Rozdział 23

Dobra, rozdział trochę pisany na siłę, ponieważ... musi się tutaj znaleźć xd ale już chyba wolę opisywać te sceny erotyczne niż takie sytuacje xd

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

– Nie mogę uwierzyć, że to robimy! – wykrzyknęłam rozradowana, a Tikki podzielała moją radość, ponieważ nie będzie musiała się ukrywać przez całe dnie.

Adrien właśnie robił jeden kurs z moimi torbami, a ja pakowałam kolejne rzeczy. Nadszedł w końcu piątek i wprost nie mogłam się doczekać tej chwili. Cały dzień siedziałam już jak na szpilkach przez wszystkie zajęcia. Adrien ciągle się ze mnie podśmiewywał, ale sam nie potrafił opanować entuzjazmu, a już zwłaszcza, gdy na mnie patrzył. Poważnie! Zarażaliśmy wszystkich dookoła naszą radością, albo mi się tak wydawało. Nawet wykładowcy wydawali się być weselsi.

Dlatego też mój chłopak wpadł na pomysł, abyśmy spakowali się od razu po zakończeniu zajęć, a ponieważ akademik był bliżej uczelni niż dom bractwa Adriena, zaczęliśmy od moich rzeczy. Jeszcze w międzyczasie wpadła do nas Alya i akurat pod nieobecność Adriena wypytywała mnie o to, czy jestem przy zdrowych zmysłach. Wyśmiałam ją, ale przyjaciółka i tak uściskała mnie przyjaźnie, ciesząc się moim szczęściem, choć już i tak zagroziła Adrienowi, że pogrucha mu kości, jeśli mnie zrani.

Na nic nie zwracałam dzisiaj uwagi, nawet na to, że Lila wpadła do pokoju i przyglądała się mojemu pakowaniu oraz temu jak Adrien taszczył moje ciężary... Kurczę... nie pomyślałam o tym, aby mu pomóc! Szybko spakowałam ostatnie rzeczy, chwyciłam kolejną torbę i pognałam za ukochanym, żegnając się uprzednio z moją, byłą już, współlokatorką.

Dopadłam do Adriena, ale on pospiesznie zabrał mi torby jakbym nie mogła dźwigać.

– Adrien, przecież mogę to sama wziąć – oznajmiłam, ale mój chłopak był ostatnio jakiś dziwny.

A mianowicie po tym jak ten jeden raz się nie zabezpieczyliśmy dbał o to, abym brała tabletki, lecz kiedy dowiedział się, że mój okres pojawił się przedwcześnie i tak samo przedwcześnie zakończył, to przeraził się nie na żarty. Dlatego latał teraz z moimi torbami, zapewne myśląc, że mogłabym być w... w ciąży... Ale przecież to niemożliwe. Prawda? Przecież Adrien sam zadbał o to, żebym brała tabletki... a co jeśli... A może trzeba było kupić tabletki wczesnoporonne?

Przez chwilę biłam się z myślami, ale jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.

– Musimy jeszcze podskoczyć po moje rzeczy i możemy się oficjalnie wprowadzić do naszego mieszkania – to mówiąc, wpakował ostatnią torbę do bagażnika i zamknął go.

Odwrócił się do mnie, spoglądając na mnie, a jego usta rozciągnęły się w uśmiechu.

– Co? – spytałam nagle.

Poruszył zabawnie brwiami – tak bardzo przypominał w tym Kota, że nie wiem jak mogłam być tak ślepa i nie zauważyć podobieństwa.

– Chodzi o to, że dziś spędzimy naszą pierwszą wspólną noc bez rozchodzenia się nad ranem – odparł, a ja nadal nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.

Potrząsnęłam głową.

– Chyba nie nadążam – odpowiedziałam, a on parsknął śmiechem, po czym podszedł do mnie, aby mnie objąć.

– Oj, Mari, przed nami długa noc – obiecał, a ja mimowolnie zadrżałam pod wpływem tej obietnicy.

Nagle obok nas przebiegła Lila, a chwilę później zniknęła w czyimś samochodzie. Zerknęłam pytająco na Adriena, ale on jedynie wzruszył ramionami. No tak, on już zapewne obmyślał plan na naszą wspólną noc.

