5

Obudziłem się przerażony i poczułem, że ktoś mnie szturcha, odwróciłem głowę i ujrzałem Sosnę. Kocur po stracie najbliższego krewnego bardzo się zmienił, z pewnego siebie i odważnego kota zrobił się przygnębiony. Ta żałoba po śmierci Burzy nie dała Sośnie spokoju. Jego sierść była tak brudna i roztrzepana, że na sam widok wydaje się nie myta od księżyca. Ale bardziej przejęty byłem tym snem, który przez chwilą się przydarzył. Jednak nie mogłem się zadręczać i  starałem się funkcjonować jak zawsze.

Mgło! - jego głos przerodził się w strach- wreszcie się obudziłeś, mam dla ciebie nowinę

Ogarnęła mnie ciekawość

Jaką? Czy to coś ważnego? - wstałem powoli i przejechałem łapą po pysku

Jakieś obce koty mnie zaczepiły- przez moment zamilkł- Mgło, te koty cię szukają- wyszeptał

Wiedziałem!- wbiłem pazury w ziemię z gniewu- proszę nie mów im że tu jestem, oni chcą mojej śmierci, jeśli uda im się mnie znaleźć to mój koniec- spojrzałem kocurowi głęboko w oczy- Sosna, sam bym z nimi nie wygrał.

No to mamy problem- kocur zapatrzył się w przestrzeń z mieszanymi uczuciami- ja już im powiedziałem, że jesteś z nami

Teraz to dopiero czekają mnie problemy. Ogarnęła mnie bezsilność i myśl o nadchodzącej klęsce.

Nie!- krzyknąłem ze strachu- co my teraz zrobimy? Oni przerobią mnie na karmę dla wron- zapatrzyłem się w swoje łapy

Nagle przypomniałem sobie o przepowiedni Burzy i całe ciało nagle mi zadrżało. Czy Burza miał na myśli mój stary klan?

Mam pewien plan- jasno-rudy przyjaciel przytulił się do mego boku  i zamruczał pocieszająco- wiadome jest to, że moi przyjaciele będą walczyć u twego boku, i teraz słuchaj uważnie- wziął głęboki wdech i przemówił- gdzieś niedaleko naszej polany mieszka całkiem spora grupa kotów i oni mogliby wziąć udział w bitwie, oczywiście jeśli wyrażą zgodę

a ty ich znasz?- odwróciłem głowę w jego stronę a jego oczy rozjarzyły się

Jasne- zapewnił- ale nie mamy dosyć długo kontaktu

Do naszej rozmowy przyłączyła się reszta kotów. Ich wyraz twarzy wyrażały ciekawość.

Jaka bitwa?- zapytał Głaz- od wielu księżyców nie było rozlewu krwi, coś się stało poważnego?

W pewnym sensie- powiedziałem przez zęby

Sosna spuścił głowę i przemówił

Przeze mnie Mgła wpadł w tarapaty- jego wyznanie przerwało głośnie mruknięcie oszołomionych kotów lecz Sosna kontynuował- prawdopodobnie któregoś dnia możemy spodziewać się walki i postanowiłem że zjednoczymy się z naszymi sąsiadami mieszkających niedaleko i stworzymy klan mgły- kocur objął mnie krótkim spojrzeniem- Mgło, zostaniesz naszym przywódcą. Dostaniesz dar dziewięciu żywotów jak inni przywódcy, i ja wybiorę się tobą na ten ważny rytuał

Postawa Sosny zaskoczyła mnie i odebrało mi mowę. Jednak nie miałem czasu na  rozmyślanie się ponieważ Sosna zaraz po swoim  wyznaniu  dał mi znać koniuszkiem ogona żebym za nim poszedł. Szliśmy do tej bandy kotów. Wyszliśmy poza polanę i otoczyła nas gromada drzew przez które blask księżyca próbował się dostać. Zastanawiało mnie to, dlaczego Sosna, ledwo co po przeżyciu tragedii chce tak nagle stworzyć klan mimo że nienawidził kotów z klanu, a sam się nim wkrótce stanie.

