Rozdział 16
Wasze komentarze działają naprawdę motywująco :) Ciotki zaczynają przeprowadzać mały wywiad. Czego się dowiedzą, a co pozostanie tajemnicą? Jakie było dzieciństwo Kazumy? Zapraszam do przeczytania kolejnego rozdziału. Przy okazji chciałabym wam życzyć spóźnione Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zbudził mnie czyjś głos. Z początku go ignorowałem, lecz w końcu posłuchałem, by dowiedzieć się, czego ode mnie chce.
- Akira, wstawaj
- Co?
- Wstawaj, już wpół do drugiej po południu.
- Co?!- Spytałem zrywając się z łóżka, przy którym stała ciocia Hitomi.
- Zaraz będzie obiad. Narumi zajmuje się jego przygotowywaniem w kuchni, więc szykuj się na coś, co będzie zawierało makaron- powiedziała z lekkim uśmiechem.
- Już tak późno? Dobrze, zaraz zejdę na dół.
- Dobra, będziemy czekać- powiedziała i wyszła z pokoju.
Jak ja długo spałem. Wstałem z łóżka i zacząłem pośpiesznie się ubierać. Gdy byłem już w stanie pokazać się publicznie, wyszedłem pokoju i udałem się na dół do kuchni, gdzie prawdopodobnie czekała na mnie ciocia.
Miałem racje. Opierała się o blat i przyglądała się Narumi jak przygotowuje obiad. Po chwili zauważyła moją obecność.
- Już jesteś. Mógłbyś nakryć do stołu. Jedzenie zaraz będzie gotowe.
- Jasne.
Wziąłem z kuchni sztućce i talerze i poszedłem do jadalni nakryć do stołu jak poprosiła mnie ciocia. Gdy skończyłem, przyszły obie z miską z jedzeniem. Na obiad była zapiekanka z makaronem, serem i szpinakiem. Wszyscy zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy wspólny posiłek.
- Chodźmy do salonu obgadać parę spraw.
Wszyscy zgodnie kiwnęliśmy głową i udaliśmy się tam. Zasiałem na fotelu, a one usiadł na kanapie koło siebie.
- Siostra wyjaśniła ci jak sprawa wygląda, czy mam ci wytłumaczyć?- Spytała Hitomi.
- Wszystko wiem, tylko nie mówiła, że ciocia Narumi też przyjedzie.
- Mówiła ci, że możesz mi mówić po prostu Narumi- upomniała się.
- Dobrze.
Hitomi była młodszą siostrą mojej mamy. Niższa od niej, miała średnie długości blond włosy oraz niebieskie oczy. Narumi natomiast jest partnerką mojej cioci. Wyższa, miała długie brązowe włosy i zielone oczy. Była również w wieku mojej mamy. Bardzo lubiłem je odwiedzać, chociaż rzadko się to zdarzało. Mama i jej siostra bardzo się lubiły, natomiast Narumi nie dogadywała sie z nią za dobrze. Nie rozumiałem, dlaczego, ale tak już było.
- To co tam u ciebie?- Zapytała Hitomi
- A nic ciekawego. Nudy jak zawsze.
- A jak tam w sprawach sercowych? Masz kogoś na oku?
Słysząc to pytanie lekko się zarumieniłem. Ciotki widząc to spojrzały po sobie z uśmiechem, a następnie z powrotem na mnie.
- Kto to? Opowiadaj?
- Znaczy, to... ten, my nie całkiem...
Nie wiedziałem czy mogę brać Kazume pod uwagę. Przecież obaj byliśmy mężczyznami. W sumie nigdy się nad tym poważnie nie zastanawiałem. Fakt, że to on mnie porwał, stawiał go trochę w złym świetle, ale zmienił się i naprawdę mu na mnie zależało. Co prawda dałem mu drugą szanse, no i ogólnie mi się podobał, ale nie wiedziałem czy mogę go brać pod uwagę, jako mojego partnera.
- Hmm... To może spytam inaczej. Poszedłeś w ślady mamy czy moje?- Słysząc to pytanie zarumieniłem się jeszcze bardziej.
- No ten... to jest...- Czułem się zakłopotany i nie wiedziałem, co powiedzieć.
- To chłopak, prawda?- Odezwała się nagle Narumi.
- Tak- odpowiedziałem pod nosem.
- Jak słodko- oświadczyły chórem ciotki.
