Rozdział 12
Obudziłem się około dwunastej. No to pięknie, zostały mi tylko jakieś dwie godziny pustego domu, pomyślałem. Pośpiesznie się ubrałem i zszedłem na dół zjeść jakieś śniadanie. Po skończonym posiłku od razu udałem się do gabinetu rodziców, posiedzieć na laptopie, dopóki ich nie ma. Zalogowałem się na swój i tak bardzo rzadko odwiedzany profil i z braku lepszego pomysłu zacząłem grać w różne gry komputerowe.
Po ponad dwóch godzinach grania usłyszałem dzwonek do drzwi. Wylogowałem się szybko z laptopa i poszedłem otworzyć drzwi. Pewnie rodzice wrócili i nie mają wolnych rąk by otworzyć, pomyślałem. Podbiegłem do drzwi i otworzyłem je, licząc na to, że ich zobaczę. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie zastałem tam nikogo. Rozejrzałem się, by się upewnić czy nikogo nie ma.
Nagle kątem oka zobaczyłem, że coś leży na wycieraczce.
Był to piękny bukiet. Znajdowało się w nim mnóstwo biało-czerwonych róż. Podniosłem je ostrożnie, rozejrzałem się jeszcze raz i zamknąłem drzwi. Uważnie przyglądałem się kwiatom. Zawiązane zostały jakąś wstążką, a do niej była przyczepiona karteczka. Widniał na niej napis, przysunąłem ją bliżej, by móc przeczytać.
Dla Akiry
Naprawdę cię przepraszam.
Żałuję tego, co się stało, ale równocześnie nie mogę zapomnieć...
Przepraszam oraz wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych urodzin.
Nie miałem pojęcia, od kogo jest ten bukiet ani za co ta osoba mnie przeprasza. Gdyby nie to, że jest tam napisane moje imię, pomyślałbym, że ktoś się pomylił. Cały czas przyglądając się różom, zaniosłem je do swojego pokoju i włożyłem do wazonu. Siedziałem na łóżku przyglądając się im i zastanawiając, kto mógł mi je przysłać. Wyglądały naprawdę przepięknie. Musiałem uważać, żeby rodzice ich nie zobaczyli, nie wiedziałem, jak im wytłumaczę, ok kogo są i co oznacza ta karteczka.
Po paru minutach znów było słychać dzwonek do drzwi. Tym razem byli to rodzice. Wpuściłem ich do domu. Ręce mieli pełne zakupów.
- Akira, posiedź trochę u siebie w pokoju- poprosił mnie tata odstawiając zakupy do kuchni.
- Dobrze.
Posłusznie wróciłem do siebie. Zacząłem uważnie przyglądać się różom i szukać, czy oprócz tej karteczki z przeprosinami nie ma tu czegoś jeszcze. Niestety po obejrzeniu ich dokładnie z każdej strony, niczego nie znalazłem. Zbliżyłem twarz, by je powąchać. Pachniały równie pięknie, jak wyglądały. Może jutro dowiem się, kto przysłał mi te kwiaty.
Gdy rodzice skończyli wypakowywanie zakupów, mogłem zejść już na dół. Udałem się do salonu pooglądać trochę telewizji.
Do wieczora zadręczała mnie myśl, od kogo są te róże i dlaczego ten ktoś mnie przeprasza. Z liściku wynikało, że naprawdę czegoś żałuje.
Cieszyłem się, że rodzice byli tak zajęci, że nie weszli do mojego pokoju i nie zobaczyli tego prezentu zostawionego dla mnie.
W nocy opisałem w pamiętniku dzisiejsze zdarzenie i poszedłem spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top