Uśmiechnęłam się do niego czule, a potem wsiedliśmy do auta. Zawiózł nas do domu bractwa... miałam co do tego pomysłu mieszane uczucia, jednak wiedziałam, że musimy zabrać rzeczy Adriena z jego pokoju.

Po dotarciu na miejsce niemal od razu zapragnęłam się stąd wynieść, a to dlatego, że na werandzie przed domem zebrała się grupka osób, znajomych osób, a pośrodku mignęła mi butelka. Zerknęłam zrozpaczona w stronę Adriena, ale objął mnie ręką uspakajająco.

– Spokojnie, idziemy tylko po moje rzeczy – pocieszył mnie, a potem ruszyliśmy w stronę domu.

Jednak tak jak przypuszczałam, znajome osoby od razu nas zatrzymały. Już wiedziałam dokąd Lila tak się spieszyła... Zmierzyła mnie zimnym wzrokiem, a ja mimo wszystko uśmiechnęłam się. Następną osobą, która zwróciła moją uwagę była ta cała popaprana Kagami. Uśmiech od razu znikł mi z twarzy, a wtedy na moją szyję rzuciła się Chloé Bourgeois. Słuchajcie, nie żartuję! Chloé mnie obejmowała, a Adrien przyglądał się nam z tajemniczym uśmiechem na ustach. Z tego, co mi opowiadał, to blondynka okazała się jego prawdziwą przyjaciółką. Jakiś rok temu przestała do niego podbijać, a kiedy dowiedziała się o sprawie z Kagami, znienawidziła ją. Cóż, coś nas jednak łączyło. Jak to mówią, wróg mojego wroga i tak dalej...

– Cieszę się z waszego szczęścia – powiedziała Chloé. – A jeśli to ty sprawiasz, że on jest szczęśliwy, to myślę, że możemy się zaprzyjaźnić.

Uśmiechnęłam się do blondynki.

– Wow, Chloé, nie wiem co powiedzieć... Nie spodziewałam się... – bąknęłam, a po chwili ta dziewczyna znów mnie ściskała.

Zaśmiałam się mimo wszystko i odwzajemniłam uścisk. Jeśli Adrien mówił, że Chloé była w porządku to tak chyba powinno pozostać?

A potem ta chwila została bezpowrotnie zniszczona poprzez pewną różowowłosą idiotkę, która zaproponowała, abyśmy z Adrienem dołączyli do ich gry. Spojrzałam na niego zaskoczona, kiedy bez ociągania zajął swoje miejsce. Niestety miejsce dla mnie zostało wyznaczone po drugiej stronie okręgu, obok Kadena. Świetnie, pomyślałam.

Kiedy tylko usiadłam, poczułam na sobie palące spojrzenie Adriena. Zerknęłam na niego pytająco, przecież sam chciał zagrać. A potem zaczęła się ostra jazda bez trzymanki, Lila zakręciła butelką i zaczęła swoją rozgrywkę. Jak na nieszczęście padło na mnie. Pierwsza runda należała do niej, niestety. Zacisnęłam usta w wąską kreskę, gdy zapytała:

– Prawda, czy wyzwanie?

Nie mogłam nie zauważyć złośliwego uśmiechu błąkającego się na jej ustach.

– Wyzwanie – odparłam ku zaskoczeniu chyba wszystkich.

Ale niemal od razu tego pożałowałam, ponieważ ta żmija wymyśliła mi takie zadanie, że miałam ochotę wydrapać jej oczy.

– Wyzywam cię, żebyś pocałowała Kadena – oświadczyła wesoło.

Brawo, gratulacje, mistrzu! Pomyślałam wrednie.

– Odrzucam wyzwanie – prychnęłam, a Kaden posłał mi złośliwy uśmiech. – Dawaj pytanie...

Po grupce potoczyło się znużone westchnienie, jednak szybko zamieniło się w ciche chichotanie, gdy padło pytanie z ust Lily:

– Marinette, byłaś u nas ostatnio na imprezie w zeszły poniedziałek i chyba nie spodobała ci się nasza zabawa... – oznajmiła, a potem zastanowiła się. – Czy byłaś wtedy dziewicą?