Patrzałem na niezdziwiony nie rozumiejąc ich reakcji.
- Siostra o tym wie?- Spytała Hitomi.
- Nie. Nie powiesz jej, prawda? Proszę, nie mów jej.
- Dobrze. Obiecuję, że żadna z nas nie powie. Ale wiesz, że i tak rodzice się w końcu dowiedzą- mówiła.
- Ogólnie, to nie jest mój chłopak. Znacz, jeszcze ze sobą nie chodzimy.
- Ile jest między wami lat różnicy?
- Jest o trzy i pół roku starszy- odpowiedziałem nieśmiało.
- Może zaprosisz go tutaj, dopóki rodziców nie ma?
- Pomyśle nad tym.
Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem czy chcę, by tutaj przychodził jako gość. Ciotki najprawdopodobniej nie wiedziały jak wyglądali ludzie stojący za incydentem rok temu. W telewizji zresztą chyba nie pokazywali za bardzo ich twarz. Byłem ciekaw czy rodzice chociaż trochę pamiętają jak wyglądali ludzie oskarżeni za tamte porwania.
- Pójdę do swojego pokoju- powiedziałem wstając z fotela.
- Dobrze. Zawołamy się na kolację, chyba że przyjdziesz wcześniej.
Będąc już w swoim pokoju zacząłem się zastanawiać nad pewną rzeczą, na którą naprowadziła mnie ciocia. Mianowicie związek z Kazumą. Ciekawe, jakie zdanie ma na ten temat. Może go zapytam przy najbliższej okazji, ale nie wiem czy starczy mi na to odwagi.
Gdyby rzeczywiście zapomnieć o nieprzyjemnych rzeczach, które miały miejsce rok temu, a zostawić tylko te, które były do zniesienia, to on nie był aż taki zły. Biorąc pod uwagę to, jak teraz się zachowuje, muszę stwierdzić, że wydaje się być dosyć fajnym mężczyzną. Silny, wysportowany, mądry, czuły oraz miał poczucie humoru. Był raczej typem dominującym, co w związku by aż tak mi nie przeszkadzało, ponieważ chyba bardziej podniecało mnie być zdominowanym przez kogoś. Oczywiście w granicach normy.
Chwila, stop! Dlaczego ja się zastanawiam o możliwości bycia z nim w jakimś poważniejszym związku?! Jeszcze wczoraj się zastanawiałem, czy dać mu drugą szanse, a dzisiaj co?! Muszę się wziąć w garść!
Sięgnąłem z półki jakąś książkę, by zająć czymś umysł. Nim się obejrzałem ciocia wołała mnie na kolacje.
Znowu wszyscy wspólnie zasiedliśmy przy stole by zjeść posiłek, tym razem przygotowany przez Hitomi, a nie Narumi. Po kolacji zebrałem wszystkie naczynia i wziąłem się za ich mycie. Gdy skończyłem, do kuchni weszła siostra mamy.
- Dziękuję, że umyłeś naczynia.
- Nie ma za co.
- Słuchaj, będziesz teraz szedł spać czy jeszcze masz coś w planach?
- Pójdę się jeszcze umyć, a później nie wiem, ale prawdopodobnie spać.
- Acha. Jakby co, to mógłbyś nie wchodzić do sypialni rodziców- poprosiła ciocia z lekkim uśmiechem na twarzy. Chyba się domyślałem, dlaczego mam tam nie wchodzić.
- Dobrze. To dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszedłem z kuchni, udałem się do siebie po spodnie od piżamy i poszedłem wziąć prysznic. Stwierdziłem, że jest na tyle ciepło, że same spodenki wystarczą. Dosyć dużo czasu spędziłem w łazience rozkoszując się ciepłą wodą spływającą po moim ciele. Założyłem spodnie, przetarłem ręcznikiem włosy i udałem się do swojego pokoju.
- Co tak długo- usłyszałem wchodząc do pokoju. Zaskoczył mnie trochę, skoro wczoraj się nie zjawił, to myślałem, że dzisiaj również go nie zobaczę.
- Nie sądziłem, że przyjdziesz- odpowiedziałem podchodząc do niego.
- A trzeba było. Jesteś w domu tylko ty i ciocia?- Spytał obejmując mnie w pasie i przyciągając do siebie.
- Nie całkiem.- Białowłosy spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.- Jest jeszcze jej partnerka.
