Rozdział 2

Ja i on... razem... wylecieliśmy z pierwszych zajęć. Czy mogło spotkać mnie coś gorszego już pierwszego dnia?! Po kiego grzyba przyczepił się do mnie? Nie widział, że było więcej dziewczyn na naszym roku?

Usiadłam na ławce w korytarzu naprzeciw drzwi do sali, w której odbywały się moje zajęcia. Ten wariat usiadł obok mnie... Nie mógł sobie gdzieś pójść?

– No weź – prychnęłam. – Nie możesz iść do swoich przyjaciół, czy coś?

Zerknął na mnie gniewnie.

– Przez ciebie wywalili mnie z pierwszych zajęć, a nie mogę nawalić tym razem – odparł trochę zdenerwowany.

Przewróciłam oczami. Czy on właśnie zwalił na mnie całą winę?

– Nie zapraszałam cię do mojej ławki – parsknęłam, odwracając się do niego plecami. – Nie mogłeś wybrać sobie innej dziewczyny? Miałeś ich do wyboru mnóstwo... Dlaczego akurat ja?

Skrzyżowałam ręce na piersi. Marzyłam tylko o tym, aby się ode mnie odczepił. Mógłby pójść dręczyć inną dziewczynę.

– Bo być może mi się podobasz? – rzucił, rozsiadając się na ławce.

– Jasne – rzuciłam sarkastycznie.

– Sarkazm to ostatnia deska ratunku dla osób o upośledzonej wyobraźni – odparł.

Przewróciłam oczami, teraz będzie mi jeszcze walił cytatami z książek?

– Miasto Kości?

Zaśmiał się.

– Ten najbardziej atrakcyjny też jest blondynem – wyznał. – Powinienem się z nim utożsamiać.

– Tylko, że ten najbardziej atrakcyjny ma coś w sobie, nie to co ty – odcięłam się, obracając się przodem do niego.

Poprawił się na ławce, a ja poczułam drżenie drewna pod dupskiem.

– Dlaczego jesteś taka nabuzowana?

– Bo mnie ktoś wkurza – prychnęłam.

– Hm... Ciekawe kto to taki? – zastanawiał się na głos. – Chyba nie ja... Ja jestem zbyt przystojny, aby się na mnie wściekać.

Wzniosłam oczy do nieba, modląc się o rychłą śmierć. Jeżeli jestem na niego skazana, to chyba wolałabym być martwa... Wtedy mógłby gadać o sobie i gadać do woli, bez wnerwiania mnie, bo i tak miałabym już wywalone na niego, skoro bym nie żyła.

– Znam podobnego typa, co ty. Też ma o sobie zawyżone mniemanie i twierdzi, że jest mega przystojny – przewróciłam oczyma, przypominając sobie Czarnego Kota i jego zaloty. – Też myślał, że ma u mnie szansę, ale dostał ode mnie kosza tyle razy, że w końcu dał sobie spokój.

Spojrzałam na niego, a on zerknął na mnie podejrzliwie.

– Ja po prostu stwierdzam fakt. Jestem przystojny i każda na mnie leci – powiedział to w tak naturalny sposób, że miałam ochotę mu przywalić.

– Nie każda – odparłam.

– Jeszcze oszalejesz na moim punkcie.

– Chyba śnisz.

– Jeśli to sen, to wolałbym się nigdy nie obudzić.

Zacisnęłam dłonie w pięści, czując wzbierającą wściekłość.

– Możesz przestać? – pstryknęłam go w nos.

Spojrzał na mnie spode łba.

– Z czym?

– Z tym... podrywaniem na siłę – wydusiłam, starając się nie rumienić, chociaż moje ciało reagowało na to wszystko w odwrotny sposób. – Naprawdę do ciebie nie dociera, że może mi się nie podobasz?

Zaśmiał się, jakbym opowiedziała mu jakiś naprawdę dobry żart. Och, ależ on był irytujący!

– Nie dociera do ciebie, że nie podrywam cię na siłę? Po prostu widzę, że na mnie lecisz.

Spuściłam głowę, biorąc głęboki oddech. Musiałam się jakoś uspokoić.

– Jak masz na imię? – spytał nagle, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

O, nie. Nie ma takiej opcji, że wyjawię mu swoje imię. Co on sobie myśli?

– Cóż, wygląda na to, że ty już znasz moje imię i nazwisko, a nawet to z czego słynę. – To mówiąc, spojrzał na mnie podejrzliwie. – Więc to trochę niesprawiedliwe, że nie znam nawet twojego imienia.

Spuściłam wzrok na swoje splecione na udach dłonie. Ani się waż mówić mu swoje imię!

– W przeciwnym razie będę cię nazywać mała – oznajmił wesoło, a ja niemal warknęłam z wściekłości.

– Marinette – bąknęłam.

Westchnął cicho, ujmując moją dłoń.

– Piękne imię dla pięknej dziewczyny – i pocałował wierzch mojej dłoni.

Przewróciłam oczami. O zgrozo, pomyślałam.

– Wszystkie tak bajerujesz? – prychnęłam, ale jak na złość nagle zaburczało mi w brzuchu, a on nadal pochylał się nad moją dłonią, więc musiał to usłyszeć.

Uśmiechnął się tajemniczo.

– Będziemy tu tak siedzieć, czy może pójdziemy coś zjeść? Wciąż jeszcze mamy ponad godzinę przed następnymi zajęciami – zaproponował, a widząc moją niechętną minę, dodał: – Jesteś mi coś winna, w końcu to przez ciebie wylecieliśmy już z pierwszych zajęć.

No i co ja miałam zrobić w takiej sytuacji?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ponieważ rozdziały z tej historii są niezobowiązujące, mogą pojawiać się częściej, ale nie porzucę przecież mojego cudownego opka - Odzyskać Wspomnienia! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top