Rozdział 10
Nino niczego mi nie powiedział, tylko bez słowa wpakował na tylne siedzenie jakiegoś samochodu, którego nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Dostrzegłam za kierownicą brunetkę w okularach z czerwonym pasemkiem na grzywce.
– Panna Marinette Dupain-Cheng? – zapytała chłodnym tonem.
Skinęłam głową, a kobieta ruszyła z piskiem opon.
Po drodze próbowałam ją wypytać o co chodzi, ale mogłam równie dobrze rzucać w nią kamieniami, a i tak by tego nie zauważyła.
Dotarłyśmy na miejsce, a moim oczom ukazała się ogromna rezydencja. Kurcze... Czułam się nieodpowiednio ubrana, mając na sobie zaledwie szorty i ten top z dużym dekoltem i nadrukiem biedronki na piersi. Jeszcze te moje brudne tenisówki na stopach.
Wysiadłam z samochodu i ruszyłam za kobietą, która poprowadziła mnie przez frontowe drzwi, zatrzymując się w ogromnym foyer.
– Witamy w rezydencji Agreste – oznajmiła. – Nazywam się Nathalie i przywiozłam cię tutaj, ponieważ syn mojego pracodawcy oszalał i mówi tylko o tobie, niszcząc doszczętnie swój pokój – powiedziała czysto służbowo bez nuty smutku, czy szoku w głosie.
Wow. Jeśli tak wyglądało całe życie Adriena, to nie dziwię się wcale, że jest jaki jest.
Wtem na schodach pojawiła się męska sylwetka w czerwonych rurkach i kremowej marynarce.
– Witam, panno Dupain-Cheng – powiedział chłodno mężczyzna o jasnych włosach. – Jest mi niezmiernie przykro, że musiała się tu pani fatygować z tak błahego powodu.
Podeszłam bliżej, spoglądając na tego człowieka pytająco.
– Błahego? Problemy pana syna są dla pana błahostką? – zapytałam, a potem minęłam mężczyznę i, jakby kierowana instynktem, podążyłam do pokoju Adriena.
Z pomieszczenia dało się słyszeć wrzaski i co chwilę głośne huki. Zapukałam grzecznie, ale mogłam równie dobrze zabębnić pięściami w drzwi, a i tak nie byłoby tego słychać.
Zerknęłam na mężczyznę i kobietę, którzy wpatrywali się we mnie z niedowierzaniem.
– Wejdę tam, ale państwo zostaną tutaj – oznajmiłam, a potem nacisnęłam klamkę i weszłam do jaskini potwora, zamykając za sobą drzwi.
Moim oczom ukazał się potworny widok. Adrien rzucał wszystkim, co mu akurat wpadło do ręki i wrzeszczał jak opętany. Co jakiś czas wymawiał moje imię, ale w taki sposób, że czułam się zraniona:
– Przeklęta Marinette Dupain-Cheng! – wyrwało mu się z ust po raz kolejny.
Bałam się podejść bliżej, ponieważ nie wiedziałam, czy zrobiłby mi krzywdę. A jednak... musiałam mu jakoś pomóc. Ruszyłam w jego stronę, kiedy zaczął się odwracać.
– Ta kłamliwa... – zaczął, ale nie dokończył, ponieważ jego zielone oczy napotkały moje.
Opuścił ręce wzdłuż swojego ciała i spojrzał na mnie z bólem wymalowanym na twarzy.
– Kłamliwa? – zapytałam, zaplatając ręce na piersi.
Chłopak zwilżył swoje wargi językiem, a ja mimowolnie pomyślałam, co jeszcze niedawno robił tym językiem i zarumieniłam się.
– Myślałem, że jestem sam – wymamrotał.
Opuściłam swoje ręce wzdłuż ciała i spojrzałam mu w oczy, pomimo wspomnień z tamtej nocy wciąż przelatującymi mi przed oczami. Podeszłam do niego bliżej, a on westchnął cicho, sunąc wzrokiem po mojej sylwetce, zatrzymując go na dekolcie.
– Co nie zmienia faktu, że zapewne próbowałeś mnie wyzwać – powiedziałam nader spokojnym głosem.
Adrien podszedł bliżej i wyciągnął do mnie ręce, ale ja... nie wiedziałam, co powinnam była zrobić. Zawahałam się, a on to widział.
– Proszę, Mari... Potrzebuję cię, żeby się uspokoić – poprosił.