Sosno- mój ton zpoważniał- dlaczego chcesz stworzyć klan mimo że nienawidzisz takich kotów?

Sosna zatrzymał się

Ponieważ chcę, żebyś ty jako mój najwierniejszy przyjaciel czuł się bezpieczny i silny- spojrzał na mnie z troską

W ciągu paru minut byliśmy już na miejscu. Sosna mówił prawdę,tych kotów jest naprawdę sporo, moglibyśmy stworzyć zgrany klan. Natomiast te koty nie mieszkały w lesie tylko parę długości lisa dalej od siedliska dwunożnych. Miały one wiele blizn pobitewntch i budziły grozę, iż były mocno umięśnione.

Witaj, Strumieniu- Sosna zwrócił się do jednego z kotów- mam do ciebie prośbę

Kocur podszedł bliżej Sosny i w porównaniu do niego był 2 razy silniejszy.

Sosna?- ogromy, pręgowany kot przytulił się do boku Sosny- jak cię dawno nie widziałem, przyjacielu. Co cię do nas sprowadza?

Mój towarzysz- wskazał na mnie koniuszkiem ogona- potrzebuje pomocy i oczekuje że nam pomożecie, jego dawny klan chce jego klęski i musimy się przygotować na najgorsze

-Zatem, co mamy dla was zrobić?

Musimy stworzyć klan. Nas jest zbyt mało i nie mamy szans na wygraną więc proszę was, abyście dołączyli do Klanu Mgły, razem mamy szansę na zwycięstwo!- ostatnie słowa wypowiedział z głośnym miałknięciem radości

Pręgowany kocur skrzywił się

Wiesz co, jutro o świcie spotkamy się na waszej polanie i dam znać jaką decyzję podjęliśmy - miałknął łagodnie

Tak jest - Sosna kiwnął głową i dotknął nosem nosa starego przyjaciela na pożegnanie, a następnie odszedliśmy w głąb lasu

Czy na pewno to dobry pomysł?- ogarnęła mnie niepewność i wątpliwości

Nie wiem ale chcę żebyśmy wygrali tą bitwę, po prostu zaufaj samemu sobie i nie myśl o najgorszym- po kocurze można było poznać że jest obojętny i że się kompletnie nie przejmuje całą sytuacją. Zatem ja w czasie gdy dotarliśmy na miejsce nie mogłem zmrużyć oka, gdyż w głowie miałem same czarne scenariusze. Nagle znalazłem się gdzie indziej. Otaczały mnie różne gatunki drzew i roślin. To było to samo miejsce co przedtem! Wydawało się że całe ciało mam sparaliżowane i czułem narastający niepokój. Po paru sekundach czekania na cokolwiek ujrzałem srebrzysto- przezroczystego ducha kota który stał na przeciwko mnie. Byłem związany sam nie wiem czym i zamknąłem oczy w myśli że zaraz się obudzę i że to sen, miałem świadomość że rzeczywiście był. Tajemniczy duch usiadł i uniósł jedną łapę, następnie wskazał mi krew rozlaną po całym lesie, najgorsze jest to że... leżało tam bezwładne ciało jednego z kotów a potem pojawiło się ich kilka. Poczułem że moja sierść na grzbiecie jeży się i położyłem uszy na sobie, zjawa przemówiła

Mgło, zapamiętaj to co teraz widziałeś- głos ducha był ledwo słyszalny i przerażający- to jest miejsce w którym odbędzie się rozlew krwi

Zjawa nagle zaczęła znikać

Zaczekaj!- uwolniłem się i podbiegłem do tajemniczej zjawy- podaj jakieś szczegóły

Jednak duch się nie odezwał i zniknął całkowicie, w tym momencie zacząłem zapadać się pod ziemię i widziałem jedynie  tylko ciemność.

C.D.N

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top