Otworzyłam usta ze zdziwienia. Tego się nie spodziewałam, raczej myślałam, że zapyta mnie o to, czy uległam Adrienowi lub coś w tym stylu, ale nie, że mnie zapyta o... no o to!

Na ułamek sekundy przeniosłam swoje spojrzenie na Adriena, który nie wydawał się zadowolony tokiem tej zabawy i szybko wróciłam spojrzeniem do mojej byłej współlokatorki, która niestety zauważyła moje wahanie.

– Nie mamy na to całej nocy – prychnęła, pospieszając mnie.

– Byłam – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, po czym sięgnęłam po butelkę i zakręciłam nią.

Skoro oni grali nie fair, to ja też tak zrobię. Na moje szczęście padło na Kagami. Uśmiechnęłam się zjadliwie do dziewczyny.

– Prawda, czy wyzwanie? – zapytałam, a ona prychnęła.

– Prawda.

Jak zwykle pozostali gracze nie byli zachwyceni wyborem tej opcji, ale co zrobić. Do głowy przyszedł mi podły plan, ale może sobie na to wszystko zasłużyli? Kagami na pewno za wykorzystanie Adriena należało się granie nie fair.

– Powiedz, Kagami, prawda? – zerknęłam na nią pytająco, a kiedy skinęła mi głową, kontynuowałam: – Czy to prawda, że odurzyłaś, albo upiłaś Adriena do nieprzytomności i wykorzystałaś go?

Dziewczyna spaliła buraka, zerkając niepewnie po towarzyszach naszej zabawy. Brawa dla Marinette! Zerknęłam ukradkiem na Adriena, który patrzył na mnie z uznaniem. Tak jest! W końcu dowiemy się prawdy.

– W takim razie wybieram wyzwanie – rzuciła Kagami, widząc, że pali jej się grunt pod nogami, ponieważ Lila zmierzyła ją tak lodowatym spojrzeniem, że od razu spuściła głowę.

Zastanowiłam się, a potem wbiłam gwóźdź do trumny Kagami:

– Wyzywam cię, abyś przyznała się do tego, że wykorzystałaś Adriena tamtej nocy.

Po grupce przetoczył się pomruk uznania, a na moich ustach zatańczył złośliwy uśmiech, ponieważ Kagami była w pułapce.

– Nie mogę! – krzyknęła nagle zrozpaczona.

– A to dlaczego? – zapytałam lekkim tonem.

– Bo... bo... nie wykorzystałam go wtedy – wypaliła, a mi spadł kamień z serca. – Tylko rozebrałam nas i udałam, jakby to się wydarzyło...

– Brawo ty – prychnęłam, a Kagami zmierzyła mnie takim spojrzeniem, że z wrażenia przełknęłam głośno ślinę.

Zakręciła butelką, ale na szczęście wylosowała kogoś innego. Gra toczyła się dalej, a pytania i wyzwania robiły się coraz odważniejsze, właśnie wtedy Lila wylosowała Chloé, która wybrała prawdę, a Lila zapytała ją o to, czy zrezygnowała z Adriena, bo pojawił się ktoś inny.

– Nie – prychnęła w odpowiedzi blondynka, po czym dodała: – Zrezygnowałam ze startowania do Adriena, bo zobaczyłam, że potrzebuje on prawdziwej przyjaciółki. – to mówiąc, łypnęła groźnie na Kagami, która siedziała obok niej.

Chloé zakręciła butelką i wylosowała Adriena. Blondyn posłał jej ciepły uśmiech, gdy zapytała:

– Prawda, czy wyzwanie.

– Prawda – odparł ku zaskoczeniu reszty graczy.

Ale ja wiedziałam, że Adrien ufał przyjaciółce i wiedział, że nie zapyta go o intymne szczegóły jego życia. Mimowolnie uśmiechnęłam się, gdy padło pytanie z jej ust:

– Czy jesteś szczęśliwy?

– Tak – odparł Adrien bez wahania, a ja poczułam rumieńce na policzkach, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały. – Tak samo szczęśliwy jak pewnego wrześniowego dnia siedem lat temu.

Jego wzrok wodził po moim ciele, co nie umknęło uwadze Lily, którą wylosował Adrien. A kiedy wybrała wyzwanie, uśmiechnął się złośliwie.

