12.Hohoho

Siedziałam w szkole na korytarzu na ławce. Sama. Juli, moja naj.. przyjaciółka zaszyła się gdzieś ze swoim nowym chłopakiem... Stawiam na to że teraz obściskiwali się w szatni... Tylko się nie połknijcie! Czy ja jestem zazdrosna?Może... Nie o jej chłopaka, bo tak szczerze, rudy jest spoko ale nic więcej. Zazdrosna o to że ona jest z kimś kogo kocha, albo jej się wydaje że tak jest..., a ja? Czuje pustkę.

________________________________________


Z racji zbliżających się świąt. Julita, bo jak by inaczej zaciągnęła mnie na jakieś badziewne romansidło w tematyce świątecznej, przyszła z chłopakiem i przez większość czasu się obściskiwali, znowu. Nie to było najgorsze, najgorszy był renifer który przypominał mi bardziej łosia, który kojarzył mi się.... z Samem.Po filmie wyszłam przed budynek,otulając się mocniej płaszczem i szalem ,nie chciałam żeby widziała że płakałam, potrzebowałam ochłonąć, a miałam całkiem sporo czasu bo oni mieli iść jeszcze na zakupy do galerii obok, usiadłam przed budynkiem na futurystycznej podświetlanej ławce w kształcie prostokątnego klocka i oparłam łokcie na kolanach a głowę ukryłam w dłoniach, tęskniłam cholera tęskniłam, mogłam zostać z chłopakami, tak cholernie za nimi tęskniłam, tęskniłam za Samem, uwielbiałam ten jego głos ,to jak wymawiał moje imię

-Kira?-super jeszcze teraz mam go w głowie, westchnęłam-Kira!- usłyszałam głośniejsze dobiegające wyraźnie z przede mnie, podniosłam głowę nie mogłam uwierzyć w to co widziałam przede mną stał Sam , cholera mój Sam. Czy a nazwałam go właśnie moim? Pierdolić to! On tu był, stał tam i się uśmiechał, rzuciłam się na niego i wpadłam mu w ramiona, przytulił mnie i odsuwając się troszkę ode mnie mocno mnie pocałował, nie wiem ile tak trwaliśmy ale przerwało nam głośne " Ehem..." wydawane przez oczywiście moją przyjaciółkę

-Czy ja wam przeszkadzam?-Zapytała Juli jeżdżąc wzrokiem ode mnie do Sama i z powrotem zatrzymując się na nim i zilustrowała go wzrokiem- ja cię gdzieś chyba widziałam...- powiedziała, chyba sama do siebie. Zapomniałam powiedzieć że moja kochana Juli obejrzała ze mną chyba tylko dwa odcinki "Supernatural" przez co średnio kojarzy Sama, nie podzielała mojej miłości do serialu i ogranicza się do bycia Potterhedem i LOTRowcem .  

-Sam- podał jej i jej chłopakowi rękę.

-Julita, a to, Filip-Uśmiechnęła się promiennie.Już go pewnie polubiła-Przyszliśmy sprawdzić co u ciebie bo tak szybko wybiegłaś z sali ale widzę że masz towarzystwo więc nie przeszkadzamy- popchnęła Filipa do tyłu i odeszli w stronę galerii po kilku krokach obejrzała się i bezdźwięcznie poruszała ustami a ja wyczytałam z nich jedno słowo- ciacho-Kolejny faceplam

-Czy ona nazwała mnie ciachem?-zapytał Sam 

-Być może...-pociągnęłam go koło siebie na ławkę, na co on zareagował ze śmiechem

-Patrz co mam...-wyciągnął z kieszeni kurtki... rogi renifera, zaczęłam się śmiać kiedy je założył i szybko zrobiłam mu zdjęcie

-Moja nowa tapeta- Uśmiechnęłam się bardziej i pocałowałam go w jego zmarznięty nos. Na co on odpowiedział mi podnosząc nas i kierując w stronę galerii 

-Gdzie idziemy mój łosiu?- zapytałam nadal szczerząc się jak głupi do sera, co mogłam poradzić że się za nim stęskniłam

-Zobaczysz-zakrył mi oczy, i odkrył dopiero gdy staliśmy koło wielkiej choinki pod którą stał.. Dean w czapce mikołaja, z wielką paczką "czegoś", nie wiem dokładnie czego bo było zapakowane papierem w...mikołaje? Uściskałam go, po czym poszliśmy na parking gdzie czekała na nas taksówka. Pojechaliśmy do niezamieszkałego domu na obrzeżach miasta, ktoś zaczął budować spory dom ale no cóż, przyszła zima przez co przerwali budowę a budynek stoi opuszczony.

Weszliśmy do środka w jednym z pokoi na środku stało duże lustro stojące, z namalowanymi na nim enochiańskimi symbolami zamkniętymi w kole 

-Cass znalazł sposób żebym mógł się z tobą spotkać-szepnął mi do ucha Sam

-Proszę-Dean podał mi pudełko które cały czas trzymał w rękach

-Ale ja dla was nic nie mam...

-Po prostu otwórz -otworzyłam pudełko w środku znajdowała się dosyć gruba ale jednocześnie nie wielka książeczka oprawiona w skórę w środku zapisana różnymi symbolami

-Kiedy tylko będziesz chciała możesz się do nas przenieść..-Zaczął niższy

-ale.. przecież magia nie działa w ....

