, gdy przyjedzie jego czas.
---
Ostatni rozdział.
Czekajcie na notkę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top