*1*

Siedziałaś właśnie w salonie swojego skromnego domostwa i jak zwykle nie miałaś nic ciekawego do roboty. Znaczy to nie tak że nie miałaś nic do roboty, po prostu wpatrywanie się w ścianę wydawało ci się zwyczajnie o wiele lepszym zajęciem niż siedzenie przed otwartym Wordem bez jakiegokolwiek pomysłu na kolejny rozdział swojej książki. Tak, byłaś pisarką. Można powiedzieć, że zasadniczo nawet dobrą, ale w ostatnim czasie nie miałaś kompletnie weny twórczej co sprawiało ci niemałe problemy. Wydawnictwo, z którym podpisałaś umowę przy wydawaniu swojej pierwszej debiutanckiej książki domagało się teraz coraz więcej od twojej skromnej osoby, a na dodatek twoja wyobraźnia akurat teraz zdecydowała się że chce odpocząć. Szczerze gdybyś mogła cofnąć się o te kilka lat wstecz do momentu podpisywania tego głupiego śwista z wydawnictwem zmieniłabyś kilka warunków tej umowy, a najchętniej to podarłabyś ją na strzępy i nigdy więcej nawet nie spojrzała na książki z tego wydawnictwa.

Dlaczego? Odpowiedź była zadziwiająco prosta. Gdy podpisywałaś umowę byłaś kolokwialnie mówiąc gówniarą nieznającą życia przez co wkopałaś się w niemałe gówno. I tak właśnie oto siedzisz w swoim może i nie małym domu, ale z pustą głową i umową na wydawanie 2 książek rocznie przez następne 3 lata. Po prostu idealnie, a jeszcze na dodatek termin odesłania przynajmniej wstępnego scenariusza książki zbliżał się nieubłaganie i zostały ci mniej więcej 2 miesiące.

Może i przynosiłaś duże zyski wydawnictwu, ale wiedziałaś również, że jeżeli nie wywiążesz się z warunków umowy prawnicy pozwą cię o nie wykonywanie swoich obowiązków i zostaniesz lekko mówiąc na lodzie, bo jeszcze nikt nie wygrał z największą korporacją w Korei, a już na pewno nie w pojedynkę. Szczerze nie wiedziałaś co masz zrobić, jeżeli nie znajdziesz w najbliższym czasie jakiejkolwiek inspiracji na książkę stracisz cały dorobek swojego życia i polecisz na bruk.

Twoje dość mocne załamanie nerwowe przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości na twój telefon. Nie miałaś siły nawet sprawdzać kto próbuje się z tobą skontaktować, spodziewałaś się że może być to twój szef pisząc czwarty raz tego dnia jak idzie ci pisanie nowej książki. Ten człowiek już taki był, chciał wiedzieć wszystko pierwszy i to jak najszybciej. Po pracy u niego już dwa lata wiedziałaś, że nawet napisanie zwyczajnego „spierdalaj" nic nie da w tej sytuacji, nic go nie zrazi.

Kiedy telefon wydał z siebie dźwięk już po raz trzeci niechętnie zdecydowałaś się go podnieść. Wiedziałaś że wena nie przyjdzie do ciebie w najbliższym czasie bo za bardzo rozproszyłaś się przychodzącymi powiadomieniami. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłaś po włączeniu ekranu była godzina – 20:32. To znaczy, że siedziałaś patrząc w ścianę i czekając na jakikolwiek pomysł przez prawie 8 godzin, po prostu wspaniale.

