Rozdział 20

Po tym jak Lila opuściła nasz wspólny pokój, ja, Adrien, Alya i Kaden trwaliśmy nieruchomo w swoich miejscach. Chwilę później Alya wymamrotała jakąś wymówkę, aby nas opuścić, jednak zanim wyszła, posłała mi znaczące spojrzenie. Dlaczego oni wszyscy wmawiali mi, że Adrien to ten zły? Nie znam cudowniejszego chłopaka od niego.

Wtedy Kaden oparł się plecami o ścianę, siadając naprzeciw Adriena. Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami.

– Tam są drzwi – warknął Adrien, nie wytrzymując tego napięcia, i wskazał na wyjście.

Kaden prychnął.

– Przyjechałem tu po Lilę, ale ona zapewne zarąbała mi kluczyki od samochodu, więc jesteście zdani na moje towarzystwo.

Adrien przewrócił oczami, a ja uśmiechnęłam się pod nosem, myśląc, że Kaden to taka darmowa antykoncepcja.

– W takim razie muszę poprosić cię o opuszczenie tego pokoju, ponieważ mam zamiar zająć się swoją dziewczyną – oznajmił Adrien, bezceremonialnie wciągając mnie na swoje kolana.

– Wow, aleś ty zaborczy, Agreste – prychnął szatyn.

– Nic ci do tego – warknął blondyn, przysuwając mnie do siebie.

– Wiesz dobrze, że ona nie da wam spokoju, prawda? – zapytał podejrzliwie Kaden. – A kiedy już z tobą skończy, Agreste – wstał z miejsca. – Ja będę pierwszy w kolejności, który pocieszy twoją dziewczynę.

Posłałam mu groźne spojrzenie. Adrien pode mną zadrżał z wściekłości, jednak nic nie mógł zrobić, ponieważ skutecznie udaremniałam mu wstanie z mojego łóżka swoim dupskiem.

– Przepraszam, Kadenie, ale czy mogłabym porozmawiać sam na sam z Adrienem? – poprosiłam uprzejmie, choć miałam ochotę zabić tego chłopaka wzrokiem.

Adrien objął mnie rękoma w talii, chowając twarz w zagłębienie mojej szyi, aby się uspokoić.

– Co tylko sobie zażyczysz, słodka Marinette – powiedział, kłaniając się, a potem opuścił pomieszczenie.

Zostałam sam na sam z Adrienem. Wściekłym Adrienem.

Spojrzałam na niego, gdy odsunął się od mojej szyi. Wpatrywał się we mnie badawczo.

– Adrien, chyba nie myślisz, że uwierzę Lili, czy Kadenowi? – spytałam, gładząc go dłonią po policzku.

Adrien westchnął cicho pod wpływem mojego dotyku i uspokoił się.

– Nie dam rady dłużej z nimi wytrzymać – wyznał, wpatrując się w moje oczy. – Musimy razem zamieszkać. Nie mogę zostawić cię na pastę Lily, a Kaden... ten przychlast... tylko czeka na okazję, żeby cię przelecieć...

Przygryzłam dolną wargę, słysząc słowa Adriena, po czym pochyliłam się nad nim, opierając się swoim czołem o jego czoło. Przymknęłam powieki, a nasze oddechy się zmieszały.

– A może ja na to wszystko nie pozwolę? Wiesz dobrze, że kocham tylko ciebie – wyszeptałam.

Adrien uśmiechnął się, ale zanim zdążył coś powiedzieć, zatopiłam jego usta w pocałunku. Jego język powoli, leniwie odpowiedział na moje wezwanie. Oplotłam rękoma jego szyję, w międzyczasie poruszając biodrami, co sprawiło, że mój kochanek warknął. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek. Chciałam się już odsunąć, ale Adrien mi na to nie pozwolił. Jego język oplótł mój, dręcząc przyjemnymi pociągnięciami. Wplotłam palce w jego włosy, a nasze pocałunki z chwili na chwilę robiły się coraz bardziej zapamiętałe.

Wyczuwałam pod moją cipką jego potężny wzwód i niemal od razu zapragnęłam go w sobie.

