Rozdział 18
Miło czytać wasze komentarze, z których wynika, że podoba wam się poplątana historia Akiry i Kazumy. Co tym razem przyniesie dzień? Czy wszystko idzie tak jak być powinno? Czasami za złudną chmurą normalności i stabilizacji, kryje się coś więcej.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czyjaś ręka wodziła po moim ciele.
- W końcu wstałeś- usłyszałem głos białowłosego.
- Długo już nie śpisz?- Spytałem jeszcze zaspanym głosem.
- Nie wiem. Twoja ciocia wcześniej tutaj weszła.
- Co?!- Podniosłem się i spojrzałem na niego.- Coś mówiła?
- Nie, udawałem, że śpię. Słyszałem jak idzie korytarzem, więc przykryłem nas kołdrą.
- Aha. Ciekawe czy będzie coś mówiła na ten temat- powiedziałem, a po chwili odezwał się mój brzuch.
- Może zejdźmy już na śniadanie- zaproponował.
- Dobrze.
Oderwałem się od niego nie chętnie, założyliśmy koszulki i zeszliśmy na dół. Nikogo nie było widać na horyzoncie. Prawdopodobnie ciotek nie było w domu. Udaliśmy się do kuchni przyrządzić sobie śniadanie.
- Na co masz ochotę?
- Na ciebie –odpowiedział łapiąc mnie w pasie od tyłu i przygryzając ucho.- A tak naprawdę to obojętnie- powiedział nie wypuszczając mnie z objęć.
Stałem chwilę nieruchomo ciesząc się jego bliskością.
- Mogą być kanapki?- Odezwałem się w końcu.
- Tak- odpowiedział i wypuścił mnie.
Zacząłem przygotowywać dla nas śniadanie. Zajęło to kilka minut, a przez ten cały czas czułem na sobie wzrok białowłosego. Zanieśliśmy talerz z jedzeniem i picie do jadalni i zjedliśmy śniadanie w ciszy.
- Co teraz- spytał się, gdy odnosiliśmy talerze.- Do ciebie na górę czy do salonu?
- Chodź do salonu, coś sobie oglądniemy.
Udaliśmy się, więc oboje do salonu. On zasiadł na kanapie, a ja podszedłem do szuflady z płytami poszukać czegoś, co byśmy mogli oglądnąć.
- Komedia, horror, przygodowy...
- Komedia- odpowiedział.
Wyciągnąłem jakąś komedię i włożyłem płytkę do DVD. Gdy już włączyłem film wróciłem do Kazumy na kanapę. Początek filmu oglądaliśmy w skupieniu, lecz po czasie umysł białowłosego skupił się na czymś innym niż na filmie.
Najpierw zaczął się bawić moimi włosami, później palcami spacerował po moim ciele.
-Akira...- zawołał mnie.
Obróciłem twarz w jego stronę i w tym samym Momocie jego usta znalazły się na moich. Zaskoczył mnie to lekko, ale nie miałem nic przeciwko. Z czasem zaczął coraz bardziej napierać na mnie. Chwilę później leżałem na kanapie, a nade mną opierał się białowłosy.
- A jeśli ciocia nagle wróci?
- Nie wrócą. Ćśś...- Powiedział i powrócił do obdarowywania mnie pocałunkami.
W międzyczasie jego ręka powoli wślizgiwała się pod moją koszulkę. Wodził nią delikatnie po mojej skórze. Swoje biodra oparł o moje, co spowodowało ciche westchnienie z mojej strony. Po tym jego dłoń zjechała na moje biodro, a jego usta zaczęły schodzić na mój obojczyk.
- Kazuma, ja nie...- Nie miałem teraz na to ochoty. Szczególnie, że ciocia mogła nagle wrócić.
Skutecznie uciszył mnie pocałunkiem. Miałem wrażenie, że w tej chwili jego teraźniejsza osobowość miesza się z tą, którą znam z przed roku.
Nagle rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Czułem wibracje na swoim udzie. Kazuma oparł się czołem o mój tors i westchnął zrezygnowany. Wstał i spojrzał na swój telefon. Westchnął ponownie i spojrzał na mnie.
- Muszę odebrać, zaraz wracam- powiedział i wyszedł z salonu.
Podniosłem się powoli z kanapy i poprawiłem koszulkę. Ciekawe, kto do niego dzwonił. Siedziałem tak sam czując się trochę samotny. Zanim białowłosy wrócił do salonu minęło około dziesięciu minut. Z kim on tam rozmawiał?
- Muszę już iść- powiedział, gdy wszedł do pomieszczenia.
Wstałem i poszedłem do niego.
- Kiedy się spotkamy?
- Postaram się wpaść wieczorem, a jak nie to jutro- odpowiedział czochrając mi włosy.
Uśmiechnąłem się i udaliśmy się w stronę drzwi. Gdy już miałem zamiar je otworzyć usłyszałem, że ktoś je już otwiera. Po chwili do domu weszły Narumi i Hitomi.
- Wybieracie się gdzieś?- Spytała się Narumi.