-Nie działa w świecie w którym byliśmy poprzednio... w twoim o dziwo działa.- Sammy się uśmiechnął się a ja wyjęłam z pudełka książkę

-I co teraz?-zapytałam, mogła bym przysiąc że poczułam jak coś przeze mnie przepływa. Może mają rację... z resztą przekonamy się

-masz zakładkę -wskazał na czerwoną wstążkę zawieszoną między kartkami. Otworzyłam książkę na zaznaczonych stronach na jednej rozrysowane były takie same znaki co na lustrze a na drugiej stronie był tekst  -wypowiedz słowa u góry

-*ODO AR ADOHI - powierzchnia lustra zafalowała - I co teraz?

-Teraz skaczemy-stwierdził Dean po czym ... wbiegł w lustro

-Teraz ty-puścił mnie przodem Sammy- Wylecisz... gdzieś... Nie wiem gdzie... myśl o jakimś miejscu... albo osobie a przeniesiesz się tam gdzie dana osoba jest-Wbiegłam w lustro po czym upadłam tak jak kot- na 4 łapy. A zaraz obok mnie znalazł się Sam podniosłam się, byłam dokładnie tam gdzie chciałam w kryjówce ludzi pisma. Deana nigdzie nie widziałam... mogłam myśleć o Deanie zamiast o miejscu... Zadzwonił telefon Sama, a ten włączył go na głośnik

-Gdzie wy do diabła jesteście?!

-W bibliotece w bunkrze a ty?

-W garażu już do was idę -Razem z Deanem przyszedł Cass i jego dziewczyna... wyglądali komicznie Ona miała doczepione białe skrzydełka a Cass na głowie świecące różki.. Zaczęłam się śmiać Dean chciał założyć mi czapkę elfa mikołaja czy coś ale ja zabrałam mu z głowy jego przez co on musiał zostać tym krasnalem.. 

-Nie rozumiem jednej rzeczy kiedy wracałam do siebie tu była końcówka lata.. a teraz nagle święta?

-Jest lato ale Sammy kiedy trafił do twojego świata postanowił urządzić ci święta więc... 

-Nie rozumiem więcej niż jednej rzeczy... przebrania Cassa.. -powiedziałam na co zrobił się lekko czerwony na twarzy

-Ja.. to znaczy Meg..-zaczął się tłumaczyć ale ta mu przerwała

-Stwierdziłam że tak będzie śmieszniej-Powiedziała Meg cały czas trzymając się swojego anioło-diabełka -I jest-potargała mu włosy

-Ok teraz wygląda komicznie- rozczochrane włosy rozwiązany krawat i te różki.. 

-Z resztą my nie zostajemy tu zbyt długo zabieram Cassi'ego na imprezę tematyczną- Powiedziała Meg. OK tego się nie spodziewałam ale fajny pomysł...

-A ja obiecałem pomóc jednemu początkującemu łowcy więc... zostaniecie sami-powiedział a ja poczułam jak moje policzki przybierają barwę czapki na szczęście cała trójka przy pomocy Meg zniknęła. Zostałam sam na sam z Samem**który nic więcej nie mówiąc złapał mnie za rękę i gdzieś pociągnął. Otworzył drzwi swojego pokoju a tam zobaczyłam pełno kolorowych światełek i małą choinkę w kącie 

-To jak? Tradycyjne święta czy coś innego?-Zapytał kiedy przyglądałam się pokojowi 

-Łał... chociaż mam ciekawy pomysł.. jak już tu jestem możemy potrenować..- popatrzył się na mnie unosząc brwi- Ale nie tak jak masz na myśli-powiedziałam przez co był wyraźnie zawiedziony

-A co ja mam na myśli? - Droczył się a ja zignorowałam to mówiąc

-Możemy potrenować walkę w ręcz... chyba że masz jakąś sprawę... A jak skończymy to możemy zrobić jakieś tradycyjne święta

-Dobra.. może być... tylko zastanawiałem się skąd wziął ci się pomysł na to żeby potrenować...-Na te słowa odwiązałam szal który cały czas zasłaniał mi szyje ukazując mu jeszcze czerwoną malinkę.

-Mam ochotę ci skopać za to tyłek-powiedziałam wskazując na jego dzieło, na co tylko się zaśmiał przyciągnął mnie do siebie bliżej i pocałował

-Jeśli tak bardzo chcesz to jest sprawa.. tyle że w sąsiednim stanie..

-To jedziemy..tylko żebym wróciła w miarę szybko do domu... chociaż biorąc pod uwagę że ostatnio nie było mnie 2 godziny a tu spędziłam prawie tydzień..

-W takim razie mamy tydzień dla siebie-stwierdził po czym wpakowaliśmy każdą możliwą broń i ruszyliśmy piękną impalą na kolejne mordobicie.


______________________

*( oh-doh ar-reh ah-doh-ee) w luźnym tłumaczeniu otwórz nowe królestwo - Tak wiem że brzmi jak polecenie z Windowsa ale nie byłam zbyt kreatywna ;D a słownik jest ograniczony..

** sam na sam z Samem xd [Tylko mnie bawi to zdanie?]   

I sorki że zamieniłam to ff w komedie romantyczną... So Sorry 














Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top