– Adrien – wyjęczałam jego imię, ale wtedy odsunął się ode mnie, przyglądając mi się z pożądaniem w jego oczach.

– Co powiesz na małą wycieczkę, księżniczko? – spytał.

Zerknęłam na niego podejrzliwie.

– Masz na myśli patrol? – zapytałam szczerze zawiedziona.

– Po części – wyszeptał. – Ale idź najpierw się wykąp, bo tam dokąd pójdziemy nie będzie łazienki, ani jeziorka.

– A co z tobą? – spytałam.

– Dzisiaj to ty będziesz moją ucztą, więc nie zamierzam pozwolić ci na żadne inne wyczyny – mówiąc to, przesunął kciukiem po mojej dolnej wardze.

Zachichotałam.

­­­– I naprawdę nie masz ochoty, aby moje usta przejęły władzę? – zapytałam podejrzliwie.

Adrien westchnął cicho, gdy poruszyłam biodrami.

– Nie – odparł. – Dzisiaj ja chcę sprawić, żebyś poczuła się tak jak w tamten poniedziałek.

Mimowolnie zadrżałam. Jednak spełniłam jego prośbę, udałam się pod prysznic i postanowiłam wyszorować się dokładnie. No... i może jeszcze zafundować sobie depilację.



– Kurwa – syknąłem cicho, zerkając co chwilę w stronę drzwi.

Plagg wyleciał ze swojej kryjówki, a Tikki na szczęście poleciała za Marinette. Miałem, więc chwilę na swoje przemyślenia.

– Co ja, kurwa, narobiłem?!

Szarpnąłem się za włosy, a moje kwami spojrzało na mnie z politowaniem.

– Ostrzegałem cię, żebyś tego nie robił, ale ty się uparłeś – prychnęło czarne stworzonko.

Obawiałem się do czego mogą doprowadzić Lila i Kaden. Cholera, nie chciałem, aby skrzywdzili moją Marinette.

– Kurwa mać, muszę ją stąd jak najszybciej zabrać – sapnąłem, zerkając na Plagga.

– I myślisz, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw? – prychnął kotek. – Ostrzegałem cię, ale mnie nie słuchałeś i wolałeś to spieprzyć... Gratulacje, młody, wasz związek niebawem przejdzie do historii.

Zacisnąłem dłonie w pięści, obserwując drzwi.

– Ja pierdole – jęknąłem. – Spierdoliłem to... – Ale nagle coś mnie tchnęło. – A może... – spojrzałem na swoje kwami. – Sprawię, że nigdy nie będzie mogła ode mnie odejść?

Plagg przewrócił oczami.

– Niby jak, geniuszu?

– Może jeśli ode mnie odejdzie, to będzie musiała do mnie wrócić... – myślałem na głos. – O, tak, ten pomysł jest genialny.

– Nawet nie mam ochoty o tym słyszeć – prychnęło kwami.

– Nie mam zamiaru zdradzić ci mojego planu, wystarczy, że pomożesz mi teraz – powiedziałem i wyciągając przed siebie pięść, krzyknąłem: – Plagg, wysuwaj pazury!

Marinette wróciła do pokoju chwilę po mojej transformacji. Spojrzała na mnie podejrzliwie.

– Kotku, co ty kombinujesz?

Uśmiechnąłem się do niej promiennie.

– Zawsze mnie zastanawiało, czy ten zamek na moim kostiumie może się rozpiąć... Chcesz to sprawdzić? – poruszyłem znacząco brwiami, a ona zarumieniła się.

– Tikki, kropkuj – krzyknęła dziewczyna, a po chwili wpatrywała się we mnie Biedronka. – A więc... Dokąd mnie dziś zabierzesz, Kotku? – spytała, podchodząc bliżej.

Przyciągnąłem ją do siebie. Uniosłem jej podbródek i złożyłem szybki pocałunek na jej ustach.

– A może pokażę ci nasze przyszłe mieszkanie?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hm... Zastanawiałam się czy dać wam takiego hinta, czy może nie, ale zdecydowałam, że jednak wam dam XD

Ciekawa tylko jestem, co wy na to? :P

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top