Rozdział 5
Pierwotnie rozdział miał się skończyć wcześniej, ale postanowiłam go wydłużyć i nieco przyspieszyć akcję ^^
Liczę na to, że wam się spodoba!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie miałam pojęcia jak do tego doszło, ale Lila postanowiła się zabawić w moją projektantkę i fryzjerkę. Wcisnęła mi do ręki jedną ze swoich sukienek, ale stanowczo odmówiłam, ponieważ ledwie zakrywała ona pośladki, być może Lila lubiła się w takich strojach, ale ja zdecydowanie wolałam ubrania mające w sobie znacznie więcej materiału.
Dlatego też postanowiłam założyć swoją sukienkę, zaprojektowaną dosyć niedawno, którą planowałam założyć na specjalny dzień z moim... byłym już chłopakiem, Luką. Cała była czarna, bez ramiączek, sięgała nieco dalej niż do połowy ud. Miała dodatkowy ozdobny element w postaci broszki na pasie opinającym talię, jej obcisła halka pokryta była przezroczystym czarnym materiałem. Nie wiedziałam, jednak czy był to odpowiedni strój na ten wieczór.
Miałam nadzieję założyć tę sukienkę na swój wyjątkowy dzień z Luką... To miał być nasz pierwszy raz, ale on oczywiście postawił wszystko na swoją karierę i tamtego dnia oświadczył, że po prostu wyjeżdża w trasę koncertową ze swoim zespołem. Pamiętam, że okropnie przeżywałam swoje pierwsze rozstanie, dochodziłam do siebie przez następne tygodnie, a mama dużo mi wtedy pomogła. A gdy już doszłam do siebie, postanowiłam, że już nigdy więcej nie dam sobą zawładnąć żadnemu innemu chłopakowi.
Alya spojrzała sceptycznie na tę sukienkę, natomiast Lila była wprost wniebowzięta i zachwycona tym, że to ja sama ją zaprojektowałam i uszyłam.
Westchnęłam cicho, a potem przebrałam się, chowając się za drzwiczkami szafy. Nino co prawda już nie było, ponieważ poszedł się przebrać do swojego pokoju, a Alya zmieniła swoje ubranie znacznie szybciej niż ja, ponieważ miałam ogromny problem z doborem odpowiedniego stroju. Alyi, na przykład, nie przeszkadzało, że jej pomarańczowy top i czarne krótkie spodenki odsłaniają zbyt wiele, mi natomiast to nie pasowało. Wolałabym, aby nikt nie patrzył na mnie poprzez pryzmat odsłoniętych krągłości.
Kiedy tylko byłam już ubrana, Lila przystąpiła do makijażu, a Alya postanowiła delikatnie zakręcić moje włosy i pozostawić je rozpuszczone. Potem Lila pożyczyła mi swoje czarne sandałki na koturnie, a gdy ja już uczyłam się chodzić na podwyższeniu – Alya i Lila zajęły się sobą nawzajem. Po zaledwie trzydziestu minutach byłyśmy gotowe.
Spotkałyśmy Nino na korytarzu, a potem ruszyliśmy już razem do wyjścia z akademika. Aż dziw bierze, że Alya ani słowem nie wspomniała mi o tym jak wredna potrafiła być Lila, podczas gdy pomagała nam obu wyszykować się na imprezę. Może zmieniła zdanie na jej temat?
Dostrzegłam, że Nino co chwilę zerkał ukradkiem na Alyę, mocno zawstydzony, ponieważ jego dziewczyna postawiła dzisiejszego wieczoru zaszaleć z eye-linerem i tuszem do rzęs.
Kiedy wreszcie kroczyliśmy chodnikiem przed budynkiem akademika, spostrzegłam nieopodal zaparkowany samochód. Zerknęłam pytająco na Lilę, a ta obdarzyła mnie tajemniczym uśmiechem, mówiąc:
– Podwózka!
I wszystko poszłoby świetnie, gdyby nie kierowca, który właśnie wysiadł z auta, aby zaprosić nas do środka.
To był Adrien!
Każda komórka mojego ciała zaczęła krzyczeć, abym nie zrobiła niczego głupiego, w przeciwnym razie... Lila mnie zabije!
Zerknęłam ukradkiem na rozradowane oblicze mojej współlokatorki i mimowolnie się uśmiechnęłam, ale wtedy przeniosłam swe spojrzenie na Agreste'a i uśmiech zniknął z mojej twarzy.
Podeszliśmy do blondyna. Nino się przedstawił, ściskając dłoń chłopaka, a potem przedstawiła się Alya. Lila rzuciła się na szyję Adriena, zanim ten zdążył na mnie choćby spojrzeć, więc szybko odwróciłam wzrok, aby nie mógł dostrzec mojej twarzy.
