Rozdział 15

Obudził mnie głos mamy.

- Akira, to jak? Jedziesz do cioci, czy ciocia przyjeżdża tutaj?- Pytała.

- Tutaj, niech przyjedzie tutaj- odpowiedziałem sennie.

- Dobrze to idę do niej zadzwonić- powiedziała.

Spojrzałem na zegar. Była dopiero ósma godzina. Gdy tylko mama wyszła z pokoju poszedłem z powrotem spać.

Obudziłem się jakieś dwie godziny później. Przeciągnąłem się leniwie. Wziąłem jakieś ciuchy i poszedłem do łazienki się ubrać. Tam przed lustrem próbowałem ujarzmić niesforne włosy. W końcu poddałem się i zostawiłem je w spokoju. Gdy schodziłem na dół widziałem jak rodzice biegają od pokoju do pokoju w poszukiwaniu potrzebnych rzeczy na wyjazd. Nie chcąc im przeszkadzać usiadłem na kanapie i włączyłem telewizor.

W pewnym momencie podeszła do mnie mama.

- My zaraz będziemy wyruszać. Ciocia powinnam przyjechać wieczorem, a jak nie to w nocy. Do tego czasu postaraj się wysiedzieć spokojnie w domu.

- Dobrze. To ciocia będzie tu dopóki nie wrócicie?

- Tak. Powiedziałam jej, że jakbyś sprawiał jakieś kłopoty, to żeby śmiał dzwoniła.

- Musimy już wyjeżdżać- powiedział tata wchodząc do salonu.- Trzymaj się synku.- Dodał i udał się z bagażami w stronę samochodu.

- Pa kochanie- powiedziała mama całując w policzek.

- Do zobaczenia- pożegnałem ich i wróciłem do oglądania telewizji.

Do pory obiadowej siedziałem przed telewizorem. Później zjadłem przygotowany przez mamę posiłek, a następnie udałem się do swojego pokoju. Mimo, że nie miałem w nim nic ciekawego do roboty, to lubiłem sobie w nim czasem po prostu posiedzieć.

Wieczorem, gdy udałem się do łazienki miałem nadzieje, że gdy wrócę zobaczę w swoim pokoju stojącego Kazume. Wróciwszy do niego, z zawodem stwierdziłem, że jest pusty. Nikt prócz mnie się w nim nie znajdował. Trochę się rozczarowałem. Sądziłem, że dzisiaj również przyjdzie. Szczególnie, że mówiłem mu o dzisiejszym wyjeździe rodziców.

Ze smutkiem chwyciłem pamiętnik i zacząłem w nim opisywać wczorajszy dzień. Gdy skończyłem udałem się w stronę łóżka i położyłem się. Po chwili już spałem.

Obudził mnie hałas dochodzący z niższego piętra. Spojrzałem na zegarek- było wpół do drugiej w nocy. Z lekką obawa postanowiłem, że sprawdzę, co się tam dzieje. Zszedłem cicho i ostrożnie po schodach. Na dole panowały egipskie ciemności. Nagle usłyszałem czyjś głos. Serce mi w piersi zamarło.

- Zapal światło. Zaje się, ze kogoś widziała- wyszeptał głos.

Po chwili w pokoju zalało światło żarówki. Zasłoniłem oczy ręką chroniąc je przed rażącym światłem. Gdy już się do niego przyzwyczaiłem, spojrzałem, kto wszedł do naszego domu.

- To ty. Matko, Akira, nie strasz nas tak- powiedziała ciocia Hitomi.

- I kto tu mówi o straszeniu kogoś. To wy mnie wystraszyłyście- odpowiedziałem.

- Przepraszamy, że cię obudziłyśmy- powiedziała kobieta stojąca koło cioci.

- Idź spać, bo jest późno. Jeszcze raz przepraszamy. Rano wszystko obgadamy, zgoda?

- Dobra, dobranoc- odezwałem się i udałem się na górę by dokończyć sen.

Leżałem przez chwilę nie mogą usnąć. W końcu ogarnęło nie zmęczenie i zasnąłem.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top