Część 13. Vulnerant omnes, ultima necat
(Vulnerant omnes, ultima necat-ranią wszystkie, zabija ostatnia)
(Patrzcie jak wyszło- 13 rozdział taki pechowy ;))
Znów leżała na zimnej, surowej podłodze.
Nie otworzyła oczu wiedzona jakimś dziwnym przeświadczeniem.
Znała ten lekko stęchły, chemiczny zapach.
Znała chłód powietrza.
Znała ostre światło palące ją w oczy.
Znów była w ciemni.
Mark Jefferson robił jej zdjęcia. Słyszała tylko mechaniczny dźwięk felsza.
I Nathana uderzającego o siebie szklanymi fiolkami.
Miała dosyć tego co się dzieje. Miała dosyć ciśnienia, swojej mocy, wyborów. Miała dosyć życia, w którym żaden z jej wyborów nie był słuszny.
"Otwórz oczy" - usłyszała w głowie.
Zrobiła to.
-Nathan, chloroform. Wyjdź...
Nie usłyszała dalej, gdy mokra szmata mocno wpiła się w jej usta. Próbowała krzyczeć, ale duszący, kłujący zapach zamknął jej oczy i zmusił do rozluźnienia mięśni.
Max zapadła w sen.
*
-Tak... Ta mina... Jest piękna... Nie ruszaj się!... Teraz dobrze...
Otworzyła oczy nieprzytomnie. Dalej znajdowała się w ciemni, teraz jednak nie na podłodze, a przywiązana do krzesła biurowego grubymi, srebrnymi taśmami.
Mark Jefferson przykucał uśmiechając się nieprzytomnie.
-Witaj Max. Głowa nie boli? Ten idiota trochę Cię uszkodził.
Dopiero gdy o to zapytał poczuła ostry ból z tyłu głowy i krew sączącą z nosa.
Ból natychmiast ją otrzeźwił.
-Nie denerwuj się... Albo i denerwuj, twoja twarz pięknie wygląda zdenerwowana.
-Dlaczego? - próbowała powiedzieć więcej, ale zeschnięte gardło uniemożliwiło jej to.
-Bo widzisz Maxine... High fasion... Top modelki... Wielkie pokazy i sesje... To niszczy ludzi. Niszczy ich wrażliwość i niewinność... A ja obsesyjnie pragnę niewinności. Zachwyca mnie za każdym razem... Porządam jej... Odnalazłem ją w dzieciach, ale źle odebrano moje intencje...
Zadzwonił telefon i mężczyzna przeprosił ją na chwilę i poszedł do innego. W tym wypatrzyła swoją szansę.
Kułeczka kręciły się wolno i opornie, a ręka nie sięgała stołu. Pot spływał jej po czole i plecach, kapał na nagą podłogę. Mimimetry dzielił ją od wybawienia...
Agresywnie sięgnęła czubkami palców po telefon leżący na stole. Nie zwa
Musiałem zostawić tamto życie i zostać nauczycielem w tej dziurze...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top