Rozdział 17

Zapraszam na dzikie seksy! XD

Wiem, że ten fanart się powtarza, ale nie mogę znaleźć równie cudownego, co ten :c

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Adrien odniósł mnie do akademika jako Czarny Kot, a ja miałam ogromną nadzieję, że nie zastaniemy tam Lily. Chociaż on zapewniał mnie, że Lila o wiele bardziej woli spędzać noce w domu bractwa, co sprawiło mi ból. Dlatego, gdy tylko odstawił mnie do mojego pokoju, zatrzymałam go zanim wyszedł.

– Zostań ze mną – poprosiłam.

Spojrzenie jego zielonych oczu nie spuszczało wzroku z mojej twarzy.

– Oczywiście, księżniczko – obiecał, przyciągając mnie do siebie.

Wtuliłam się w jego silne ramiona, czując się odrobinę lepiej, chociaż musiałam spuścić na nas tę bombę, jaką dzisiejszego poranka okazała się Lila. Alkohol trochę przytępił moje zmysły, więc zapomniałam o to wcześniej wypytać Adriena, no i jeszcze miałam na głowie inne rewelacje – odkrycie tożsamości, pierwszy raz i te sprawy.

– Adrien – wyszeptałam, a on na dźwięk swojego imienia odsunął się ode mnie odrobinę, spoglądając mi w oczy.

– Hm? – wymruczał.

– Co się stało dzisiejszego ranka pomiędzy nami? Dlaczego tak zareagowałeś na obecność Lily? – zapytałam, czując pod swoimi dłońmi jak napiął mięśnie.

Poruszyłam się niespokojnie w jego ramionach, kiedy tak odwzajemniał moje spojrzenie.

– Nie chcę, aby ci zrobiła jakąś krzywdę – wyznał. – Mari, kocham cię i szaleję na twoim punkcie, ale moje szaleństwo jest niczym w porównaniu z tą wariatką.

Zamrugałam zdziwiona i trochę przerażona.

– Ona ma obsesję na moim punkcie – wyszeptał, gładząc dłonią mój policzek. – Właśnie dlatego chciałbym z tobą zamieszkać, bo obawiam się o twoje bezpieczeństwo.

Przygryzłam dolną wargę, przyglądając się jego zamaskowanemu obliczu.

– Ona nie jest normalna, Mari. Musimy coś prędko wykombinować, zanim odkryje, że jesteśmy razem.

Uśmiechnęłam się do niego, a Adrien przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego, czując jak zalewa mnie fala spokoju. Czyli już oficjalnie byli parą?

– To może ja się ubiorę – wymamrotałam wciśnięta w jego klatkę piersiową.

– A po co? – zaśmiał się.

– Lila może tu wejść w każdej chwili – wyznałam z obawą.

– Nie ma takiej opcji.

– Skoro ciebie nie ma na imprezie, to będzie cię szukać...

– Nie będzie – zapewnił, po czym dodał: – Myślisz, że ona tylko za mną się ugania? Zaliczyła ją już większość chłopaków w moim bractwie.

Spuściłam wzrok, wpatrując się czubki jego butów i swoje bose stopy.

– Hej – powiedział cicho, unosząc mój podbródek. – Wiem, bo chłopaki ciągle się z niej nabijają, kiedy jej tam nie ma. Ale ja... ja jeszcze na nic jej nie pozwoliłem.

Spojrzałam mu w oczy, zastanawiając się, czy mówił prawdę.

– Ale wtedy... w tamtym pokoju...

– Jak już mówiłem, chciała mi... – zawahał się. – Zrobić loda, ale ty wpadłaś i pozamiatane. Powinnaś była zobaczyć jaka była wściekła, kiedy kazałem jej spieprzać ode mnie – zaśmiał się. – A potem dostałem w twarz.

Przygryzłam dolną wargę.

– Dobrze, wybaczam ci – wyszeptałam, a on posłał mi zawadiacki uśmiech.

– Myślałem, że seks był tym wybaczeniem – zaśmiał się, ale spiorunowałam go wzrokiem, więc się zamknął.

– Zostaniesz ze mną? – spytałam cicho.

– Oczywiście, że zostanę – musnął wargami moje czoło. – To był twój pierwszy raz i wiem, że potrzebujesz teraz, żebym był blisko ciebie.

Chwyciłam go za rękę i poprowadziłam do łóżka.

– A zmieścimy się na tym łóżku? – zapytałam.

Zaśmiał się, po czym ułożył się wygodnie na materacu.

– Gdzie z tymi butami?! – rzuciłam gniewnie.

Adrien roześmiał się, mówiąc:

– Plagg, chowaj pazury.

Zdjął buty po detransformacji.

