Czterdzieści sześć
Czuję jak coś trąca mnie w ramię, więc leniwie otwieram oczy.
- Już jesteśmy.
Jestem strasznie zmęczona po dzisiejszej wycieczce do Universal Studios Florida w Orlando, dlatego mam ochotę spać jeszcze długo.
Przecieram oczy, żeby wyostrzyć wzrok. Przede mną stoi Harry i czeka aż wywlekę się z samochodu. Wysiadam powoli i kieruję się do drzwi, przeciągając zastane mięśnie. Wchodzę do domu i słyszę tylko przytłumione śmiechy mojej przyjaciółki i jej chłopaka, a zaraz później trzaśnięcie drzwiami. Zaczynam wchodzić po schodach na górę i kieruję się do swojego pokoju. Zostaje mi już ostatni krok, kiedy czyjeś ramię mnie zatrzymuje.
- Ty masz dzisiaj karę - szepcze Harry i zaciąga mnie na drugi koniec korytarza.
Półprzytomna nie myślę racjonalnie. W głowie wiedzę już wszystkie najgorsze scenariusze i mocno zapieram się nogami tuż przed progiem jego pokoju.
- Nie - mówię zrozpaczonym głosem, czując jak podnosi mnie z ziemi.
Chłopak zamyka nogą drzwi i delikatnie rzuca mnie na łóżko. Nachyla się nade mną z dziwną miną, a ja jestem o krok od krzyczenia w akcie desperacji. Nagle Harry wybucha śmiechem i zaczyna mnie łaskotać. Głośno piszczę kiedy jego palce dotykają mojego miejsca pod żebrami, na brzuchu i na szyi. Próbuję go z siebie zrzucić, ale jest dla mnie zbyt ciężki. Brzuch i policzki zaczynają mnie boleć od śmiechu, więc staram się go pociągnąć za włosy, żeby przestał. Niestety skutecznie ogranicza moje ruchy.
- Przestań - sapię zachrypniętym głosem. - Już nie mogę.
- I bardzo dobrze - odpowiada, a ja czuję ciepłe powietrze na swojej twarzy.
Na chwilę przestaje mnie łaskotać. Otwieram oczy i uświadamiam sobie jak niebezpiecznie blisko mojej jest jego twarz.
- Należy ci się za to trzaśnięcie drzwiami.
Znów zaczyna mnie gilgotać, tym razem po stopach. Trzyma moje nogi w kostkach, a ja wiję się, próbując się wyrwać. Kiedy wreszcie przestaje, oddycham z ulgą. Harry przenosi ciężar swojego ciała na drugą stronę i kładzie się obok mnie.
- Jesteś okropny - szepczę.
- Nieprawda - odpowiada i oplata mnie ramionami.
- Prawda.
- Śpij już, jutro wyjeżdżamy.
I zamykam oczy. A ostatnią myślą przed zaśnięciem jest pytanie - czy przyjaciele zasypiają wtuleni w siebie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top