- Czyli wiadomo, z której części rodziny masz więcej genów- powiedział uśmiechając się.
- Taa... Tyle, że rodzice nie wiedzą o mojej orientacji.
- Mogę dzisiaj zostać na noc?- Spytał podchodząc tyłem do łóżka i siadając na nim, cały czas mnie obejmując, wskutek czego znalazłem się na jego kolanach.
- Nie jestem pewien.
- Proszę.
- No niech ci będzie- powiedziałem, obejmując jego szyję.
Wpatrywałem się w zieleń jego oczu.
Ciekawiło mnie, dlaczego wczoraj do mnie nie przyszedł. Sądziłem, że wiadomość o nieobecności rodziców wyda mu się dobrym powodem do wtargnięcia do mojego pokoju oraz spędzenia ze mną trochę czasu.
- Opowiedz mi coś o sobie- powiedziałem opierając głowę o jego ramie.
- Czasami im mniej się wie o kimś, tym lepiej- powiedział głaszcząc mnie po głowie.
- Chociaż trochę- prosiłem.
Rok temu coś mi tam opowiadał, lecz niemal wszystko z tego zapomniałem. Pamiętałem natomiast, że czytał moje pamiętniki i wiedział o mnie bardzo dużo. W rewanżu też chciałem czegoś o nim dowiedzieć.
- No dobrze- powiedział wzdychając.- Urodziłem się w innym mieście. Od małego sprawiałem ojcu kłopoty, już samo to, że się urodziłem było dla niego ciężarem. Nie interesował się mną za bardzo oraz nie traktował mnie za dobrze. Był szefem jednej z grup przestępczych w mieście, w którym mieszkaliśmy. Gdy miałem szesnaście lat porwano mnie, by wyłudzić na nim okup. W tym czasie byłem tam wykorzystywany. Któregoś razu, gdy próbowałem się sprzeciwiać porywaczom, jeden z nich skaleczył mnie nożem, stąd ta blizna przy oku. Mój ojciec zamiast okupu nasłał na nich policje. Próbowali przy okazji zarzucić coś mojemu ojcu, lecz nie mieli wystarczających dowodów.
- A co się z nim teraz dziej?- Spytałem.
- Gdy miałem osiemnaście lat, w końcu znaleźli dowody na niego i siedzi teraz w więzieniu. Jako, że byłem już pełnoletni, a jego przestępstwa nie miały nic wspólnego ze mną zostawili mnie w spokoju i zamieszkałem sam.
- To jak to się stało, że stałeś się szefem, tamtej grupy, która porywała nastolatków w zeszłym roku?- Dopytywałem.
- Jakiś miesiąc po rozprawie ojca, wszyscy synowie osób należący do gangu mojego taty połączyli się i tak oto powstała nasza grupa. Wszyscy przyjmowaliśmy takie stanowiska, jakie mieli nasi rodzice, dlatego zostałem przywódcą.
Czyli od początku miał w życiu nieciekawie. Ignorujący go ojciec, który był szefem grupy przestępczej. Porwanie, które było po to, by wyłudzić okup na jego tacie. Poczułem trochę współczucia do niego.
- W pewnym momencie chciałem odejść – kontynuował.- Ale byłem już zamieszany w kilka spraw, za które poszedłbym siedzieć, a Kenta, jako pierwszy był do wydania mnie policji. Bardzo mu zależało, by dowodzić grupą, lecz nikt nie chciał go na przywódcę.
- A jak to się stało, że zaczęliście porywać nastolatków stąd?- Zapytałem.
- Wszyscy mieszkaliśmy w miejscu, gdzie was przetrzymywaliśmy. A na ten pomysł wpadł Kenta. Uważał, że kilka nastolatków dla własnej rozrywki się przyda. Byłem temu przeciwny, ale wszyscy pozostali się zgodzili. Tak zaczęły się te porwania.
- Dlaczego ja?- Spytałem drżącym głosem.
- Dorabiałem w kwiaciarni, jako sprzedawca. Któregoś razu przyszedłeś tam z ojcem. Od razu byłem tobą zauroczony. Kilka dni później, gdy wracałem z pracy zauważyłem cię grającego w piłkę z kolegami. Zatrzymałem się chwilę, żeby popatrzeć jak grasz i wróciłem do domu.