I tak właśnie wpadłam w jego ramiona. Adrien przyciągnął mnie do siebie i otoczył swoimi silnymi rękoma, a potem pocałował w czubek głowy. Spojrzałam na niego pytająco.
– Po co to wszystko? – zapytałam, a on westchnął cicho.
– Po tym jak zobaczyłem ciebie w objęciach tamtego typa, poczułem się... dziwnie – wyznał, a ja spojrzałam na niego podejrzliwie.
– Byłeś zazdrosny o Lukę? – zdziwiłam się.
– I co w tym złego? – zapytał wściekły prawdopodobnie dlatego, że powiedziałam na głos to, co czuł.
– To, że to mój były chłopak i próbowałam go wtedy odepchnąć... A ty zamiast zapytać, wolałeś sobie pójść – prychnęłam.
Adrien nie wyglądał na przekonanego moją odpowiedzią. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
– Może to ja powinnam być na ciebie wściekła, co? I rzucać wszystkim, co mi wpadnie w ręce?
– Niby za co?
– Za to, że mnie wtedy zostawiłeś samą!
– Przecież przyszła do ciebie twoja przyjaciółka.
– To nie oznaczało, że po takim zbliżeniu marzyłam tylko o tym, aby jej się pochwalić! – wypaliłam, czując jak moje policzki płoną, a Adrien spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem.
– Ach, o to ci chodziło – wyszeptał, a potem wpił się w moje wargi.
Chciał się teraz całować? O, nie!
Odsunęłam się od niego, spoglądając mu w oczy.
– O nie, Agreste. Teraz sobie pogadamy!
Ruszyłam w stronę łóżka, ponieważ był to jedyny mebel, który stał na swoim miejscu. Usiadłam na brzegu materaca i spojrzałam na chłopaka wyczekująco.
Podszedł do mnie i usiał na podłodze przede mną. Przewróciłam oczami, a on uśmiechnął się do mnie czarująco.
– No to zamieniam się w słuch – powiedział, opierając się brodą o moje kolano.
Zaczęłam szybciej oddychać przez jego bliskość, a on to zauważył, więc spoglądał na mnie z dziwnym błyskiem w oku.
– Adrien, dlaczego... dlaczego mi to... no to... wtedy... zrobiłeś? – wymamrotałam.
Było mi ciężko się skoncentrować, ponieważ zaczął sunąć dłonią po moim udzie. Wpatrywałam się w jego rękę jak zaczarowana, kiedy jeździła po mojej nodze w tą i z powrotem.
– A co miałem zrobić, skoro sama się przede mną rozebrałaś? – powiedział to tak uwodzicielsko, że przygryzłam dolną wargę, aby się powstrzymać od jęku zawodu.
Adrien chwycił dłonią moje udo tak wysoko, że wciągnęłam z sykiem powietrze, a on zauważył reakcję mojego ciała na jego dotyk.
– No... pomóc mi się ubrać? – zaproponowałam, a on się roześmiał.
– Miałem przepuścić taką okazję? – podniósł się, wspierając na rękach po bokach moich bioder i pochylił się nade mną.
Bliskość jego twarzy, zdecydowanie działała na moją niekorzyść.
– Musiałem coś wykombinować... a skoro jesteś dziewicą, to nie chciałem skradać ci cnoty bez twojej zgody – wyszeptał, a potem musnął wargami mój policzek. – Wydawało mi się, więc w porządku to, że doprowadzę cię do szaleństwa, nie kradnąc ci twojej cnoty.
Uśmiechnął się triumfalnie.
– A kto powiedział, że byś mi ją skradł? – zapytałam, a on zdawał się być zaskoczony moją odpowiedzią.
– Przecież wcześniej tamtego dnia sama mnie odepchnęłaś, a potem tak ochoczo rozłożyłabyś przede mną nogi?
– Przecież i tak rozłożyłam – powiedziałam, rumieniąc się mocno i tym razem dostrzegłam rumieniec na jego policzkach.
Uśmiechnęłam się złośliwie, a potem pochyliłam się, aby go pocałować, odsunął się. Spojrzał na mnie z błyskiem w oku, po czym popchnął mnie na łóżko i ułożył się na mnie.
Poczułam na swoim podbrzuszu jego twardość i to, jak moje ciało ogarnia podniecenie. Do czego ten chłopak mnie doprowadził?
– Adrien, co ty robisz? – wyszeptałam.
– Bawię się – odpowiedział.
