Czterdzieści trzy
- Chodź tutaj! - Justice zaciąga mnie do kolejnego sklepu z męską odzieżą.
Z niezadowoloną miną wchodzę za nią. Moja przyjaciółka uparła się, że musi kupić coś dla Aarona i koniecznie mam się wybrać z nią. Mój telefon wibruje, więc sięgam do kieszeni.
Harry: Czym różni się wódka od matury z matmy?
Claire: Czym? 😂
Harry: Wódka ma gwarantowane 40%
Claire: 😂😂
Wybucham śmiechem, na co pan przeglądający spodnie na wieszakach niedaleko mnie, piorunuje mnie wzrokiem. Zaciskam więc usta, żeby się nie zaśmiać na głos i dołączam do Jus.
- Powinnaś kupić Harry'emu tą koszulę - mówi wskazując na niebieską koszulę w kropki.
- Co?- patrzę na nią ze zmarszczonymi brwiami. - Ja?
- Tak, ty - wywraca oczami z westchnieniem. - Jestem pewna, że leżałaby na nim idealnie! Weź mu tą najmniejszą, bo jest strasznie chudy... Chociaż nie, bo jest wysoki... Weź tą! - Jak gdyby nigdy nic wciska mi wieszak w ręce i przechodzi dalej oglądać kolorowe t-shirty.
Żeby nie stać i bezmyślnie nie wpatrywać się w poczynania Jus, sama zaczynam przeglądać kolorowe, kwieciste koszule.
- Ta jest zajebista! - odzywa się moja przyjaciółka zza moje ramienia. - Tą też weź!
Mężczyzna - ten, który mnie już raz zgromił wzrokiem - mierzy Justice od stóp do głowy i kręci głową widocznie niezadowolony.
- Justice, uspokój się, błagam! -ganię ją, bo zachowuje się gorzej niż podpita Meredith. - Nie kupię mu tej koszuli.
- Dlaczego?
- Co jak mu się nie spodoba? - mówię pierwsze, co przychodzi mi na myśl i strzelam sobie mentalnego liścia.
- Spodoba się!
- Skąd wiesz?
- Bo dostanie ją od ciebie - piszczy uradowana Jus i szybko obrywa ode mnie w ramię.
Wchodzę do salonu, gdzie chłopcy siedzą rozwaleni na fotelach i grają w coś na xboxie.
- Wygrałem! - wrzeszczy Aaron i zrywa się z fotela, żeby wykonać taniec radości.
- I ty masz dwadzieścia trzy lata?- prycha Justice i podchodzi do swojego chłopaka, żeby go pocałować.
Moja przyjaciółka podaje Aaronowi torbę pełną ubrań dla niego i natychmiast kieruje go na górę, żeby wszystko przymierzył. Chłopak odchodzi - posyłam mu jeszcze współczujące spojrzenie, na widok jego miny męczennika, a Jus patrzy na mnie błyszczącymi oczami. Wzdycham, co nie uchodzi uwadze Harry'ego, bo posyła mi pytające spojrzenie i siada na sofie, klepiąc miejsce obok siebie. Padam więc obok niego ze zmęczeniem - moje nogi bolą mnie niemiłosiernie.
- Idę wszystko przymierzać!
Jus łapie resztę swoich zakupów i szybko wychodzi z salonu.
- A ty masz coś dla mnie? - Harry posyła mi rozbrajający uśmiech i układa się wygodnie na wielkich poduszkach.
- Mam - odpowiadam, a chłopak patrzy na mnie ze zdziwieniem. Najwidoczniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Podaję mu dwie koszule i uważnie obserwuję chłopaka, który cały czas szeroko się uśmiecha. Zabiera ode mnie ubrania i zrywa się z sofy. Zaczyna ściągać swoją szarą koszulkę i kiedy moim oczom ukazuje się jego wytatuowana klatka piersiowa, zamieram w bezdechu. Oddychaj, Claire, oddychaj - powtarzam w myślach. Czuję jak moje policzki robią się czerwone, ale nie mogę oderwać wzroku od jego wyrzeźbionego brzucha. Harry zapina niebieską koszulę i obraca się wokół własnej osi.
- Jest super! I nawet w rozmiar trafiłaś!
W odpowiedzi uśmiecham się tylko i postanawiam przemilczeć kwestię Jus... Chłopak szybko ściąga koszulę i ubiera tą drugą w kolorowe kwiaty.
- Ta jest zarąbista! - zachwyca się chłopak. - Dziękuję ci bardzo!
- Cieszę się, że ci się podoba - uśmiecham się szeroko.
- Jak ja ci się teraz odwdzięczę, hmm?
Harry siada obok mnie, rozpinając jednocześnie trzy guziki od góry. Chłopak przysuwa się niebezpiecznie blisko mnie i wpatruje się w moje usta. Mój mózg zaczyna działać na szybszych obrotach, lekko przesuwam się do przodu. Czuję jego oddech na swojej twarzy, a następnie jego palce na mojej brodzie. I kiedy już jesteśmy dosłownie kilka centymetrów od siebie...
- Dobrze w tym wyglądam? - Do pokoju wpada Jus w nowej sukience, a my odskakujemy od siebie jak oparzeni.- O mój Boże! Przeszkodziłam wam?! Już wychodzę! Nie przerywajcie sobie!
Justice wypada z pokoju tak szybko jak do niego wpadła. Harry zmienia kwiecistą koszulę na swój zwykły szary t-shirt.
- Zrobiłem naleśniki, chcesz?
- Z chęcią - podnoszę się z sofy i w drodze do kuchni próbuję ochłonąć, żeby pozbyć się czerwonego koloru z mojej twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top