Po chwili przyszła do ciebie kolejna wiadomość, więc byłaś zmuszona odblokować telefon. Weszłaś od razu w wiadomości starając się nie rozproszyć żadną z aplikacji w telefonie, wolałaś już wiedzieć kto się do ciebie tak dobija. Zobaczyłaś dość dużo nie przeczytanych wiadomości od różnych osób. „Jihyo (7), Szef (3), Mama (4)". Nie miałaś zamiaru odpisywać dwóm ostatnim osobom na jakąkolwiek wiadomość od nich, nie chciałaś psuć sobie jeszcze bardziej humoru. Zdecydowałaś, że wyświetlisz wiadomości od swojej przyjaciółki i zobaczysz o co chodzi. Ze wszystkich siedmiu wiadomości tylko dwie pierwsze miały jakikolwiek sens. Brzmiały one mniej więcej tak – „Cześć [Y/N]" i „Mam dziś wolne, ruszaj dupe bo w końcu zabieram cię na imprezę". Kolejnymi pięcioma wiadomościami były przypadkowe zlepki liter po to żebyś jak najszybciej wyświetliła to co dziewczyna ma ci do powiedzenia.

Jihyo była idolką i na dodatek liderką swojego zespołu, więc nie miała zazwyczaj dużo czasu na jakiekolwiek spotkania. Jedyny stały kontakt jaki z nią miałaś to była wymiana wiadomości albo rozmowy przez kamerkę, które i tak odbywały się od czasu do czasu. Nie miałaś zamiaru sprzeciwiać się wiadomościom dziewczyny, potrzebowałaś w końcu się odprężyć i przestać myśleć o tej zasranej książce do której nie miałaś nawet głupiego prologu.

Odpisałaś dziewczynie z pytaniem, o której będzie po czym powoli wstałaś z fotela. Siedziałaś na nim tak długo, że praktycznie nie czułaś nóg. Nie chciałaś się spieszyć, jak na nocne życie aktualna godzina była wczesna, więc można powiedzieć że miałaś dużo czasu na wyszykowanie się. Byłaś również pewna, że nie pójdziecie to jakiegoś pierwszego lepszego baru do którego każdy miał wstęp. Jak to zwykle z Jihyo bywało, zabierała cię do typowych klubów do których wstęp miały tylko sławne osoby, a w środku mieli zapewnioną prywatność.

Swoje pierwsze kroki skierowałaś do kuchni. Spodziewałaś się że dzisiejszego wieczoru alkoholu nie zabraknie, więc musiałaś przygotować się aby nie pić na pusty żołądek. Niechętnie wstawiłaś czajnik wody aby przygotować zupkę instant. Od pewnego czasu żyłaś tylko na tym jakże wykwintnym daniu, więc teraz na sam jego widok było ci niedobrze.

Od razu po zalaniu zupki, zaczęłaś iść w stronę swojej sypialni. Niestety niedane było ci tam dojść, ponieważ w połowie drogi usłyszałaś dzwonek do drzwi. Westchnęłaś cicho pod nosem i odwróciłaś się z zamiarem podejścia do drzwi i otworzenia ich specjalnie dla twojego gościa. Nie byłaś ani trochę zaskoczona gdy przed drzwiami zobaczyłaś Jihyo mającą na swojej twarzy szeroki uśmiech. Bez słowa wpuściłaś ją do środka od razu zamykając drzwi.

- Przyjechałam od razu z sesji zdjęciowej, więc jestem gotowa – zaczęła wokalista. – Ale widzę, że ty nie jesteś, więc będę pewnie musiała cię wyszykować jak zwykle.

- Powinnaś się już przyzwyczaić – powiedziałaś ponuro zmierzając w stronę kuchni. – Wiesz gdzie mam garderobę, rozgość się ja pójdę tylko zjeść ramen.

Bez zbędnych słów rozeszłyście się w dwa różne kierunki domu. Ufałaś dziewczynie, znała cię chyba najlepiej ze wszystkich, więc byłaś pewna że nie zawiedzie cię z wybraniem jakiekolwiek stroju. Może i miałyście różne style ubioru i nie tylko, ale mimo wszystko uzupełniałyście się praktycznie we wszystkim.

