60
Zsrr - Jesteś jak zaschnięte źdźbło trawy. Złoty na tle reszty.
Rz - A ty jak zielone. Taki sam na tle reszty.
Zsrr - Jakiej reszty?
Rz - Tej reszty, która za każdym razem jak jestem sam w barze próbuje mnie poderwać mimo iż daje im kosze za każdym razem.
Zsrr - Niech ją ich tylko dorwę ją pożałują, że śmiali się do ciebie odezwać. *Trochę się upił i w złości rozerwał sobie koszulkę*
Rz - O Boże ratuj.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top