Day 7
Temat: łzy
-Kurwa! Totalnie go nienawidzę! - krzyknął Polska kopiąc starą puszkę z ogromną siłą
Było grubo po północy a on włóczył się po mało zamieszkanych miejscach. Blondyn czuł się samotny i opuszczony, jednak nie miał zamiaru się do tego przyznać. Na ulicy nie było żadnych samochodów a w odległości kilometra żywej duszy.
-Nie potrzebuje go - mówił do siebie, już spokojniejszym tonem, usiadł na krawężniku i zaczął rozmyślać - nie potrzebuje nikogo, sam dam sobie świetnie radę
Po chwili jego oczy się zaszkliły, a po policzkach zaczęły spływać słone łzy.
-Dlaczego jestem takim idiotą? Dlaczego pokochałem akurat jego? - Polska zaczął wycierać łzy ze swoich policzków
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top