Rozdział 19
– Jesteś pewna, że chcesz z nim zamieszkać?
Zerknęłam na Alyę, która wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Czułam, że przyjaciółka źle to przyjmie, ponieważ nie miała pojęcia, że znałam Adriena o wiele dłużej niż tylko ten marny tydzień. Ale jak niby miałam jej to wytłumaczyć?
– Tak, Alya – powiedziałam, ale mimo wszystko poczułam ukłucie wątpliwości w sercu.
Szatynka zmierzyła mnie wzrokiem.
– Marinette Dupain-Cheng, ja cię nie poznaję – wyznała, wpatrując się we mnie tak, jakby widziała mnie po raz pierwszy.
Westchnęłam zrezygnowana, zwieszając ramiona. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, która rozparła się wygodnie na – o ile można było powiedzieć o wygodzie jeśli chodziło o ten mebel – krześle przy moim biurku. Ja natomiast leżałam na łóżku. Biorąc pod uwagę nasze obecne pozycje, przypominało to sesję terapeutyczną.
– To wciąż ja, Alya – wymamrotałam. – Po prostu chcę się wynieść z tego pokoju, zanim Lila doszczętnie zrujnuje moje życie – wyznałam, chowając twarz w dłoniach.
Ta rozmowa zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych.
– Ale... powiedz mi chociaż ile ty go znasz, co?
To pytanie zawisło w powietrzu pomiędzy nami, a ja poczułam się tak, jakby mnie spoliczkowała. Boże... To zabrzmi okropnie jak jej powiem, że po niecałym tygodniu znajomości uprawiałam z Adrienem seks... I to praktycznie na naszej „drugiej randce", ponieważ na „pierwszej" zrobił mi dobrze. Wzniosłam oczy do nieba, które było przesłonięte przez ten pierdzielony sufit. Gdybym tylko mogła... jakoś... powiedzieć Alyi o tych siedmiu latach mojej znajomości z... Czarnym Kotem.
– Osobiście? – spytałam, bo wpadłam nagle na genialny plan, a przyjaciółka zmierzyła mnie wzrokiem.
– No tak – prychnęła.
– To – zrobiłam dramatyczną pauzę, po czym oświadczyłam: – tydzień.
Alya uderzyła się otwartą dłonią w czoło, a potem spojrzała na mnie z politowaniem.
– Ale tak nieosobiście to będzie już z... – udałam, że liczę, pomimo tego, że Adrien sam wczoraj przypomniał mi od jak dawna się znamy i razem ochraniamy Paryż. – Siedem lat.
Alyi opadła szczęka – dosłownie. Po prostu rozdziawiła usta, a szczęka sama poleciała w dół, może nie aż do podłogi, ale na tyle nisko na ile to było możliwe.
– Jak to? – wydusiła z siebie.
Uśmiechnęłam się do niej tajemniczo.
– Znałam Agreste'a o wiele dłużej, ale osobiście poznałam go tydzień temu – wyjawiłam Alyi swój sekret, ale nie miałam najmniejszego zamiaru zdradzać jej swojego tajemniczego drugiego życia.
– Ale... jak? – wykrztusiła Alya.
– Poznaliśmy się przez internet – oznajmiłam, a przyjaciółka parsknęła śmiechem.
Po chwili zmierzyła mnie sceptycznie wzrokiem.
– I ja mam w to uwierzyć?
– Tak... Napisał do mnie pod pseudonimem – skłamałam.
– Niby jakim?
Czarny Kot – niemal mi się wymsknęło.
– Czarny Amor – powiedziałam cicho, czując jak na policzki wstępują mi rumieńce.
Alya wydała z siebie bliżej niezidentyfikowany odgłos, przyglądając mi się z na wpół rozbawioną, a na wpół zażenowaną miną.
– I ty na to poleciałaś?
– No właśnie nie, ale przedwczoraj wyznał mi całą prawdę o tym, że to on krył się pod tą mask... maską internetową – poprawiłam się. – I poprosił, żebym została jego dziewczyną.
Dobra... nie powiedziałam tego dokładnie tak jak to było, ale musiałam jakoś chronić nasze bohaterskie tyłki!
– Dobra... mniejsza – westchnęła Alya, łapiąc się za nasadę nosa dwoma palcami. – Powiedz przynajmniej, że z nim nie spałaś...
Szybko odwróciłam wzrok od przyjaciółki.
– Marinette... czy ty... uprawiałaś seks z Adrienem Agrestem? – zapytała Alya, a ja na powrót nakryłam twarz dłońmi. – O! Mój! Boże!
Zerknęłam ukradkiem na przyjaciółkę, która przyglądała się mojemu ciału.
– Hej! Nie patrz tak na mnie! Ty dużo wcześniej straciłaś dziewictwo! – rzuciłam w Alyę poduszką.
Przyjaciółka oberwała w twarz, a potem poduszka wylądowała na jej kolanach. Alya poprawiła okulary na nosie i zaśmiała się.
– Ale czekałam na to całe pół roku związku plus cztery miesiące naszej znajomości z Nino – wyjaśniła przyjaciółka, odrzucając mi poduszkę, ale w porę ją złapałam.
– A ja czekałam całe siedem lat zanim poznałam chłopaka, w którym skrycie się podkochiwałam – wyznałam, a Alya zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem.
– Ta cała wasza historia brzmi jakoś podejrzliwie – przyznała.
