17.Sam to Sam

Rano obudziły mnie SMS'y od Julity

Juli: Obejrzałam cały sezon...

Ja:W jedną noc? Łał przebiłaś nawet mnie..

Juli:Wiesz że twój chłopak wygląda jak Jared?

Zrobiłam faceplam.

Ja: Tak wiem.. ale to nie Jared.. tylko Sam..

Juli: Cholernie zabawne wiesz?

Ja: Udowodnię ci jutro.. Pa

Juli: Bo ci uwierzę... pa

Jak ten człowiek mnie denerwuje...

_________________________________ 

Był już wieczór mieliśmy już siadać do stołu kiedy odezwałam się
-mamo zaprosiłam dzisiaj kogoś-przerwał mi dzwonek do drzwi- to chyba on pójdę otworzyć - wstałam i otworzyłam drzwi zobaczyłam sama ubranego w elegancką koszule która delikatnie opinała się na jego klatce piersiowej tak ze widać było jego zarys mięśni
-ciesze się ze przyszedłeś jednak ta wigilia nie będzie aż tak nudna jak myślałam usiedliśmy do stołu 
- dobry wieczór- przywitał się
-dobry - odpowiedział ktoś

-to jest Sam.. - nie dopowiedziałam nazwiska- mój chłopak - tak, właśnie przedstawiłam go rodzinie jako mojego chłopaka- zostanie naszym niezapowiedzianym gościem - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go za rękę na miejsce miedzy mną a Sebastianem przy kolacji zaczęło się coś co od zawsze mnie wkurwia delikatnie mówiąc
-a wiec Sam, to zdrobnienie czy...?

-zdrobnienie od Samuel po dziadku ale wole po prostu Sam-odpowiedział uprzejmie

- wiec Sam przepraszam ze zapytam co cie do nas sprowadza nie wolał byś spędzać czas z rodzina

-ja go tu sprowadzam- wcielam się a on chwycił mnie za rękę na co moi bracia zrobił krzywe miny

-mamo mogę ich zamordować?- zapytałam słodko mogę przysiądź ze Sammy się wzdrygnął ,no w końcu widział mnie w akcji na moim pierwszym polowaniu.. byłam jak burza. Za to moja mama wysłała mi karcące spojrzenie i zignorowała moje pytanie

-Spokojnie Kiro wiem co to znaczy rodzeństwo...-powiedział ze śmiechem

-Masz rodzeństwo?-zapytał Sebastian- młodsze czy starsze? 

- to i to starszy Dean i młodszy Adam... ale on nie żyje- dopowiedział po chwili prawie szeptem, co i tak wszyscy usłyszeli.

-przykro mi z powodu Adama a drugi brat?Dean? gdzie on jest -ciągnęła mama ta kobieta na prawdę nie wie kiedy się zamknąć..

-Brat.. pojechał do przyjaciółki... Niestety musi pomóc jej w pracy..-popatrzyłam na niego ze zdziwieniem- do Charlie-wyjaśnił

-aha... to co? Może teraz prezenty?- podnieśliśmy się od stołu kiedy szlam już w stronę choinki Sam mnie zatrzymał.

- mam coś dla ciebie- uśmiechnęłam się czując na sobie wzrok rodziców kiedy Sammy wyjmował male pudełko z kieszeni podał mi je a po otwarciu ujrzałam naszyjnik nigdy takiego nie widziałam.. piękny były to delikatne wzory zamknięte w okręgu zawieszone na delikatnym łańcuszku.

-Dziękuję Sammy- kiedy zapiął mi naszyjnik zarzuciłam mu ręce za szyje cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok mojej mamy. Nic dziwnego... w końcu to pierwszy chłopak którego jej przedstawiłam.. tak w sumie to nie wiem czy Sammy tak dokładnie nim jest no ale za późno.. -dzięki malej pomocy Cassa chroni przed demonami i aniołami-wyszeptał mi do ucha

-ja tez choć dla ciebie mam chciałam ci dać kiedy następnym razem się spotkamy ale no cóż-złapałam go za rękę i pociągnęłam do mojego pokoju. Winchester śmiesznie wyglądał na tle czerwono szarej tapety.. Przynajmniej nie mam porozwieszanych plakatów z serialu.. Wyciągnęłam zegarek z wygrawerowanym małym pentagramem a dokładniej diabelską pułapką pod spodem
-daj rękę- podał mi ja a ja zapięłam mu zegarek na nadgarstku
-wiesz ze nie musiałaś.. pewnie koszto...- nie skończył bo skutecznie zamknęłam mu usta moimi
-zamknij się- jeszcze raz go pocałowałam
-chodź już bo moje kochane rodzeństwo zaraz tu wparuje - kiedy akurat otworzyłam drzwi Jonathan stal po moim pokojem z ręka uniesiona na wysokość klamki
-mówiłam..- stwierdziłam odwracając się do chłopaka 
dołączyliśmy do reszty mojej rodziny rozpakowujących właśnie prezenty dostałam słuchawki kasę i tradycyjnie pełno słodyczy. Po całej tej wigilii  Sam postanowił wrócić już do Domu więc, odprowadziłam go do garażu.. gdzie odesłałam go.. przez okno.. które sprawdza się tak samo jak lustro. Przez kilka kolejnych dni dałam spokój Winchesterom w końcu muszą też kiedyś pracować. Umówiłam się z Samem na Sylwestra.. na szczęście dzięki drobnej modyfikacji zaklęcia, u Sammy'ego także minął tydzień. Jak dla mnie, był to najdłuższy tydzień życia.

__________________________________  


Mam nadzieje że rozdział się podobał :)










Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top