3
Teraz już nie uciekniesz!- tajemniczy kot rozejrzał się po lesie a następnie przygwoździł mnie do ziemi- a teraz gadaj co cię przykusiło żeby ukraść moją zwierzynę?
W ostatniej chwili gdy kocur rozluźnił się to odepchnąłem go na bok i uciekłem, biegłem spanikowany aż w końcu zorientowałem się że zabłądziłem, las był pokryty świerkami i nie było widać wyjścia na polanę na której mieszkałem razem z Sosną i jego przyjaciółmi. Zdałem sobie sprawę że ryzykowałem specjalnie dla nich żeby sprawić im przyjemność a teraz jestem na samym dnie, poczułem się bezradny i krążyłem po lesie nie znając drogi powrotnej. Idąc przez gęsty las zobaczyłem w oddali smukłą, srebrzysto-białą kotkę która niosła w pysku mysz, poczułem ulgę bo wiedziałem, że jednak nie jestem zostawiony dla samego siebie.
Hej, też się zgubiłaś?- podeszłem nieśmiało do kotki i owinąłem swój ogon wokół łap
Kolejny szpieg z klanu ognia? Precz! Nie dam ci moich młodych- zjeżyła sierść i odsłoniła ostre kły, na znak ostrzegawczy
Ja nie należę do żadnego z klanu, zgubiłem się i myślałem że ty jesteś w tej samej sytuacji- opuściłem głowę i lekko wyciągnąłem pazury
Taki odważny jesteś? W takim razie idziemy do mojego obozu, może w obecności przywódcy przyznasz się do błędu- kotka na siłę zaczęła mnie szarpać i prowadzić do jej obozu
Nie zdawałem sobie sprawy, że koty z klanu mogą być takie wrogie , nie chciałem zrobić jej nic złego. Szliśmy tak przez około 10 minut aż po długiej drodze dotarliśmy na miejsce. Nieznajoma kotka skierowała się w stronę legowiska lidera klanu .
Trzmielowa Gwiazdo- kotka zwróciła się do przywódcy- ten oto przybysz to jest najprawdopodobniej kolejny szpieg z klanu ognia- westchnęła
Cóż, oczekuje od ciebie wyjaśnień, Skowroni Ogonie czy możesz nas zostawić samych?- zaproponował przywódca
Tak jest, Trzmielowa Gwiazdo- oddaliła się i weszła do legowiska karmicielek
Kim jesteś i czego od nas chcesz?- lider uniósł wyżej głowę w znaku wyższości
Niczego od was nie chcę, zgubiłem się i nie mogę odnaleźć drogi powrotnej -zasugerowalem, uniosłem głowę i spojrzałem prosto w pomarańczowe oczy kocura
Poczekaj...racja! Ty nie pachniesz żadnym klanem- kocur stanął na równe łapy- gdzie mieszkasz?
Na polanie daleko stąd- mruknąłem
Możliwe że wiem gdzie to jest, wezmę patrol i cię odprowadzimy- odpowiedział łagodnym głosem
Przywódca klanu zwołał swój patrol i wyszliśmy z obozu, oni szli przodem a ja na samym końcu. Dwa potężne kocury całą drogę spoglądały na mnie czy nie uciekłem.Czułem się trochę nieswojo ponieważ dawno nie uczestniczyłem w patrolach. Rozmyślałem tak przez całą drogę aż ujrzałem trawę która lśni w blasku słońca i rozpoznawałem że jestem na miejscu, ale moich towarzyszy nie było.
Dziękuję że mnie zaprowadziliście- uśmiechnąłem się w ich stronę- nie zapomnę wam tego
Poprostu odeszli, bez słowa. Była bardzo ładna pogoda więc postanowiłem poczekać na przyjaciół i w czasie ich nieobecności powygrzewać się, kochałem to. Wśród świeżej trawy, roślin zapomniałem o wszystkich przeżyciach i poprostu się zrelaksowałem. Tą rozkosz przerwał mi głośny wark, to był głos Sosny
Hę?- w jednej chwili zerwałem się i pobiegłem w stronę lasu- co tam się dzieje?
Ujrzałem tam zażartą walkę między włóczęgami których poznałem.....a ich przeciwnikiem byli moi dawni przyjaciele z klanu. Musiałem zareagować i natychmiast rzuciłem się do walki, gryzłem i drapalem na oślep więc miałem nadzieję że walczę z wrogami, a nie przyjaciółmi
Ognisty Płomień?!- warknela jedna z kotek- to ten zdrajca!- podbiegła do mnie i wtopiła swoje kły w moją tylną łapę, zawyłem z bólu
To boli!- syknalem i odrzuciłem kota na drugą stronę lasu, kulejąc podeszłem do Burzy, który leżał nie ruchomo na trawie
Żyjesz?- miałknąłem bardzo cicho z wyciecięczenia, kocur nie dawał znaku życia - nie....dlaczego oni to zrobili, to był jedyny kot który nie był taki chłodny jak pozostali - pomyślałem
Przegraliśmy, przez to że jest nas mniej, a ich jest cała gromada- miałknął z przykrością Sosna- i na dodatek straciliśmy przyjaciela, Burzę który został powalony przez przywódcę klanu, w związku z tym dziś późną nocą pochowamy go obok skał na których lubił przebywać- przymrużył oczy i wypatrzył się w swoje łapy
Zapadła cisza, po minucie wziąłem Burzę za kark i przywlokłem do naszej polany, nikt z kotów się nie odzywał.
Mgło- zwrócił się do mnie Sosna- nagła śmierć Burzy nas wszystkich wstrząsnęła, więc nie będziesz musiał wypełniać swoich obowiązków przez tydzień- mruknął cichym głosem i ze spuszczoną głową odszedł i położył się obok ciała Burzy, domyślałem się że najbardziej przeżywa rozłąkę i śmierć Burzy, postanowiłem że podejdę do niego i zapytam czy Burza nie był kimś bliższym dla niego
Sosna, czy mogę zapytać cię o jedną rzecz?- pochyliłem się w jego stronę i usiadłem obok niego
Śmiało..- kocur spojrzał na mnie zapłakany, poczułem głębokie współczucie
Czy przypadkiem Burza nie był dla ciebie kimś.... bliższym? Wiesz, najbardziej ty to wszystko przeżywasz i zastanawiam się nad tą rzeczą- zapytałem nieśmiało i przysunąłem się do boku Sosny, przez chwilę zamarł jakby nigdy nic
Chodź ze mną, opowiem ci coś- wskazał ogonem gdzie mam iść, gdy byliśmy na miejscu Sosna usiadł ze spuszczoną głową i owinął ogon wokół siebie
Słucham cię- miałknąlem łagodnym głosem
- - - - - - - - -
Ale tajemniczo się zrobiło XDD W następnym rozdziale przedstawię wam wygląd postaci bo mi się przypadkiem zapomniało :'))
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top