Ciekawe jak powinnam była przekonać Alyę do swojego kłamstwa? Powiedzieć jej prawdę o Czarnym Kocie i Biedronce? Czy może... Nie! To nawet nie wchodziło w grę!
Właśnie wtedy do pokoju wpadła Lila, a Alya niemal od razu się spięła. Ja natomiast zaczęłam się bawić swoimi palcami. Nie wiedziałam, czy ta dziewczyna już wie i mnie nienawidzi, czy może szykuje dla mnie zemstę specjalną.
– Cześć, Marinette – rzuciła wesoło, jak zwykle zakopując się w swojej szafie, a potem wyjrzała zza drzwiczek, obrzucając spojrzeniem moją przyjaciółkę. – Hej, Alya!
Odpowiedziałyśmy jej razem:
– Hej, Lila!
Jednak już mniej entuzjastycznie.
– Słyszałam, że Adrien wyprowadza się z domu bractwa – wyznała Alya, a Lila na chwilę zamarła.
Wzięłam głęboki wdech, czując, że Alya chyba tym razem przesadziła.
– Tak? – spytała podejrzliwie miłym głosem dziewczyna.
– Wiadomość z pierwszej ręki – odparła moja przyjaciółka. – Adrien sam się pochwalił, że kupił sobie mieszkanie.
Posłałam Alyi ostrzegawcze spojrzenie, ale zbyła mnie gestem ręki.
– To świetnie – stwierdziła. – Podobno zawsze narzekał na to, że było mu tłoczno. Teraz będzie miał całe mieszkanie dla siebie i jego haremu – prychnęła, po czym wybuchła krótkim śmiechem.
– Wiem też, że nie zamieszka tam sam – wyznała Alya.
I gdy już widziałam, że Lila przymierza się do ataku, drzwi do naszego pokoju otworzyły się, a w progu stanęli Adrien i Kaden. Ten pierwszy posłał mi zaniepokojone spojrzenie, zerkając to na mnie to na moją współlokatorkę; drugi natomiast podszedł do łóżka Lily i od razu się na nim rozwalił. Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, po czym posłała ponętny uśmiech mojemu chłopakowi.
Udałam odruch wymiotny, Adrien od razu wybuchł śmiechem, Alya dołączyła do niego po chwili, a ja udawałam, że niczego nie zrobiłam, gdy moja współlokatorka przeniosła na mnie swe spojrzenie. Chłopak wszedł do pomieszczenia i opadł na moje łóżko, przez co musiałam szybko podnieść swoje nogi, aby mi ich nie zmiażdżył. Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek, opuszczając swe kończyny, a on puścił mi oczko.
Lila to zauważyła.
Kaden również.
– Skończ z tym, Agreste – prychnęłam, a on chwycił jedną z moich, bosych już, stóp i połaskotał.
Zaczęłam się śmiać i próbowałam wyrwać swoją nogę z jego uścisku, ale wtedy przygwoździł mnie swoim spojrzeniem. Wciągnęłam z sykiem powietrze, opanowując w międzyczasie śmiech. Nagle wszyscy, którzy znajdowali się w tym pokoju poza naszą dwójką, przestali się liczyć, byliśmy tylko my. Trwaliśmy tak, mierząc się spojrzeniami, aż wreszcie Kaden odchrząknął.
Ja i Adrien odwróciliśmy od siebie spojrzenia, rumieniąc się. Spostrzegłam, że Kaden usiadł na łóżku Lily, a ta z kolei opadła ciężko na krzesło przy swoim biurku. Zerkała to na mnie, to na Adriena.
– Marinette, może wpadłabyś dzisiaj na imprezę? – zaproponował szatyn.
Kuźwa, co oni mieli z tymi poniedziałkowymi imprezami?
– Ona nigdzie nie pójdzie – warknął Adrien, nie dając mi dojść do słowa, po czym położył sobie na udach moje obie nogi.
Zerknęłam na niego pytająco.
– A może pozwolisz swojej dziewczynie samej decydować? – zaproponował Kaden, a ja miałam wrażenie, że Lila się zapowietrzyła.
– Nie mam najprzyjemniejszych wspomnień z ostatniej poniedziałkowej imprezy, dlatego sobie odpuszczę – palnęłam, a Adrien spojrzał na mnie z wyrzutem.
Nie pogarszaj mojej sytuacji – powiedziałam do niego bezgłośnie, a on w odpowiedzi skinął głową.
Alya przyglądała się naszej czwórce z nieskrywaną ciekawością.
– Ach, więc to prawda, że jesteście parą? – spytała Alya, wbijając ostatni gwóźdź do mojej trumny.
Adrien spojrzał na Alyę, wpierw jednak upewniwszy się, że Lila jeszcze oddycha, dopiero potem odparł:
– Tak.
Lila wstała gwałtownie z krzesła i wycelowała w Adriena palcem wskazującym.
– Zapłacisz mi za to! – zagroziła mu, a ja spojrzałam na swojego chłopaka, który nagle napiął mięśnie. – I jeszcze mnie popamiętasz! – syknęła, a potem podeszła do drzwi, ale zanim je otworzyła, odwróciła się jeszcze mierząc mnie swoim nienawistnym spojrzeniem.
Zacisnęłam swoje dłonie w pięści tak, że aż pobielały mi knykcie.
– Jeszcze się przekonasz na własnej skórze, jak bardzo się co do niego pomyliłaś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top