- Nie, Kazuma musi już iść- odpowiedziałem
- Aha. Dopóki tu jestem możesz wpadać, kiedy tylko chcesz- powiedziała z Hitomi.
- Dziękuję, dowiedzenia- pożegnał się z nimi.- Do zobaczenia- pożegnał mnie.
- Do zobaczenia- odpowiedziałem i zamknąłem za nim drzwi.
Wróciłem do salonu i usiadłem chcąc dokończyć włączony wcześniej film. Po pięciu minutach zjawiły się ciocie.
- Od razu było widać, że to twój chłopak - powiedziała na wstępie Narumi.
- Co?! Ale skąd wy...?
- W sposobie, jaki na ciebie patrzał było coś takiego...- mówiła uśmiechając się.
- No i widziałyśmy was rano jak spaliście- dodała Hitomi.- Wyglądaliście tak słodko.
- Pasujecie do siebie- odezwała się znów Narumi.
Poczułem, że zaczynam się rumienić. Nie rozumiałem jak one mogły mówić o tym tak normalnie. Jakby nie było w tym nic dziwnego, że podoba mi się chłopak oraz, że spałem z nim w jednym łóżku.
- Zastanawiałyśmy się i nie wiemy jednego...
- Czego?- Zapytałem nie pewnie.
- Który z was jest stroną dominującą. On jest starszy, wyższy od ciebie, ale nie wydaje się być osobę, która lubi dominować. Za to ty jesteś młodszy, niższy, ale jesteś pewny siebie, no i ogólnie masz charakterek- mówiła Narumi.
- Więc kto jest tą stroną dominującą?- Spytała z ciekawością w głosie Hitomi.
- No ten... On.
Zdziwiłyby się, gdyby poznały jego prawdziwy charakter. Teraz wydawał się być miły i delikatny, lecz wiedziałem, że jednak jakaś cząstka jego jest taka, jaką poznałem będąc porwanym i więzionym w piwnicy.
- Ja pójdę już do siebie.- Wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę schodów.
Gdy byłem już u siebie sięgnąłem po pamiętnik. Dano do niego nic nie wpisywałem, więc miałem co pisać. Gdy skończyłem rozejrzałem się po pokoju.
Moją uwagę przykuła biała kartka leżąca na łóżku. Podszedłem i powoli ją podniosłem. Było ona prawdopodobnie od Kazumy, bo od kogo innego mogłaby być. Ciekawe, kiedy mi ja zostawił. Pewnie w tedy, gdy rozmawiał z kimś przez telefon. Pewnie, dlatego tak długo go nie było. Zobaczywszy co na niej pisze otworzyłem szeroko oczy. Przyglądałem się słowom wypisanym starannym pismem na kartce.
Były na niej tylko dwa słowa.
Kocham Cię
Nie miałem pojęcia, co o tym sądzić. Chciałem teraz z nim jak najszybciej porozmawiać. Niestety nie miałem jego numeru telefonu, ani adresu zamieszkania. Niczego.
Czy ona naprawdę to czuł? A co ja właściwie czułem do niego? Lubiłem go, i to bardzo, ale nie wiem czy byłbym w stanie powiedzieć, że go kocham. Z pewnej stronny zależało mi na nim, ale...
Leżałem tak rozmyślając dopóki nie zostałem zawołany na obiad. Do wieczora umysł zaprzątała mi ta mała kartka z dwoma słowami. Liczyłem, że wieczorem zjawi się białowłosy i będę z nim mógł porozmawiać.
Niestety nie zjawił się. Poczułem lekkie rozczarowanie.
Leżałem i wpatrywałem się w sufit nie mogąc zasnąć. Dopiero po około godzinie pochłonął mnie sen.
Gdy tylko się obudziłem czekałem na jakąś wieść od Kazumy. Niestety nic. Znów większość dnia zaprzątałem sobie nim i jego karteczką.
Dopiero, gdy wróciłem do pokoju po kąpieli zastałem go u siebie opierającego się o ścianę. Wyglądał jak zawsze olśniewająco. W tej jednej chwili, w której na niego popatrzyłem zapomniałem, o co właśnie chciałem go zapytać.
-Wpadłem dzisiaj tylko na chwilę.
Podszedł do mnie i przytulił mnie czule. Gdy poczułem przy sobie ciepło jego ciała poczułem się lepiej.
- Nie chciałbyś zostać jutro u mnie na noc?- Odsunął się od mnie, by widzieć moją twarz.
- Co? Ja u ciebie na noc?- Trochę zaskoczył mnie swoim pytaniem.
- Tak. Spytaj się jutro cioci, czy byś mógł u mnie przenocować.
- Ale nie jestem pewny czy się zgodzą...
- Zgodzą się.
- No dobrze, spytam się.
- To fajnie- powiedział i cmoknął mnie w usta.- Przyjdę po ciebie jutro po obiedzie.
- Dobrze- powiedziałem.
- Zostanę, dopóki nie zaśniesz.
Skinąłem głową i udałem się do łóżka. Położyłem się, a on usiadł na brzegu i okrył mnie kołdrą. Zasypiając czułem na sobie jego wzrok. Dawało mi to pewne poczucie bezpieczeństwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top