Czyli zobaczył mnie pierwszy raz, gdy wraz z tatą kupowaliśmy mamie kwiaty na imieniny. Nadal nie rozumiałem, dlaczego mnie porwał. To, że mu się spodobałem, nie oznaczało, że musiał mnie porywać. Mógł zagadać do mnie, gdyby mnie kiedyś znów spotkał. Był ładnym mężczyzną, więc pewnie wysłuchałbym, co miałby do powiedzenia.
- Jakimś cudem Kenta dowiedział się, że mi się spodobałeś i powiedział, że jeśli ja cię nie porwę, on to zrobi. Wiedziałem, jaki był w stosunku do swoich podwładnych. Nie chciałem by zrobił ci krzywdę, więc byłem zmuszony to zrobić.
- Musiałeś tam... mnie...- Czułem jak moje oczy robią się wilgotne.
- Nie wiem jak mam się z tego wytłumaczyć i chyba nie mam jak. Po prostu... Byłeś tam... A ja chciałem... z tobą...- Jego głos zaczął się załamywać.- Przepraszam.
Poczułem jak na moje ramie spływa kilka samotnych łez białowłosego. Z czasem przybywało ich coraz więcej. Płakaliśmy wtuleni w siebie. Po paru minutach poczułem, że zielonooki już przestał.
Chwycił mnie delikatnie pod pachami i odsunął od siebie. Nadal roniłem jeszcze kila samotnych łez. Podniósł jedną dłoń do mojej twarzy i otarł kciukiem mokre ślady.
- Obiecuje ci, że z mojej stroni nic złego cię już w życiu nie spotka.
Patrzałem na niego jeszcze przez chwilę. Następnie zsunąłem się z jego kolan i położyłem się przy brzegu łóżka.
- Mam sobie pójść?- Spytał smutnym tonem.
Nic nie odpowiedziałem, wyciągnąłem tylko ręce w jego kierunku. Patrzał przez chwilę pytającym wzrokiem, a następnie podał mi niepewnie swoją rękę. Natychmiast ją pochwyciłem i przyciągnąłem do siebie. Lekko zdziwiony tym gestem Kazuma położył się za mną. Leżeliśmy w ciszy,
- Ciocia powiedziała, żebym zaprosił cię kiedyś do siebie- odezwałem się w końcu.
- Co?
- Bo się wypytywała czy kogoś mam i w końcu wyjąkałem, że nie całkiem.
- Wie, że jesteś...
- Druga ciocia się domyśliła, gdy znów zacząłem wyjąkiwać odpowiedź.
- Jak zareagowały.
- Uśmiechnęły się do siebie i odezwały się chórem „Jak słodko". Następnie , że dopóki rodziców nie ma to możesz spokojnie przychodzić.
- A wiedzą, że ja... no ten...
- Nie. Poza tym mało cię pokazywali w telewizji.
- Bo mnie zawieźli od razu do szpitala, bo ktoś mi złamał rękę- powiedział poruszając ręką, do której byłem wtulony.
- Przepraszam- powiedziałem ucałowawszy wierzch jego dłoni..
- Nic nie szkodzi. Moja wina- powiedział.- W takim razie wpadnę kiedyś do ciebie, co?
- Niech ci będzie- odpowiedziałem dość niepewnie.
Nie byłem pewien jak zareagują ciotki, gdy go zobaczą. Znaczy, nie mają nic do mojej orientacji, ale... Kurczę, jeszcze nigdy nie przyprowadzałem kogoś do domu w tym sensie. Zawsze byli to koledzy z podwórka lub z wcześniejszej szkoły. Nigdy kogoś, kto mógł zostać moim chłopakiem. Właśnie, ciekawe, co on o tym wszystkim sądzi.
- Kazuma?
- Tak?
- Chciałem cię o coś zapytać, ale nie wiem jak to powiedzieć...- Zacząłem.
- O co chodzi?
- Ja, ten... chciałem...- Nie miałem pojęcia jak się go o to spytać.- Nieważne, to nic takiego. Inny razem cię spytam.
- Dobra, a teraz powinieneś już spać- wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Było dwadzieścia pięć po jedenastej.
- Ale ja nie jestem jeszcze śpiący- sprzeciwiłem się, odwracając się do niego.
- Nieprawda- powiedział dając mi szybkiego całusa.- Śpij.
Przytuliłem się do niego i zamknąłem oczy. Kazuma palcem dłoni rysował mi jakiś szlaczek na plecach. Po chwili zasnąłem w jego ramionach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top