Tikki przyleciała powitać Plagga, który z kolei zajął się pałaszowaniem kawałka sera... I nagle to do mnie dotarło. Spojrzałam na Adriena, śmiejąc się.

– To po to ci było tyle camemberta – wydusiłam pomiędzy salwami śmiechu.

Adrien zaśmiał się krótko, unosząc znacząco brwi.

– Dobra, to ja się przebiorę w coś mniej prześwitującego, a tobie oddam tę koszulkę – powiedziałam, wpatrując się w jego nagi tors.

Zdjęłam T-shirt i rzuciłam mu. Podeszłam do szafy, skąd wydobyłam moją kolejną piżamkę w kocie łapki, a potem dołączyłam do niego na łóżku.

Przytulił mnie do siebie, cmokając w skroń.

– Idziemy spać, czy może masz ochotę na jakieś małe igraszki? – uśmiechnął się do mnie tajemniczo.

– Trochę mnie jeszcze boli to podbrzusze, więc może nie miałbyś nic przeciwko, gdybym... pasowała?

Pocałował mnie w policzek.

– Nie ma sprawy, księżniczko.

Zachichotałam, a on przytulił mnie do swojego nagiego torsu.

– Podoba mi się ten motyw kocich łapek – wymruczał mi do ucha.

– Wiem, Kotku – odparłam, zwracając ku niemu twarz. – Pasuje do twojej kociej łapki – powiedziałam, nagle zdając sobie sprawę z tego, że tatuaż Adriena był właśnie o jego podwójnym życiu, dlatego wskazałam palcem wytatuowany symbol wolności.

Skinął głową.

– Nieźle kombinujesz.

– Ma się ten zmysł obserwacji.

– Nie wątpię, Kropeczko.

Odwróciłam się przodem do niego, a on objął mnie. I tak wtuleni w siebie zasnęliśmy.



Adrien przebudził się nad ranem z silną potrzebą spuszczenia ciśnienia. Nawet nie protestowałam, gdy zaczął mnie całować, a jego ręka niemal od razu powędrowała mi pod bluzkę. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek, czując jak zaciska palce na moim sutku, wywołując ze mnie jęk. Wyprężyłam się, gdy otarł się o moją kobiecość swoim twardym jak skała członkiem. Wyjęczałam jego imię, a wtedy jego język rozpoczął penetrację moich ust. Przygryzłam jego dolną wargę.

– Chyba jestem już gotowa na ciebie, Kotku – wyjęczałam, gdy przesunął wargami po mojej szyi.

Z prędkością błyskawicy, zerwał ze mnie koszulkę, a potem zsunął moje spodenki, samemu uwalniając się ze spodni i bokserek. Westchnęłam cicho z rozkoszy, podziwiając jego przyrodzenie.

– Teraz, czy może jeszcze trochę poczekamy? – zapytał, uśmiechając się złośliwie.

Poruszyłam biodrami, ocierając się o jego penisa, a on warknął, wyczuwając zapewne wilgotność mojej szparki. Spojrzałam na niego wyzywająco i właśnie wtedy wsunął we mnie swój członek. Zajęczałam cicho, obawiając się porannych szwendaczy na korytarzach akademika, po czym odpowiedziałam na jego pchnięcia, ruchami swoich bioder. Adrien zajęczał, spoglądając mi w oczy.

– Wciąż nie mogę się nacieszyć tym jaka ciasna jesteś – wysapał mi do ucha, a ja zadrżałam.

Uśmiechnął się złośliwie, widząc moją reakcję na jego słowa.

A wtedy przypuścił atak na moją szparkę – przyspieszył swoje ruchy, wbijając się we mnie mocno aż po nasadę swojego penisa. Jęczałam, wijąc się pod nim z rozkoszy. A wtedy, przenosząc ciężar swojego ciała na jedną rękę, wsunął palce pomiędzy moje uda, drażniąc splot nerwów i wprawiając mnie w ogromną ekstazę. Pchnięcia jego członka były mocne, a palce potęgowały moje doznania. Zaczęłam się wić, jęcząc jego imię. Zacisnęłam dłonie na pościeli, a Adrien spojrzał mi w oczy. Odpowiedziałam na jego spojrzenie, a potem przez nasze ciała przetoczyło się spełnienie.

Poczułam jak moje ciało ogarnia to dziwne, ale ogromnie przyjemne uczucie, zupełnie jakbym staczała się na krawędź przepaści i z niej spadała. Adrien zaczął coraz głośniej sapać, poruszając się we mnie jeszcze przez chwilę, a potem opadł na mnie padnięty.

To był szybki numerek, ponieważ oboje obawialiśmy się pewnego intruza. Dlatego zaraz po tym Adrien przemienił się w swoje alter ego i ułożył na powrót u mego boku. Spaliśmy tak długo, dopóki Lila nie wpadła do pokoju.

