four

- Ile?! - krzyknął

- Spokojnie, wygram to - pocieszyłam zmartwionego chłopaka

- Przecież nie masz nawet 10 tysięcy, a zakładasz się o sto baniek?! - wręcz darł się na cały głos, przez co w naszą stronę skierowało się kilka par oczu

- To prawda YangHee, powinnaś być bardziej ostrożna jeżeli chodzi o zakłady - westchnął Hoseok - z Jeon'em ścigałaś się tylko raz, naprawdę nie wiesz jak dobry jest w tym co robi

- Dobrze wiecie, że jestem pewna siebie i za wszelką cenę chcę to wygrać, ale okej, spójrzmy na to z waszej strony - wywrociłam oczami - przegram, nie mam hajsu i co teraz? Siłą zabierze mi bugatti? Okradnie mnie? Porwie czy pobije?

- Po nim mógłbym spodziewać się wszystkiego co wymieniłaś - prychnął Jimin

W tamtym momencie oblała mnie fala strachu. Nie przed przegraną, ale przedtym, że z wielu już plotek, które usłyszałam Jeon Jeongguk naprawdę wydaje się być twardym zawodnikiem, w dodatku bez serca i żadnej skruchy dla rywali. Nie chcąc dalej się stresować odeszłam na bok i wsiadłam do Bugatti.

- Wasza kolej - podszedł do mnie wcześniej poznany Yoongi i wskazał na linię startu

Wzięłam głęboki wdech z którym cały mój stres miał odejść. No właśnie, miał... Jeszcze nigdy nie denerwowałam się tak bardzo.

- Na miejsca! - chwyciłam mocniej kierownicę

Patrzyłam na startera, który w rękach trzymał dwie chorągiewki. Załączyłam nitro, aby było w stanie gotowości i już tylko czekałam na to jedno słowo..

- Start! - krzyknął

Docisnęłam pedał gazu i zmieniłam bieg. Gdy nie zauważyłam przez długi czas samochodu rywala spojrzałam w bok.

- Tutaj skarbie! - obróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam szczerzącego się mężczyznę

Przeklęłam w myślach i przyspieszyłam. Czekała nas pętla, którą ćwiczyłam dzisiaj na torze. Pierwszy zakręt. Otarłam o auto Jeon'a, jednak ten nie wpadł w poślizg. Panowanie nad swoim samochodem to podstawa.
Użyłam nitra i wyprzedziłam go na prostej, zwalniając trochę przed drugim zakrętem. Słyszałam podekscytowane krzyki ludzi widząc efektowne drifty w wykonaniu naszej dwójki.
Przez całą pętlę wygrywałam. Została już tylko ostatnia prosta.
Ferrari chłopaka zaczęło doganiać moje Bugatti, przez co bardzo się spięłam. Dociskając pedał gazu mknęłam prosto do mety. Co może do cholery pójść nie tak?!

- Masz potencjał, może jeszcze kiedyś że mną wygrasz - puścił mi oczko i o kilka centymetrów pierwszy przekroczył linię mety

Po zahamowaniu uderzyłam rękami o kierownicę. Załamana schowałam twarz w dłonie. Dobra passa została przerwana.

- Czyżbym wygrał? - parsknął śmiechem Jeongguk - to był bardzo satysfakcjonujący wyścig

- Zajebiście, a teraz gadaj co ode mnie chcesz - warknęłam

- Nadal twarda jak kamień - otarł niewidzialną łzę - mieliśmy zakład

- Nie mam tylu pieniędzy - wzruszyłam ramionami

- I ładnie się tak zakładać o pieniądze których nie masz? - szepnął prosto do mojego ucha - musisz mi jakoś wynagrodzić to zwycięstwo - dłonią zjechał na mój pośladek

Obleśne.

- Zapytałam czego chcesz - strąciłam jego dłoń

- Widzimy się o północy w moim hotelu! - rzucił mi kartę z numerem pokoju - Do zobaczenia skarbie

Chciałam jeszcze coś dopowiedzieć, ale mężczyzna zniknął w tłumie podekscytowanych ludzi, którzy zacięcie oglądali kolejny wyścig.
Zrezygnowana podeszłam do moich przyjaciół i stanęłam przed nimi bez słowa.

- Nie chcę mówić, a nie mówiłem, bo jeszcze mnie pobijesz - zaśmiał się Jimin - nie opłacało się

Spojrzałam chłodno na Park'a, który w mgnieniu oka schował się za plecami Jung'a.

- Bugatti nadal twoje? - spytał

- Tak - odpowiedziałam krótko - nie wiem czego będzie chciał, na pewno nie jest wkurzony i nie chce kasy

- Rozumiem. Chcesz już się zwijać?

- Pojadę do jakiegoś baru, wy zostańcie - wzruszyłam ramionami - na marginesie, w jednym z garażu czeka na Ciebie samochód, mam nadzieję, że Ci się spodoba

Wsiadłam do auta i z piskiem opon odjechałam z tego zbiorowiska. Przejeżdżając pustymi uliczkami Busan, zauważyłam niebieskie światła - policja. Dałam znać moim znajomym, aby się zmywali i sama skierowałam się do baru jak najdalej wyścigów. W głowie jednak nadal miałam słowa tego kretyna. O północy mam być w jego hotelu. Gdyby nie był to on, zapewne nigdy nie pokazała bym się na oczy, jednak czuję, że to jest niesprawiedliwe. Założyłam się o kasę, której i tak nie mam, więc muszę coś zaoferować. Moja duma i szacunek do samej siebie zmniejszyłby się wielokrotnie, gdybym tak zrobiła. Trzeba po prostu przyznać, że przegrałam.

- Cholera jasna! - skarciłam się w myślach i spojrzałam na zegarek - mam pół godziny

Zerknęłam na adres hotelu widniejący na małej karteczce i z niechęcią się tam skierowałam. Zaparkowałam w podziemnym parkingu i wyszłam z samochodu. Windą pojechałam na 19 piętro - ostatnie w tym budynku. Stanęłam pod drzwiami z numerem 228 i drżącą dłonią zastukałam w drewnianą powłokę.

- Witaj skarbie

Heyo!
Obiecuję, że jeszcze w tym tygodniu pojawi się coś z Please Forgive Me 😅

Jak tam u was?

Ja płaczę i rozpaczam, bo jutro muszę iść do szkoły ugh.

Jeszcze tylko tydzień i znowu w góry, więc damy radę 💪🏻🖤

~ Zostaw po sobie ślad ~

Do następnych!
Bayuu!💜~JungManieXx

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top