Jego usta odnalazły moje, a język wtargnął do środka. Poczułam jak rozpływam się pod wpływem jego pocałunków. Oplotłam rękoma jego szyję, wplatając palce w jego włosy. A Adrien pogłębił pocałunek, napierając na mnie swoim nabrzmiałym członkiem, którego twardość mogłam wyczuć nawet poprzez materiał jego spodni. Nagle przygryzłam jego wargę, a on przesunął językiem po moim podniebieniu.
Z uśmiechem satysfakcji na ustach, rozwiązał moją bluzkę, a moje nagie piersi wyskoczyły spod materiału. Przyjrzał mi się uważnie, a kiedy zauważył, że nie mam nic przeciwko, pochylił się i zaczął całować najpierw jedną, a potem drugą. Jedną z dłoni wsunął pod materiał moich majtek i kiedy jego palce natknęły się na czuły splot, jęknęłam głośno z zaskoczenia.
Nagle usłyszeliśmy jak drzwi się otworzyły, Adrien szybko przykrył mnie kołdrą, a sam szybko poprawił sobie spodnie, tak, żeby nie było widać efektu naszych poczynań. Ułożył się u mego boku, całując mnie w usta.
Kiedy się odsunął, odwróciłam się w kierunku Nathalie i jego ojca, rumieniąc się mocno.
Dwójka dorosłych stanęła jak wryta, a Nathalie zabrała głos:
– Myśleliśmy, że dzieje się panience jakaś krzywda.
Adrien roześmiał się, a ja dostrzegłam zawstydzone oblicze Gabriela Agreste'a.
– Spokojnie, jedyne co mogę zrobić Marinette, to sprawić jej nieziemską przyjemność – oznajmił, a potem wpił się namiętnie w moje usta.
Czułam, że to była prowokacja. Po chwili intruzi opuścili pokój, a Adrien oderwał się od moich ust, spoglądając na mnie ze skruchą.
– Wybacz, że cię wykorzystałem, ale musiałem ich zawstydzić, żeby wyszli z mojego pokoju – powiedział cicho, ale czułam, że magia tamtej chwili prysła jak bańka mydlana.
Adrien odkrył moje półnagie ciało. Wciągnęłam z sykiem powietrze, kiedy jego palce na powrót znalazły się pod moimi spodenkami.
– Nie wiem, czy ci o tym powiedziałem, ale... bardzo mi się podobasz w tym stroju – wyszeptał mi do ucha, a ja zadrżałam, gdy jego palce odnalazły splot nerwów i jęknęłam cicho. – A jeszcze bardziej podobasz mi się bez niego.
Zaczął coraz szybciej poruszać palcami, a ja zgrałam się z nim ruchami moich bioder. Adrien zaczął sapać, kiedy przyglądał mi się jak wiłam się w tej rozkoszy.
Poszukałam jego oczu i kiedy tylko odwzajemnił spojrzenie, pierwsza fala orgazmu przetoczyła się przez moje ciało, a ja wpadłam w drgawki z nadmiaru tej rozkoszy.
Czułam na swoim biodrze, twardość jego penisa. Zerknęłam na niego, kiedy sam starał się powstrzymywać od zrobienia czegoś więcej i zanim zdążył zaprotestować, odsunęłam się od niego. Zdjęłam z niego koszulkę, podziwiając misterne tatuaże zdobiące jego ramiona i część klatki piersiowej i, zanim zdążyłam się rozmyślić, wsunęłam dłoń pod materiał jego bokserek, obejmując dłonią jego imponujący wielkością członek.
Adrien syknął cicho, kiedy wykonałam pierwszy ruch.
– Troszkę delikatniej – poprosił szeptem, a ja zwolniłam ruch swojej ręki.
Jęknął cicho, kiedy wreszcie znalazłam rytm i oparł się czołem o moje ramię. A ja przyspieszyłam trochę ruchy, a potem zwolniłam. Co chwilę zaciskał dłonie w pięści, jęcząc cicho z rozkoszy. A gdy spojrzeliśmy sobie w oczy i poczułam jak jego penis się napiął, Adrien doszedł w moją rękę.
Uśmiechnęłam się do niego, a on pochylił się i pocałował mnie w usta w podziękowaniu.
– Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie doprowadziła mnie do takiego stanu tylko za pomocą ręki – wysapał, spoglądając na swoje mokre bokserki wystające spod poplamionych spodni.
Wyciągnęłam dłoń, spoglądając na białą, kleistą ciecz na niej.
– Mogłabym się tu wykąpać? – zapytałam, a Adrien posłał mi łobuzerski uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top