Kiedy skończyłaś się zajadać tym jakże niezdrowym pokarmem stwierdziłaś, że może już najwyższa pora na szykowanie się. Kolejny raz tego dnia weszłaś do swojej sypialni, w której zastałaś Jihyo mającą na swojej twarzy najdumniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek mogłaś u niej zobaczyć. Dziewczyna stała przed twoim łóżkiem i patrzyła na strój który ci przygotowała. Składał się on z białej bluzki na ramiączkach w dość widoczną koronką na dekolcie, do tego dziewczyna dobrała czarną spódnicę do połowy uda plus skórzaną kurtkę tego samego koloru. Szczerze to nawet zdążyłaś zapomnieć, że jesteś w posiadaniu takich ubrań. Musiały zostać one w twojej szafie jeszcze z czasów studiów.

- Został tylko makijaż i będziesz gotowa – słowa wypłynęły z ust idolki z szerokim uśmiechem. – Ubierz się w to szybko i wracaj to cię pomaluje.

Dziewczyna nie zwracała się do ciebie formalnie mimo waszej różnicy wieku. Niby byłaś starsza od niej o 3 lata, ale byłyście ze sobą tak blisko, ze zwyczajnie przestałaś oczekiwać takich słów od niej już dawno.

Niechętnie wzięłaś ubrania i poszłaś w stronę łazienki. Nie miałaś zamiaru spędzać tam wieczności więc jak najszybciej ubrałaś swój strój, aby nie tracić ani chwili. Można powiedzieć że miałaś zamiar dobrze się dziś wybawić, niezależnie czy w klubie będzie ktoś znajomy czy nie, a najprawdopodobniej będzie. Dzięki Jihyo poznałaś wielu idoli oraz aktorów, dziewczyna była popularna i lubiona przez wiele osób więc co za tym idzie ty również. Nie zależało ci na tym jakoś bardzo, ale skoro już tak wyszło to nie miałaś zamiaru się sprzeciwiać.

Od razu gdy wyszłaś już przebrana z toalety wokalista usadziła cię na krześle i zabrała się do roboty.

- Nie mogę tego sama zrobić? – zapytałaś niechętnie. Przecież mogłaś pomalować się sama i nie potrzebowałaś do tego niczyjej pomocy.

- Jeżeli pomalujesz się sama to pewnie kompletnie nie będzie to pasowało do tego co ci wybrała plus siedziałabym tu wieczność czekając aż skończysz –odpowiedź dziewczyny była błyskawiczna, widać że spodziewała się tego pytania. Westchnęłaś cicho pod nosem wiedząc, że dziewczyna ma racje. Nie byłaś najszybsza w robieniu makijażu, zazwyczaj zajmowało ci to co najmniej pół godziny.

Dosłownie kilka chwil później Jihyo wyciągnęła ze swojej podręcznej kosmetyczki czarną pomadkę, na której widok lekko zmarszczyłaś brwi i podniosłaś wzrok aby spojrzeć na przyjaciółkę.

- Jaja sobie ze mnie robisz jak myślisz, że nałożysz to na moje usta – powiedziałaś do niej poważnie cały czas patrząc jej w oczy.

- Albo nałożę ci to pomadkę na usta albo na policzki, wybieraj – dziewczyna była pewna siebie i wiedziałaś, że nie żartuje z tym co mówi. Już dawno przekonałaś się, ze gdy Jihyo jest poważna to oznacza to kłopoty.

Niechętnie machnęłaś na nią ręką co miało oznaczać, żeby pospieszyła się z nakładaniem tej pomadki i oby nie wyjechała za linię twoich ust. Nie minęła minuta kiedy młodsza dziewczyna postawiła cię na baczność i zaprowadziła do lustra. W odbiciu zobaczyłaś naprawdę piękną kobietę i szczerze możesz powiedzieć, że wyglądałaś olśniewająco.

- Widzisz – idolka oparła głowę o twoje ramię z tyłu – rozjebiemy dziś ten klub. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top