33. To by było zbyt łatwe

***Kira***

Namalowałam symbol na ścianie

-Jesteś gotowy?-zapytałam a Gabe kiwnął głową-No to.. powodzenia.-Uderzyłam dłonią w symbol a nasz aniołek zniknął. Sherlock stał chwilę jak wryty w ziemię i coś analizował. Po chwili zaczął chodzić w okół miejsca gdzie chwilę temu stał Gabriel.

-Zero śladów, jak by rozpłyną się w powietrzu- powiedział zaintrygowany Holmes

-Bo on się teleportował!-Krzyknął Dean

-Nonsens. Jestem pewny że wyszedł innym, najprawdopodobniej ukrytym, wyjściem.

-Nie masz dowodów- stwierdził Dean

-Mam-zaprzeczył detektyw

-Nie, nie masz. Wszyscy wiemy że się teleportował

-Musisz być takim idiotą?-zapytał Sherlock, a Dean zrobił się cały czerwony ze złości

-Dzieciaczki mam Was serdecznie dosyć! Przestańcie się kłócić!- krzyknęłam

-Oczywiście Pani przedszkolanko. Wyślij mnie do kąta-warknął Dean.

-Nie mogę pracować w TAKIM towarzystwie. Wychodzę.-Powiedział Sherlock i zamaszystym ruchem otworzył drzwi.

-Zaczekaj!- Krzyknęła Juli i pobiegła za detektywem. Dean burknął coś pod nosem i kopnął ścianę, po chwili jednak zdał sobie chyba sprawę z tego że zbrojone ściany bunkra są zbyt twarde i najprawdopodobniej połamał sobie palce u stopy. Nie skomentowałam tego. Dean jęknął i wyszedł z pomieszczenia.

Po chwili dostaliśmy SMS'y od Gabe'a

Gabriela: Charlie-smerfy

Meg i Castiel- Ananas i Narnia

Ja- Gumi-jagody.

Reszta zajmijcie się jakąś sprawą czy coś...

Czyli mamy zostać w bunkrze... Super. To ja chyba zabiorę Sama i pójdziemy na coś zapolować a Juli będzie pilnowała żeby Dean nie zamordował Sherlocka...

Do pomieszczenia wpadła zdyszana Juli.

-Dostałaś SMS'a?-zapytała a ja pokiwałam głową

-Chyba razem z Samem...-zaczęłam ale ona mi przerwała.

-Nie ma mowy! Nie zostawisz mnie z nimi!- Chyba jednak muszę zostać...

-No dobra...-powiedziałam bez przekonania.

Reszta dnia minęła nam bez rozlewu krwi. Wieczorem byłam zmęczona i chciałam położyć się nieco wcześniej spać ale idąc koło biblioteki oczywiście musiałam zostać zawołana przez Juli po jakąś pierdołę.

Kiedy nareszczie szłam w stronę pokoju Sama minęłam po drodze Deana.

-Hej gdzie idziesz?-zapytałam w obawie że idzie udusić detektywa, który nadal razem z Juli rozmawia w bibliotece. Znając Juli nie pójdzie dzisiaj spać tylko przegada z Sherlockiem całą noc...

-Na strzelnice, postrzelać do prototypu Sherlocka-a widząc moją minę dodał- Do tarczy.-Uff... a już się bałam.

***Juli***

-Sherlock?-zapytałam w pewnym momencie

-Hm?- podniósł wzrok znad gazety

-W którym momencie historii jesteś?-zapytałam przysuwając się bliżej.

-Słucham?-potrząsnął głową nie rozumiejąc o co mi chodzi

-No... Emmm... co teraz dzieje się w twoim świecie?

-Szukam przestępcy Moriarty'ego - odpowiedział po chwili namysłu

-A spadłeś już z dachu?-Zapytałam a detektyw wzdrygnął się na samą myśl

-Słucham?! Cóż za niedorzeczność-zamaszystym ruchem rzucił gazetę na stolik i wpatrywać się we mnie opierając podbródek na dłoniach.

-Kusi mnie żeby powiedzieć Ci co się stanie...-Mówić mu czy nie mówić?- Kira!-zawołałam ją a chwilę później stała w drzwiach.- Mogę mu powiedzieć?

-Ale co?-zapytała zdziwiona

-No wiesz co...

-Nie, nie wiem.-powiedziała patrząc na mnie jak na idiotkę

-Pamiętasz że oglądałyśmy CAŁY serial...

-Dobra teraz już wiem.

-To mogę mu powiedzieć co się stanie?-zapytałam

-Nie.-powiedziała po czym ignorując mnie wyszła z pomieszczenia. Na widok mojej obrażonej miny kąciki ust Sherlocka lekko się uniosły. To prawie uśmiech!

***Kira***

Kiedy weszłam do pokoju Sama jeszcze nie było. Poszłam pod prysznic, przebrałam się po czym dosłownie rzuciłam się na łóżko. Nie czekając na Sama wpadłam w objęcia Morfeusza.

________

Obudziło mnie skrzypienie otwieranych drzwi. Sam próbował wyjść z pokoju tak żeby mnie nie obudzić... Oczywiście znowu mu się to nie udało.

-Hej Sammy!-mruknęłam na tyle głośno żeby mnie usłyszał.

-Hej, nie chciałem Cię budzić- Domyśliłam się... Ale mam lekki sen. Tym bardziej rano. Każdy nawet mały szmer, kiedy już prześpię te minimalne 6h, nie pozwala mi dalej spać.

-Która godzina?-zapytałam

-10

-Co? Jakim cudem?-przespałam jakieś 12h. To nowy rekord.-Powiedz że w ciągu tych kilku godzin Dean nie zabił jeszcze Sherlocka...

-Nie. Za to po rozstrzeliwał nam wszystkie tarcze i trzeba kupić zapas nowych...

-Czyli Dean się teraz pewnie nudzi-zaśmiałam się.

-Dean całą noc spędził na strzelnicy i jakąś godzinę temu poszedł spać.

-Skoro Dean śpi...-zaczęłam z uśmiechem- To idę po placek.-zerwałam się z łóżka i udałam się do kuchni. Sammy oczywiście za mną. - Gdybym była Deanem... Gdzie schowała bym placek?-zapytałam sama siebie. Poszłam do szafki w której Sammy trzymał zdrowe produkty. - Bingo!-krzyknęłam wyjmując pachnące ciasto na stół. Sammy się zaśmiał. Rozmawialiśmy jakieś pół godziny przy cieście aż do kuchni wpadł Detektyw.

-Macie problem!-powiedział nieco zbyt entuzjastycznie -Tabliczka ma drugą stronę...

-Poradzisz sobie z nią w ciągu kilku minut prawda?-zapytałam z nadzieją. Sherlock uśmiechnął się psychopatycznie

-To nie będzie takie proste.-powiedział po czym prawie w podskokach wyszedł z pomieszczenia.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top