– A cóż to za urocza nieznajoma? – rzucił odrobinę sarkastycznie, kiedy już wyswobodził się z objęć szatynki i spojrzał w moim kierunku.
Czułam na sobie jego palące spojrzenie, nawet jeśli spoglądałam w zupełnie przeciwnym kierunku. Zwróciłam ku niemu twarz, a kiedy nasze spojrzenia się skrzyżowały, poczułam dziwny impuls przepływający wewnątrz mnie. Zmierzył mnie wzrokiem, a na moje policzki wstąpiły delikatne rumieńce.
– My się chyba znamy, co? – powiedział cicho, wracając spojrzeniem do moich oczu.
Skinęłam głową.
Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co Lila mogła sobie o nas pomyśleć w tej chwili, dlatego zanim kompletnie zniszczyłam naszą współlokatorską przyjaźń, wypaliłam do Adriena:
– To ty jesteś tym palantem, przez którego wyleciałam z pierwszych moich zajęć?
Kątem oka dostrzegłam jak Lila wzdycha z ulgą, a ja poczułam się bezpieczna, przynajmniej dopóki nie przeniosłam wzroku z powrotem na Agreste'a. Uśmiechnął się złośliwie, dostrzegając moją obawę przed Lilą i czułam, że nie zostawi mnie w spokoju.
Alya i Nino wskoczyli na tylne siedzenie i już miałam zająć miejsce obok nich, kiedy ten przypał pociągnął mnie za rękę, kierując na przednie siedzenie pasażera. Spiorunowałam go wzrokiem, a on puścił mi oczko, mówiąc:
– Każdą nowo poznaną dziewczynę przewożę na przednim siedzeniu.
Nawet nie śmiałam zerknąć w kierunku Lily, wystarczył mi odgłos zgrzytających zębów. Adrien dosłownie wepchnął mnie na siedzenie, podczas gdy moja współlokatorka z jękiem wściekłości zatrzasnęła za sobą drzwi z tyłu. Adrien zajął miejsce za kierownicą i spiorunował ją wzrokiem.
– Spróbuj mi uszkodzić auto, a zapłacisz za to – syknął.
Lila uśmiechnęła się zalotnie.
– Pieniędzmi, czy w naturze? – wypaliła, a ja, Alya i Nino poczuliśmy się naprawdę niekomfortowo.
Agreste przewrócił tylko oczami, a potem przekręcił kluczyk, wprawiając silnik w cichy pomruk. Zapięłam pasy – chyba jako jedyna obawiałam się tej jazdy.
Dużo się nie pomyliłam, bo gdy dotarliśmy wreszcie na miejsce, miałam wrażenie, że to był cud, że wszyscy byliśmy cali i zdrowi. Adrien nie szanował żadnych zasad panujących na drogach i łamał każdy możliwy przepis.
Odpięłam pasy, czując na sobie jego wzrok. Alya, Nino i Lila zdążyli już wysiąść, a ja wciąż nie mogłam dojść do siebie po tej szaleńczej podróży. Wtedy dłoń Adriena wylądowała na moim udzie, które było niebezpiecznie odsłonięte, gdyż sukienka podjechała mi do góry przy wsiadaniu. W odpowiedzi spojrzałam na niego wściekle.
– Powiedz, żebym przestał, a to zrobię – powiedział, a jego usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu.
Zepchnęłam z siebie jego dłoń, mówiąc:
– Jeszcze niczego nie zacząłeś, abym kazała ci przestać.
Adrien poruszył się niespokojnie na siedzeniu, ale nie wiedziałam czemu, ponieważ odwróciłam się, aby wysiąść. Kiedy już uchylałam drzwi, usłyszałam jeszcze jego niebezpiecznie niski ton głosu, mówiący:
– Jeszcze.
Jakąś godzinę później wszyscy imprezowali w najlepsze. Nawet ja wlałam w siebie kilka kolorowych drinków i już czułam delikatne zawroty głowy. Dlatego opadłam na kanapę pomiędzy bandą obściskujących się par. Wzdrygnęłam się i dostrzegłam, że pośrodku pomieszczenia organizuje się grupa ludzi. Niewiele myśląc, dołączyłam do nich.
Okazało się, że zaczęli grać w Prawda, czy wyzwanie, a ja poczułam się trochę niepewnie i miałam ogromną nadzieję, że byłam w stanie trzeźwo myśleć i nie wypaplać, że wieczorami ratowałam Paryż jako Biedronka. Tikki poruszyła się nieznacznie w mojej portmonetce. Przez ostatnie dni nawet nie miałam kiedy zamienić z nią słowa, ponieważ cały czas ktoś się kręcił w pobliżu.
