Siedemnaście

W poniedziałek rano chodzę z kawami na tacy i ciągle ziewam. Jack oczywiście nie szczędzi sobie wrednych komentarzy.

- Claire, dlaczego jesteś taka zmęczona? - trąca mnie łokciem. - Czyżby twój chłopak zajechał na weekend do Falmer?

- Jack, zamknij się - posyłam mu najgroźniejsze spojrzenie na jakie mnie stać.

- No nie graj już takiej niedostępnej.

- Męczysz mnie - rzucam w niego ścierką i odchodzę z tacą w stronę dwóch starszych pań.

Do kawiarni wchodzi Justice i posyła mi porozumiewawcze spojrzenie, zaraz po tym gdy zerka na Jacka.

- Co być chciała Jus? - pyta Jack, pochylając się nad ladą w stronę mojej przyjaciółki. - Może tą babeczkę z bitą śmietaną?

- Jakim cudem jeszcze cię nie zwolnili? - Justice marszczy brwi i odwraca się do mnie. - Białą kawę poproszę, kochana.

- Już się robi - uśmiecham się do niej i łapię na filiżankę. - Jack, idź z tymi zamówieniami - podsuwam mu pod nos tacę pełną kubków z kawami i herbatami.

Chłopak coś marudzi pod nosem, ale ostatecznie odchodzi. Skupiam się na Justice, która próbuje rozmieszać trzcinowy cukier w swojej białej kawie.

- Czy on musi za każdym razem doczepiać się do mojej wagi?

- Cóż, jest idiotą - wzdycham ciężko. - Nic nie poradzisz. Nie przejmuj się nim.

- Gdyby nie był chłopakiem Meredith już dawno bym mu wyjebała.

- Hej, Jus - Jack wraca za ladę i staje obok mnie. - Na pewno nie chcesz tego ciastka?

- Powiedziałabym 'wypierdalaj' ale nie przeklinam, więc po prostu stąd idź - prycha.

Jack tylko zaczyna się sztucznie śmiać i znika na zapleczu.

- Naprawdę mu wyjebię. Jeszcze sekunda. - Moja przyjaciółka zaciska pięści i kładzie je na blacie przed sobą.

- Ja muszę z nim codziennie pracować - wzdycham. - Po prostu go zignoruj.

Harry: Hej Claire!

Harry: Jutro mam egzamin na prawo jazdy

Harry: Życz mi powodzenia

Harry: Bo jak nie zdam, to nie przyjadę do Falmer

Harry: I wtedy nie obejrzymy GNW

Harry: A musisz to obejrzeć

Harry: Claire?

Harry: Aaaa, zapomniałem! Pracujesz ☺

Harry: Ale i tak musisz życzyć mi powodzenia

Claire: Życzę Ci powodzenia x

Harry: Jak znowu nie zdam to nie wiem co sobie zrobię

Harry: Opiję się

Claire: Chyba kawą 😂

Harry: Twoją zawsze 😉

Harry: Jak zdam jutro to prawko, to przyjadę w sobotę do Brighton

Harry: I pójdziemy na spacer po plaży jak będzie ładna pogoda

Claire: A jak będzie padać czy coś?

Harry: Nie będzie

Claire: Ale jeśli... Zawsze trzeba wziąć pod uwagę wszystkie możliwości

Harry: Zawsze jesteś taką pesymistką? 😞

Claire: Realistką!

Claire: Jak zaczęłam z Tobą pisać, też zastanawiałam się czy nie masz 45 lat i jesteś gruby i pół łysy

Harry: No popatrz, jestem zupełnym przeciwieństwem Twojego wyobrażenia 😄

Claire: To akurat dobrze 😂

Harry: To co? Pracujesz w tą sobotę?

Claire: Mam na rano

Claire: Do 12

Harry: Od?

Claire: Od 8

Harry: Przyjdę

Harry: Jak zdam prawko ;_;

Claire: W takim razie musisz zdać!

Harry: Postaram się 😉

Claire: Muszę iść spać, bo jutro otwieram kawiarnię o 8 😕

Claire: Dobranoc x

Harry: Dobranoc kochana x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top