– Ach, tu jesteś – oznajmiła, spoglądając na mnie z udawanym zainteresowaniem. – Martwiłam się o ciebie, kiedy nie znalazłam cię tutaj wczorajszego wieczoru.

Pomyślałam o wieczorze w barze i o tym jak odkryłam tożsamość Czarnego Kota, a potem uprawiałam z nim seks... No... Całkiem sporo doznań jak na jeden wieczór. Zerknęłam na Lilę, uśmiechając się złośliwie.

– Miałam ciekawsze zajęcia – oznajmiłam, a Lila zmierzyła wzrokiem bohatera u mego boku.

– Właśnie widzę – prychnęła.

Czarny Kot puścił jej oczko, a ona natychmiast wzdrygnęła się z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.

– Doprawdy nie mam pojęcia, co ty w nim widzisz, skoro ugania się za tobą takie ciacho jak Adrien Agreste, czy Kaden Prince.

Kot zesztywniał u mego boku na wspomnienie tych dwóch nazwisk, zerknęłam na niego, uśmiechając się. Pogładziłam go dłonią po policzku, chcąc jakoś uspokoić. A kiedy wróciłam spojrzeniem do mojej współlokatorki, zauważyłam, że przewraca oczami.

– Róbcie co chcecie, ja spadam – mruknęła, a potem wyciągnęła coś ze swojej szafy i wypadła z pokoju.

Adrien odetchnął ulgą.

– Poszła sobie, dobra... Powinienem spadać – oznajmił wstając z łóżka. – Wybacz, księżniczko, ale mam dzisiaj sesję.

Skinęłam głową, wstając z łóżka.

– W porządku. Może spotkamy się wieczorem? Wpadnę dziś na obiad do moich rodziców, bo tak się z nimi umówiłam.

– Jasne – powiedział, ale spojrzał niepewnie w kierunku drzwi. – Mam tylko nadzieję, że mój ojciec niczego mi dziś nie wymyśli.

Pocałowaliśmy się na pożegnanie, a potem wyskoczył przez okno.



Siedziałam na wspólnym obiedzie już od jakiejś godziny i odpowiadałam na pytania moich rodziców. Tata był strasznie przejęty moją wizytą, a mama... patrzyła na mnie podejrzliwie. Czyżby czegoś się domyślała?

Kiedy tylko tata się zmył, aby popracować przy poniedziałkowych zamówieniach, mama dorwała mnie, zasypując pytaniami.

– Marinette, jesteś jakaś inna. Wydarzyło się coś...?

Uciekłam od niej spojrzeniem, a wtedy przyparła mnie do muru.

– Poznałaś chłopaka.

Poznałam? To mało powiedziane.

– Luka mnie napastuje – mruknęłam, a mama wciągnęła z sykiem powietrze.

– Nigdy go za specjalnie nie lubiłam, a już na pewno straciłam do niego resztki sympatii po tym jak wybrał karierę zamiast mojej córki... – wymamrotała wściekła mama, uśmiechnęłam się do niej. – A jakiś nowy przystojniak na horyzoncie?

Zarumieniłam się, wspominając o Adrienie i nawet o tym całym Kadenie.

– N-nie – zająknęłam się i wiedziałam już, że byłam na straconej pozycji.

– A jednak ktoś ci zawrócił w głowie? – zapytała moja mama podejrzliwie.

– Tak, mamo, ale na razie nie chcę zapeszać, bo to świeża sprawa – wyjaśniłam.

Tak się zagadałam z mamą na temat Adriena, oczywiście, nie wyjawiając jej imienia mojego chłopaka, że nawet nie zauważyłam kiedy z godziny czternastej zrobiła się piąta wieczorem. Mama zaproponowała mi nocleg, a ja przypomniałam sobie o wieczornym spotkaniu z Adrienem. Może powinnam była odmówić, ale wizja spędzenia kolejnej nocy w akademiku z moją współlokatorką, sprawiła, że przystałam na propozycję mojej mamy.

Kiedy już byłam w swoim starym pokoju. Odetchnęłam z ulgą i na luzie porozmawiałam z Tikki, która była równie zaskoczona, co ja, faktem, że to Adrien okazał się być Czarnym Kotem. (Chciałam napisać Nocnym Łowcą lol xd za dużo Jace'a)

Kiedy już opadłam na łóżko, spostrzegłam, że dochodziła już dwudziesta. Przemieniłam się w Biedronkę i zadzwoniłam do Czarnego Kota, ale nie odebrał. Wysłałam mu więc SMS-a z informacją, że zostałam na noc u rodziców i poprosiłam, by zadzwonił do mnie w wolnej chwili, podając numer mojego prywatnego telefonu.

Jednak ani Czarny Kot, ani nawet Adrien nie odezwał się do mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top