I wtedy dostrzegłam, kto zakręcił butelką – Chloé. Blondynka spojrzała na mnie z odrazą, a potem szybko odwróciła wzrok. Wylosowała Kima, który wybrał wyzwanie, jak zawsze zresztą, a ona kazała mu pocałować się w tyłek. Ta... Zaczęło się całkiem niewinnie, nawet nie zwróciłam uwagi na to, kiedy pytania stały się coraz bardziej nachalne. Biedna Kagami – nie mam pojęcia, czego tu jeszcze szukała – musiała opisać szczegółowo jak przebiegał etap jej rozdziewiczania.
A kiedy poszkodowana dziewczyna zakręciła butelką, wylosowała mnie.
– Prawda, czy wyzwanie?
Zastanowiłam się przez chwilę, mając nadzieję, że pytania, bądź wyzwania nie będą aż tak osobiste.
– Prawda.
Gdy tylko to słowo padło z moich ust, reszta moich dawnych kolegów i koleżanek parsknęła śmiechem. Czyżby znali mnie aż tak dobrze?
– Jaki jest twój największy sekret?
Zamrugałam zdziwiona. Mój największy sekret? Na pewno bycie Biedronką, ale przecież tego nie mogłam powiedzieć na głos, dlatego... Nagle coś mnie tchnęło.
– Moim największym sekretem jest to, że... rozkochałam w sobie chłopaka, w sumie nawet nie wiem jak, ale dawałam mu kosza już tyle razy, a on... nadal się nie poddawał... Przynajmniej dopóki... – Nagle wszyscy zaczęli na mnie buczeć, że to nie jest żaden sekret, cóż, dla mnie był, największy z możliwych.
I to właśnie wtedy napotkałam spojrzenie zielonych oczu. Agreste wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
– Sekretem nie jest moje dawanie kosza temu chłopakowi, ale to, że nigdy nie powiedziałam mu tego, że ja również coś do niego czułam – oznajmiłam.
Agreste prychnął, a wszyscy inni gracze rzucili mu pytające spojrzenia.
– Twoja kolej, Agreste – wypaliłam. – Prawda, czy wyzwanie?
Zaśmiał się.
– Ta gra tak nie działa – prychnął, przygważdżając mnie swym spojrzeniem.
– Dla ciebie zrobimy wyjątek! – krzyknął ktoś z kręgu.
Zerknęłam wyzywająco na chłopaka. Wyciągnął ręce z kieszeni i udał, że zastanawia się nad wyborem.
– Wyzwanie.
Uśmiechnęłam się tajemniczo, po czym powiedziałam najmilszym głosem na jaki potrafiłam się zdobyć:
– Daj mi święty spokój.
Tym razem poniósł się odgłos zadowolenia, albo może czegoś innego. Nie wiedziałam jak to nazwać, ale myślę, że reszcie graczy spodobało się to, że wreszcie jakaś dziewczyna postawiła się Agreste'owi. I może wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby Adrien nie powiedział tego, co powiedział:
– Odrzucam wyzwanie.
Wtedy usłyszałam kilka zduszonych jęków zazdrosnych dziewczyn i głośną aprobatę ze strony męskiej części tej grupy.
– W takim razie prawda?
Adrien uśmiechnął się do mnie złośliwie.
– Dajesz, mała.
Przewróciłam oczami.
Nawet nie miałam pojęcia jakie zadać mu pytanie! Już miałam się poddać, gdy w mojej głowie zaświtał pewien pomysł.
– Dlaczego akurat ciemnowłose?
To pytanie zawisło w powietrzu, a zebrani natychmiast się zamknęli. Adrien natomiast zgromił mnie spojrzeniem. Oj, stąpałam po cienkim lodzie... Dziewictwo mi chyba niemiłe! Albo życie!
– Nie możesz odrzucić pytania, możesz jedynie wrócić do wyzwania, albo... odpowiedzieć na pytanie – ponagliłam go.
Adrien uśmiechnął się drapieżnie, przyglądając mi się uważnie.
– Bo taki typ urody wolę.
– Dobrze wiesz o co pytałam.
– Nie podam ci prawdziwej odpowiedzi, chyba, że pójdziesz ze mną na górę do mojego pokoju.
Aprobatę chłopaków słychać było bardzo głośno, ale jęk zawodu dziewczyn chyba jeszcze głośniej.
Wciągnęłam z sykiem powietrze, ignorując dziwne ukłucie w podbrzuszu. Wstałam z podłogi, zerkając przez ramię na chłopaka, po czym powiedziałam:
– Mam dość tej gry.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top