Rozdział 16

Rozdział taki trochę przegadany, ale co tam XD

Chciałabym też poinformować swoich czytelników o tym, że od teraz rozdziały mogą już nie pojawiać się tak często, ponieważ znalazłam pracę i mogę mieć na to wszystko mniej czasu xP Ale postaram się nie zaniedbywać was! :*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

– Co byś powiedziała, gdybyśmy zamieszkali razem, Kropeczko?

Odwzajemniłam jego spojrzenie. Byłam zaskoczona jego propozycją. Zamieszkać... razem? Tak... tak szybko?

– Ale...

– Żadnych 'ale' i żadnego 'znamy się niecały tydzień' – wszedł mi w słowo, składając pocałunek na moich ustach.

Zamrugałam. Cóż, dokładnie to chciałam powiedzieć na swoją obronę, ale... prawda była taka, że bardzo chciałam z nim zamieszkać. Tyle, że wstyd mi się było do tego przyznać. Zwłaszcza, że nie wiedziałam jak to wszystko wpłynęłoby na nasze relacje.

– Adrien, ja nie jestem pewna, czy jesteśmy na to gotowi – wyznałam, wplatając palce w jego włosy.

Uśmiechnął się do mnie promiennie, a ja poczułam jak się rumienię.

– Oczywiście, że jesteśmy na to gotowi. Całe siedem lat czekałem, aż wreszcie Moja Pani mnie zaakceptuje – oświadczył, a potem odsunął się ode mnie. – Wybacz, ale muszę go już wyciągnąć.

Skinęłam głową, i chwilę później, gdy już wysunął się ze mnie, poczułam kompletną pustkę. Ściągnął z członka prezerwatywę, a ja obserwowałam jak zapakował ją w rozerwane opakowanie i schował do kieszeni dżinsów. Kiedy zauważył moje spojrzenie, uśmiechnął się do mnie czarująco, mówiąc:

– Ekologia przede wszystkim.

Przewróciłam oczami.

– Jasne – zaśmiałam się.

Podniosłam się z ziemi i niemal od razu wyczułam dyskomfort z powodu niedawnego rozdziewiczenia. Chwyciłam się za podbrzusze, a Adrien podszedł do mnie, wtulając w swoje ramiona. Złożył pocałunek na moim czole, masując dłońmi moje plecy. Rozluźniłam się odrobinę.

– Wszystko w porządku? – zapytał z troską w głosie.

Skinęłam głową, ale to mu nie wystarczyło. Uniósł mój podbródek, by móc spojrzeć mi w oczy.

– Potrzebuję, żebyś mi powiedziała, czy wszystko jest w porządku, nie mogę być tego pewny, kiedy tylko kiwasz głową – oznajmił.

– W porządku – odparłam, stając na palcach i muskając wargami jego usta.

Adrien uśmiechnął się do mnie ciepło.

– Co byś powiedziała na kąpiel? – zaproponował, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.

– Jest październik – powiedziałam, jakby to wyjaśniało wszystko.

– No i?

– No i woda będzie lodowata – oświadczyłam, obejmując się ramionami.

Adrien zaśmiał się, przyciągając mnie z powrotem do siebie.

– Nie, kiedy ja będę obok – wyjaśnił, a ja mimowolnie zadrżałam.

Spojrzałam mu w oczy, czując się jak kompletna idiotka, kiedy oznajmiłam:

– Nie umiem pływać.

– Zawsze jest dobry moment, aby się nauczyć, zwłaszcza mając tak wspaniałego nauczyciela u swego boku – powiedział dumnie.

Spojrzałam na niego sceptycznie.

– Jesteś idealny we wszystkim, co robisz? – rzuciłam zaczepnie.

Pochylił się nade mną, uśmiechając się złośliwie.

– Sama się o tym przed chwilą przekonałaś – powiedział z przekąsem.

Przewróciłam oczami, a on przyciągnął mnie do siebie, wpijając się w moje usta. Nawet nie zauważyłam kiedy pociągnął mnie za sobą w kierunku wody. Zerknęłam niepewnie w czarną toń.

– Dasz sobie radę – zapewnił, splatając nasze palce razem.

O, dziwo, woda była ciepła. Nie miałam pojęcia jak to było możliwe, ale jakoś niespecjalnie lubiłam tematy o pływach, ciepłych i zimnych klimatach i tym podobne.

Woda sięgała mi już do pasa, gdy się zatrzymałam, ale Adrien wciągnął mnie głębiej i właśnie wtedy straciłam grunt pod nogami. Spanikowałam, jednak chłopak przyciągał mnie do siebie.

– Spokojnie, ja mam grunt pod nogami – zapewnił.

Przytuliłam się do niego, oplatając go nogami w pasie, a on uśmiechnął się do mnie z czułością. Odgarnął mi z twarzy kilka zabłąkanych kosmyków, później przytulając tę dłoń do mojego policzka.

– Jestem tu, gdzie zawsze chciałem być i z osobą, z którą zawsze chciałem zrobić wszystkie te szalone rzeczy, które już zrobiliśmy, bądź jeszcze zrobimy – wyznał, a ja poczułam łzy napływające mi do oczu. – Czekałem na ciebie całe siedem lat, Mari, nie zrezygnuję z ciebie.

– Dobrze już dobrze, zamieszkam z tobą – odpowiedziałam, a w odpowiedzi otrzymałam namiętny pocałunek z jego strony.

Adrien zacisnął dłonie na moich pośladkach, a ja jęknęłam cicho z zaskoczenia.

– Chciałbym mieć ciebie tylko dla siebie – wyznał.

– Przecież masz mnie – odparłam, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

– Chodzi mi o mieszkanie... Może wynajmiemy własne? Albo kupimy? – zaproponował.

Przygryzłam dolną wargę, rozmyślając o jego propozycji.

– Adrien, nie mamy na to pieniędzy... a poza tym... co jeśli twój ojciec odetnie cię od kieszonkowego?

Roześmiał się, spoglądając mi w oczy.

– To, że mnie odetnie od kieszonkowego nie znaczy, że przestanę zarabiać na modelingu i pokazach – wyjaśnił, a ja poczułam się głupio.

– Oj, nie miałam pojęcia, że sam na siebie zarabiasz – odwróciłam wzrok, podziwiając odbijające się w wodzie nocne niebo. – Ale ja również chciałabym zacząć zarabiać.

Adrien skierował moją twarz w swoją stronę, spoglądając na mnie z zainteresowaniem.

– A na jakim stanowisku widzisz siebie? – zapytał.

– Właściwie to nie wiem, po prostu... wiążę swoją przyszłość z projektowaniem ubrań, ale nie mam pojęcia, gdzie mogłabym teraz zacząć...

– U mojego ojca – zaproponował, a mi od razu zrzedła mina.

– Chyba podziękuję.

– Wisi ci solidne przeprosiny, a posada projektantki to dla ciebie naprawdę szansa – powiedział.

Pokręciłam przecząco głową.

– Nie widzę siebie we współpracy z twoim ojcem – oświadczyłam.

Adrien westchnął zrezygnowany.

– Chyba zepsułem ci nastrój, hm? – wymruczał w moją szyję.

– Możesz mi go bardzo łatwo poprawić – spojrzałam na niego znacząco.

Adrien uśmiechnął się złośliwie, a potem wpił się namiętnie w moje usta. Później kochaliśmy się raz jeszcze w jeziorze pod rozgwieżdżonym niebem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top