– Wyzywam cię, abyś przyznała się do tego z kim straciłaś dziewictwo – rzucił Adrien, a ja mimowolnie, powiodłam spojrzeniem po okręgu.

Z iloma chłopakami z tego okręgu Lila już spała?

Lila natomiast przewróciła oczami, a potem odparła:

– Z Kadenem.

Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, ale nie dane mi było zgłębienie tego tematu, bo gra potoczyła się dalej. Nagle znowu Kagami odpowiadała na pytanie z kim straciła dziewictwo i ku mojemu zaskoczenia, okazało się, że był to Luka.

A potem Kagami wylosowała mnie. Cholera, pomyślałam.

– Prawda, czy wyzwanie?

Po tym jak Lila załatwiła mnie wyzwaniem, wolałam stanowczo wybierać prawdę.

– Prawda.

– Czy to prawda, że nie jesteś już dziewicą? – zapytała brunetka, uśmiechając się zjadliwie.

Wiedziałam do czego piły te jędze. Kuźwa, pomyślałam i szybko zerknęłam na Adriena mimo wszystko uśmiechając się.

– Nie, już nie jestem – odpowiedziałam, a potem zakręciłam butelką i wylosowałam, cóż za zaskoczenie, Kadena.

Zerknęłam na jego odważny uśmieszek.

– Prawda, czy wyzwanie?

– Oczywiście, że wyzwanie, słodka Marinette – odparł, a ja wzdrygnęłam się na dźwięk mojego imienia w jego ustach.

Wciąż pamiętałam o tym, że Luka zawsze zwracał się do mnie w ten sposób. Widziałam go jak gdzieś tu się dzisiaj kręcił i pomyślałam, że to byłoby ciekawe, gdyby tak zaskoczyć wszystkich moim wyzwaniem dla Kadena.

– Kadenie, wyzywam cię, żebyś... – Wtedy na werandę wkroczył Luka, a moje usta rozciągnęły się w złośliwym uśmiechu. – Pocałował z języczkiem... Lukę.

Kaden wzdrygnął się, a ja nagle usłyszałam tak znajomy i cudowny śmiech, śmiech Adriena. Zerknęłam na niego, a on puścił mi oczko. Potem, niestety, musiałam wrócić spojrzeniem do Kadena.

– Odrzucam wyzwanie – powiedział, przyglądając mi się badawczo.

– W takim razie powiedz prawdę, ile dziewczyn już zaliczyłeś?

Chłopak prychnął.

– Mi zadajesz to pytanie? Naprawdę? – przewrócił oczami. – Nie wiem, nie pamiętam, Agreste zapewne też swoich zdobyczy nie liczył.

Oj, chciał być złośliwy, ale ja poczułam ukłucie w sercu zupełnie z innego powodu... Gdybym wtedy nie stchórzyła... Nasza historia – moja i Adriena – potoczyłaby się zupełnie inaczej...

Kaden zakręcił butelką i wylosował Lilę, której kazał przelizać się Luką jako wyzwanie, które wybrała. Nie miała z tym oporów. Wow, a to mi próbowała wmówić, że byłam łatwa?

A potem Lila wylosowała mnie. Zerknęłam na nią podejrzliwie, spodziewałam się po niej wszystkiego, ale chyba nie tego, czego powinnam była się spodziewać.

– Prawda, czy wyzwanie?

– Prawda.

– Czy to ty jesteś tą dziewczyną, która złamała Adriena?

Nagle nasze spojrzenia się skrzyżowały – moje i Adriena. Wiedział, że to ja nią byłam i ja wiedziałam, że to ja go złamałam, ale... nie mogłam im tego wyjawić.

– Nie – skłamałam. – To nie ja złamałam Adriena.

Odwróciłam wzrok od chłopaka, którego kochałam, spoglądając w nieszczere oczy swojej byłej współlokatorki.

– Zabawne, wszystko wskazuje na co innego – prychnęła, a potem zakręciła butelką i wylosowała Kadena.

To było oczywiste, że wybierze wyzwanie, ale nie było oczywiste to, czym ono będzie, więc chyba wszyscy wstrzymali oddech, nawet ja, gdy Lila powiedziała:

– Wyzywam cię, żebyś pocałował z języczkiem Marinette.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top