nineteen

Jimin wraz Hoseokiem starali się pozbyć podejrzanych nagrań monitoringu, które wcale nie należały do tych "łatwych do przejęcia". Z pewnością nie spodziewali się tego, co zastaną na miejscu, w stosunkowo cichej i spokojnej kancelarii.

- Cholera jasna! Jeon! - wrzasnęłam odbierając krótkiego SMS'a od przyjaciela.

- Wiem, że nienawidzisz chodzić do szkoły, ale obiecałaś! I nie krzycz tak - powiedział sfrustrowany mężczyzna, wbiegając do salonu.

Na mojej twarzy zdołał zauważyć ogromne przerażenie i niepewności, co okazywało się bardzo rzadkim widokiem.

- Musimy zgarnąć tą dwójkę ze szpitala, do którego wiezie ich karetka - wydukałam szybko, zapominając o oddechu.

Jeongguk od razu kiwnął głową rozumiejąc o co mi chodzi - jeżeli przejmie ich szpital, cała czwórka wyląduje w więzieniu.

~* ~

Guk zachował zimną krew i nie zaprzątając sobie głowy czarnymi scenariuszami chwycił za kluczyki od samochodu i wsiadł za kierownicę. Skutkiem tej decyzji stała się 10-minutowa podróż, która z pewnością da nam więcej czasu do przyjazdu karetki.

Wyskoczyłam z auta pod potężnym, przeszklonym budynkiem, a moje spojrzenie powędrowało do tablicy, która oznajmiała, że budowla jest szpitalem.

Próbując uspokoić niespokojne nerwy, rozejrzałam się dookoła, próbując zapoznać się z otoczeniem.

- YangHee - szturchnął mnie Jeongguk, dostrzegając w oddali charakterystyczny pojazd - to chyba karetka.

~*~

Wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Po kilku godzinach stresu i adrenaliny, opadłam na kanapę obok, masując swoje skronie. Ból głowy jaki doskwierał mi przez ostatnie kilkadziesiąt minut był nie do opisania.

Hoseok wraz z Jiminem zostali przetransportowani do prywatnej kliniki, w której pracuje "dobry przyjaciel" Jeongguk'a. Mężczyzna obiecał, że to z pewnością o wiele lepsze wyjście niż pozostawienie przyjaciół w męczarniach na kolejne dwadzieścia-cztery godziny w czterech ścianach mojej małej sypialni.

Po kilku minutach usłyszałam odgłos trzasku drzwi. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, co spowodowało drażniący ból w okolicy oczu. Chwyciłam się za głowę, spoglądając zamglonym
wzrokiem na Jeon'a, który właśnie ściągał buty w korytarzu.

- Trzymasz się? - szepnął widząc mój niezadowolający stan - chodź tu.

Jeongguk usiadł na skraju kanapy i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Pomimo tego, że znamy się krótko, posiadał doskonałe umiejętności  odczytywania i rozpoznawania zachowania u przeciętnego człowieka. Rozczytał mnie już dawno temu. I doskonale wiedział, że znajduję się teraz w rozsypce.

- Może to nie jest dobry moment na wyznawanie sobie pewnych rzeczy - westchnął gładząc kciukiem moje plecy - ale zawsze jestem obok, dla ciebie.

- Guk nie teraz - ucieszyłam go, bojąc się, że ta rozmowa może obrać bardzo poważny wydźwięk, którego zdecydowanie wolę unikać. Przynajmniej narazie, nie w takich okolicznościach.

Chłopak tylko ciężko westchnął, a głębi duszy rozumiejąc co mam na myśli, jednak kompletnie inaczej interpretując i odsunął się od mojego roztrzęsionego ciała.

- Są w narkozie po operacji, jutro pojedziemy się z nimi zobaczyć, dobrze? - spytał, widząc moje zmartwienie.

- Nie mam innego wyjścia - stwierdziłam i chwyciłam za pusty kubek od kawy, który jeszcze chwilę temu podtrzymywał mnie na życiu.

- YangHee, idź spać, zajmę się tym.

~*~

Do pomieszczenia wpadły pojedyncze promienie słońca, a chłodny, delikatny wiatr sprawił, że jasna firanka zaczęła się delikatniej poruszać. Obserwowałam te małe 'zjawiska', próbując przypomnieć sobie zdarzenia z wczorajszego dnia. Nie był to pierwszy raz, gdy nasza trójka wpadła w niebezpieczeństwo, ale tym razem pociągnęliśmy za sobą jeszcze jedną osobę. Jeon Jeongguk.

"Zawsze jestem obok, dla ciebie".

Aish, czy to ten moment kiedy staje się miękka przed facetem?

Ktoś wszedł do sypialni, aby zaraz potem wyjść z niej w pośpiechu. Spojrzałam za siebie, lekko odkrywając kołdrę z nad głowy. Jeongguk wyglądał jak śmierć. Blady, z podkrążonymi oczami i zmęczeniem wypisanym na twarzy.

- Czy ty się chociaż przespałeś? - warknęłam cicho, widząc jak po raz kolejny krząta się po pomieszczeniu.

- Nadrobiłaś za mnie - odpowiedział tylko wzruszając ramionami.

- Yah! Jeon Jeongguk nie udawaj, że jesteś robotem i możesz wytrzymać bez snu przez kolejne kilkanaście godzin - krzyknęłam, aby chłopak dobrze usłyszał mnie z pochłoniętej w przyjemnym zapachu śniadania kuchni.

- Przynajmniej wróciła moja bezduszna kobieta - uśmiechnął się delikatnie, opadając na materac - zjedz śniadanie, za dwie godziny jedziemy do kliniki.

- Jasne, tato - mruknęłam zarzucając materiał ciepłej pościeli tak, aby przykryła wyczerpaną sylwetkę mężczyzny.

Po wyjściu z sypialni od razu chwyciłam za talerz leżący na skraju kuchennego blatu i skierowałam się na pojedyncze krzesło stojące nieopodal.

Przez przejście mogłam zauważyć dokumenty zdrowotne przyjaciół oraz informacje na temat ich stanu zdrowia. Gdy tylko pomyślałam o mojej prośbie, która sprawiła, że prawie wylądowali w szpitalu zastanowiłam się jaki tak naprawdę jest cel tego wszystkiego. Co jeżeli jeszcze ktoś ucierpi? Co jeżeli to samo spotka Jeongguk'a lub mnie. Czy nie lepiej...

Rzucić to wszystko na dobre?



Możecie się zastanawiać co planuje, czekam na teorie.

Zapraszam na zapowiedź diaphanous law!
Juz jest na moim profilu!



Od razu po napisaniu notki idę spać.

Zamówiłam dzisiaj army bombę!

Mam nadzieję, że dobrze spędzacie wakacje i wszystko u was okej!

Jak mowiłam idę spać, bo padam na twarz gorzej niż YangHee lmao.

Do następnych!
Bayuu!💜~JungManieXx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top